Netflix kręci już ostatni sezon „Wiedźmina”! Tak Liam Hemsworth wygląda w roli Geralta

Netflix kręci już ostatni sezon „Wiedźmina”! Tak Liam Hemsworth wygląda w roli Geralta

Serialowy „Wiedźmin” od platformy Netflix zmierza ku końcowi. Streamingowy gigant jeszcze przed premierą czwartej serii zabrał się już na poważnie za kręcenie piątego sezonu, który zakończy przygody Geralta, Ciri i Yennefer.  Właśnie do sieci zawitały zdjęcia z planu ostatnich odcinków pokazujące nam w pełnej krasie Liama Hemswortha zastępującego Henry'ego Cavilla w tytułowej roli.

Netflix kręci ostatni sezon „Wiedźmina”. Tak wygląda Liam Hemsworth w roli Geralta

Prace na planie piątego i jednocześnie ostatniego sezonu „Wiedźmina” ruszyły pełną parą. Netflix kręci obecnie zdjęcia w Anglii i co jakiś czas docierają do nas nowe zdjęcia z planu. Ostatnio mogliśmy zobaczyć na nich sylwetki Liama Hemswortha i Laurence'a Fishburne'a, a teraz pojawiła się okazja do tego, aby dokładnie przyjrzeć się nowej wersji głównego bohatera.

Jest to jednocześnie pierwsze spojrzenie na Liama Hemswortha jako Geralta z Rivii w ostatnim sezonie. Ze zdjęć wynika, że finałowa seria przedstawi częściowo wydarzenia z książki zatytułowanej „Wieża Jaskółki”, czyli najnowszej powieści Andrzeja Sapkowskiego osadzonej w uniwersum Wiedźmina. Możemy też zauważyć, że Geralt ma nowy miecz z czerwono-złotą rękojeścią. Jest to najpewniej syhil, który podarował mu Zoltan. Stanie się to wcześniej najpewniej czwartym lub piątym sezonie.

Netflix nie ujawnił jeszcze, kiedy możemy spodziewać się premiery piątego sezonu, ale wiemy, że czwarta seria zadebiutuje na pewno w 2025 roku. Stanie się to najpewniej latem, a w najgorszym wypadku w grudniu. Biorąc pod uwagę, że zdjęcia do finałowej serii kręcone są już od pewnego czasu, możemy oczekiwać, że ostatnie odcinki „Wiedźmina” pojawią się na platformie Netflix w 2026 roku.

W czwartym i piątym sezonie ponownie pojawią się oczywiście: Cirii grana przez Freyę Alan oraz  Anya Chalotra wracająca do roli Yennefer. W roli Regisa zadebiutuje natomiast Laurence Fishburne, którego nie trzeba przedstawiać fanom „Matriksa” czy „Johna Wicka”.

zdj. Netflix