„Mroczny kryzys na nieskończonych ziemiach” tom 1 – recenzja komiksu. Blip w uniwersum DC Comics

Współczesne DC Comics nie miało w ostatnim czasie szczęścia do dużych eventów, dlatego też z odpowiednim dystansem podszedłem do pierwszej części „Mrocznego kryzysu na nieskończonych ziemiach” autorstwa Joshuy Williamsona. Okazuje się jednak, że to jeden z lepszych momentów całego uniwersum DC. Przynajmniej w pierwszym tomie. 

„Kryzys na nieskończonych ziemiach” - wydarzenie, które zmieniło komiksy DC w latach 80, dziś traktowane jest jako ciekawostka, do której wracają pamięcią głównie starsi czytelnicy. Uniwersum DC zmieniało się w ciągu ostatnich 40 latach wielokrotnie, co z resztą dość obszernie opisują redaktorzy Egmontu we wstępie do „Mrocznego kryzysu…”. Osią wspólną wszystkich tego typu wydarzeń jest potężna zmiana, jaka zachodzi w uniwersum, które po wielkim evencie wygląda zupełnie inaczej, niż przed. Joshua Williamson nigdy w moich oczach nie był scenarzystą wybitnym, ale dobrze wspominam jego solową serię o „Flashu” z DC Odrodzenie. W recenzowanym evencie autor pozytywnie zaskakuje od pierwszego zeszytu, w brawurowy sposób przejmując serię o „Lidze sprawiedliwości” od Briana Michaela Bendisa. 

Pierwszy tom „Mrocznego kryzysu na nieskończonych ziemiach” zawiera w sobie tylko 3 zeszyty głównego eventu, ale samo wydanie jest dość obszerne. Fabuła eventu zaczyna się w 76. zeszycie „Ligi sprawiedliwości” oraz przeplata przez kolejne fragmenty solowej serii o „Flashu” autorstwa Jeremy’ego Adamsa. Wydanie komiksu jest z kolei mocno zbliżone do eventu „Batman: Metal” (twarda oprawa, powiększony format), co uważam za jego duży atut.

Skąd więc nawiązanie do „blipu” z Marvel Cinematic Universe w tytule recenzji? Williamson świadomie lub nie, zapożycza pomysł, w którym najważniejsi bohaterowie uniwersum – dosłownie – znikają ze świata. W dialogach wspomina się, że członkowie Ligi Sprawiedliwości nie żyją, ale widząc, w jaki sposób Rafa Sandoval narysował ich koniec, błyskawicznie na myśl nasuwa się „blip” z „Avengers: Infinity War”. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że takie postacie, jak Superman, Batman, czy Wonder Woman na zawsze odeszły z uniwersum DC Comics. To stan przejściowy, który będzie prowadził do zmian. To w końcu kryzys, a do tego mroczny!

Mroczny kryzys na nieskończonych ziemiach tom 1

Czy faktycznie jest tak mrocznie, jak sugeruje tytuł eventu? Niekoniecznie. Głównie dlatego, że pałeczkę po „uśmierconych” czasowo bohaterach przejmują ich młodsi odpowiednicy. „Mroczny kryzys…” to moment, w którym do głosu dochodzą – nie ukrywam – lubiani przeze mnie bohaterowie, tacy jak Jon Kent (który przejął na Ziemi rolę Supermana), Nightwing, czy Wally West. Każdy z nich do niedawna żył w cieniu kultowych superbohaterów, ale kryzys zmusza ich do działania i stworzenia nowej Ligi Sprawiedliwości. 

W efekcie od Joshuy Williamsona dostajemy kolejny, potężny event, który ma zmienić uniwersum DC Comics, a do tego otwarcie nawiązuje on do poprzednich kryzysów, za sprawą głównego złoczyńcy Pariasa. Jednocześnie jednak, głównie dzięki zeszytom poświęconym Wally’emu Westowi, atmosfera wydaje się dość swobodna i nie czuć (przynajmniej na tym etapie historii), że mamy do czynienia z absolutnie przełomową historią. Event jest dość obszerny i niestety nie zawsze polski czytelnik bazujący wyłącznie na wydaniach Egmontu będzie dobrze orientował się w sytuacji, która dosięga np. Nastoletnich Tytanów, czy Korpus Zielonych Latarni (z kolei historię Deathstroke’a niedawno mogliśmy przeczytać w „Wojnie cieni”).

„Mroczny kryzys na nieskończonych ziemiach” wygląda tak, jak powinien wyglądać potężny event superbohaterski. Nie brakuje dynamicznych scen akcji (pojedynek z pierwszego zeszytu prowadzący do uśmiercenia Ligi Sprawiedliwości robi wrażenie), ale i też wolniejszych momentów na złapanie oddechu. Słabiej wypadają rysunki w solowej serii „Flash”, ale są one wierne temu, jak wygląda ta seria poza eventem.

Podsumowanie

„Mroczny kryzys na nieskończonych ziemiach” wydaje się mieć sens! Trochę obawiam się oceniać go pozytywnie, nie znając zakończenia, a drugi tom Egmont wyda w naszym kraju już w maju. Okazuje się jednak, że scenariusz ma momenty, które są w stanie przyciągnąć do komiksu na dłużej. Pod względem konstrukcji trochę przypominał mi „Injustice” Toma Taylora. Największym atutem jest jednak oddanie pola do działania nowym herosom, którzy w końcu w uniwersum DC zaczynają odgrywać ważną rolę. Oby tak dalej!

Oceny końcowe komiksu Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach. Tom 1

4+
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
3
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Mroczny kryzys na nieskończonych ziemiach tom 1

Specyfikacja

Scenariusz

Tom King, Joshua Williamson, Jeremy Adams

Rysunki

Rafa Sandoval, Daniel Sampere, Amancay Nahuelpan

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

328

Tłumaczenie

Tomasz Sidorkiewicz

Data premiery

10 kwietnia 2024 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics