Do kin w ten piątek trafiła długo zapowiadana i jeszcze dłużej wyczekiwana adaptacja „Wielkiego marszu”. Czy nowa ekranizacja popularnej powieści Stephena Kinga to film, na który warto wybrać się do kina? Przekonajcie się z naszej bezspoilerowej recenzji.
Nowy film na podstawie Kinga już w kinach! Hit czy rozczarowanie?
Stephen King napisał „Wielki marsz” pod koniec lat siedemdziesiątych. Autor posługiwał się wówczas pseudonimem Richard Bachman. Na polskim rynku, tłumaczenie ukazało się nakładem wydawnictwa Prószyński. Historia osadzona jest w mrocznej, alegorycznej wizji przyszłości Stanów Zjednoczonych. Stu wybranych chłopców wyrusza w doroczny morderczy marsz – meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich. Tu nie ma miejsca na sportową rywalizację, ludzkie uczucia ani na zasady fair play, ponieważ gra toczy się o bardzo wysoką stawkę. Najwyższą z możliwych.
Sprawdź też: Serwery nie wytrzymały! Fala rezygnacji z Disney+ zaskoczyła wszystkich.
Jak wypada ekranizacja jednej z najbardziej wstrząsających powieści, która od lat czekała na swoją filmową wersję? W serwisie Rotten Tomatoes filmowy „Wielki marsz” osiągnął bardzo dobre rezultaty. Wśród krytyków pozytywnie oceniło go aż 88% tekstów przy 226 recenzjach. Niewiele słabiej produkcja wypada na ten moment także w oczach szerokiej widowni. Zadowolonych z seansu jest bowiem 85% głosujących przy średniej ocenie 4,2 w pięciostopniowej skali.
Film wyreżyserowany przez Francisa Lawrence’a, twórcę odpowiadającego między innymi za filmowe Igrzyska śmierci spotkał się zatem z bardzo pozytywnymi reakcjami krytyków, którzy dostrzegają głównie jego mocne strony. Wielu recenzentów podkreśla się, że siłą produkcji jest obsada i dobrze zarysowanie charakterów – charyzmatyczni aktorzy i dobry scenariusz sprawiają, że nawet monotonne wędrówki nabierają dramaturgii, a chemia między Jonssonem i Hoffmanem stanowi fundament emocjonalny całej opowieści. Reżyser Francis Lawrence został doceniony za umiejętne budowanie napięcia i zdolność do zaskakiwania widza, nawet jeśli film nie zawsze sięga melodramatycznych tonów, do których aspiruje.
Na plus zapisała się także symbolika i warstwa metaforyczna. Krytycy dostrzegają w „Wielkim marszu” mocny komentarz na temat tyranii, zniewolenia i społecznego przyzwolenia na przemoc. Film ukazuje, jak system potrafi zmusić jednostki do akceptacji, a nawet celebracji własnej zagłady pod pozorem jedności i postępu. Mimo wszechobecnej brutalności, twórcom udało się uchwycić momenty człowieczeństwa bohaterów, którzy w obliczu nieuniknionej śmierci starają się zachować resztki godności.
Nie brakuje jednak także kilku głosów krytycznych. Niektórzy recenzenci zwracają uwagę, że jak na film o ruchu, „Wielki marsz” wydaje się zaskakująco statyczny. Wizualna oprawa oceniana jest jako zbyt wyblakła i pozbawiona wyrazistej estetyki, przez co sceneria pozostawia wrażenie pustki. Krytykowano także powtarzalność scen przemocy i śmierci, które zamiast budować napięcie, momentami nużą i sprawiają, że całość nie dostarcza wystarczającej głębi fabularnej.
Główne role w produkcji zagrali: Cooper Hoffman, David Jonsson, Garrett Wareing, Tut Nyuot, Charlie Plummer, Ben Wang, Roman Griffin Davis, Jordan Gonzalez, Josh Hamilton, Judy Greer oraz Mark Hamill.
zdj. Lionsgate