„Miły dom nad jeziorem” tom 1 – recenzja komiksu. Koszmarny koniec świata

James Tynion IV to aktualnie jedno z najgorętszych nazwisk na rynku komiksowym. W 2022 roku otrzymał trzy prestiżowe nagrody Eisnera, a w Polsce jego komiksy są dość dobrze znane. Jednak dopiero „Miły dom nad jeziorem” ostatecznie uświadomił mi, że poza kreatywnością i nieograniczonymi pomysłami, to twórca niebojący się wyzwań i trudnych tematów. Zapraszamy do lektury recenzji.

Na wstępie ważna uwaga. Zapewne podobnie jak ja, będziecie mieć podczas czytania tego komiksu problem z rozpoznawaniem sporej liczby bohaterów. Prace Alvaro Martineza Bueno w tym nie pomagają, a u większości postaci z trudem da się znaleźć cechy szczególne ułatwiające odbiór kolejnych scen. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że wydanie zawiera „Przewodnik po postaciach”, który bardzo pomaga w zorientowaniu się w akcji. Szkoda tylko, że wydrukowany został na ostatniej stronie komiksu i dotarłem do niego już po skończeniu pierwszego tomu.

James Tynion IV należy do młodej generacji współczesnych pisarzy, którzy coraz mocniej zaznaczają swoją obecność na światowym rynku wydawniczym. Wielu z Was może go kojarzyć z jego bliskich związków z Batmanem, gdyż w DC Odrodzeniu pisał najpierw „Detective Comics”, a następnie przejął główną serię o Człowieku-nietoperzu po samym Tomie Kingu. Jednak dziś zapomnijcie o Tynionie, jako o scenarzyście z DC Comics. Prawdziwe skrzydła ten twórca rozwija w komiksie niezależnym. Być może kojarzycie dwie jego serie wydawane przez Non Stop Comics: „Coś zabija dzieciaki” i „Departament prawdy”. Obie są bardzo dobre i polecam je Wam gorąco. Jednak „Miły dom nad jeziorem” jest od nich jeszcze lepszy! Nie ma przypadku w tym, że James Tynion IV odebrał za ten komiks dwie nagrody Einsera dla najlepszej nowej serii oraz dla najlepszego scenarzysty 2022 roku. Tym bardziej cieszy mnie, że Egmont wydał ten komiks w naszym kraju, w ramach imprintu DC Black Label i jestem przekonany, że będzie to tytuł pretendujący do miana „najlepszego” wydanego w Polsce komiksu w 2023 roku.

Zarówno tytuł komiksu, jak i okładka brzmią i wyglądają dość groźnie. „Miły” to tylko złudzenie, „Dom nad jeziorem” brzmi jak klasyczny horror dla nastolatków, a grafika pokazująca bohaterkę pływającą między szkieletami tylko dopełnia całego obrazu. I w tym momencie Tynion zaskakuje po raz pierwszy. Owszem, motyw domu nad jeziorem, jako miejsca akcji jest tutaj ważny, ale scenarzysta podchodzi do niego w bardzo nowatorski sposób. Tytułowe miejsce, w którym rozgrywa się większość fabuły, nie jest starą, drewnianą chatką, a luksusową willą położoną nad jeziorem, w której można znaleźć m.in. kilka basenów, salę kinową, czy potężną bibliotekę. Trafia do niej 10 bohaterów, zaproszonych przez ich wspólnego znajomego – niejakiego Waltera, z którym mieli okazję poznać się w kompletnie różnych okolicznościach. Ekipa częściowo ze sobą się zna, ale nie do końca. Niektórzy widzą się po raz pierwszy. Pewne wydarzenia doprowadzają do tego, że bohaterowie będą musieli spędzić w willi nad jeziorem dużo więcej czasu, niż na początku zakładali. I nie zdradzę Wam nic więcej, bo bardziej szczegółowy opis wydarzeń tylko zepsuje obraz całości. 

mily dom nad jeziorem plansza-min.jpg

Scenariusz „Miłego domu nad jeziorem” chwyta od pierwszych chwil. Choćby dlatego, że Tynion w każdym zeszycie ujawnia nowe elementy pokręconej łamigłówki. Każdy z nich rozpoczyna pewnego rodzaju futurospekcja, w której jeden z bohaterów przywołuje wspomnienia związane z Walterem. Nie brakuje też dodatkowych wstawek, takich jak wiadomości mailowe, fragmenty czatów, czy transkrypcje rozmów. Sposób opowiadania historii wykracza poza same obrazki i sprawia, że czytelnik jeszcze mocniej angażuje się w fabułę.

Od razu zaznaczam, że „Miły dom nad jeziorem” nie jest horrorem. Występuje w nim dużo wątków nadprzyrodzonych, zahaczających o science fiction, nie brakuje przekleństw i krwi, ale fabularnie to bardziej psychologiczny thriller. I to jego największa siła, bo Tynion stara się, by ta historia była realistyczna, tak mocno, jak tylko może. Uzyskuje to dzięki skupieniu się na emocjach bohaterów i na tym, jak przeżywają sytuację, w której się znaleźli. Nie spodziewajcie się więc zbyt wielu scen akcji, bo nie one są tutaj najważniejsze. Liczą się skomplikowane relacje między postaciami i ich adaptacja do sytuacji, w jakiej się znaleźli.

Pomysł i konstrukcja „Miłego domu nad jeziorem” jest tak dobra, że przesłania nieco oprawę wizualną. Rysunki Alvaro Martineza Bueno są dość surowe, kreska jest dość ostra i tak jak wspominałem wcześniej – nie pomaga w rozpoznawaniu bohaterów. Kolory są dość stonowane, ale to akurat dobrze, bo wprawiają w ponury i ciężki nastrój.

Podsumowanie

Czekam, aż scenariusz „Miłego domu nad jeziorem” trafi na streamingową licytację. To absolutnie rewelacyjna historia, która zasługuje nie tylko na przeczytanie, ale też przeniesienie na mały ekran w formie serialu. Jest w niej dużo z takich produkcji jak „Zagubieni”, czy „Yellowjackets” i nieprzypadkowo na okładce komiksem zachwyca się sam Damon Lindelof.

Kupujcie i czytajcie. Nie wiem, kiedy znów przyjdzie mi się zachwycać tak dobrym komiksem. Chyba jesienią, gdy Egmont wyda w naszym kraju drugi tom „Miłego domu nad jeziorem”.

Oceny końcowe komiksu „Miły dom nad jeziorem

5+
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
5
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

James Tynion IV

Rysunki

Alvaro Martinez Bueno

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

200

Tłumaczenie

Paulina Braiter

Data premiery

26 kwietnia 2023 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics