„Nieśmiertelny Hulk” tom 1 – recenzja komiksu. Horror w superbohaterskich realiach

Nowa seria wydawnicza Domu Pomysłów – Marvel Fresh – zaskakuje mnie z każdym kolejnym komiksem, jaki Egmont ma okazję wydać na naszym rynku. Tym razem dostajemy do rąk „Nieśmiertelnego Hulka”, historię stworzoną przez Brytyjczyka, Ala Ewinga, która od pierwszych stron intryguje odważną, mroczną odsłoną przygód Bruce’a Bannera.

Hulk to jedna z kluczowych postaci Marvela i bohater, który – co oczywiste – kojarzony jest z grupą Avengers (choćby przez filmy i rolę Marka Ruffalo). Tym bardziej dziwi, że na polskim rynku zeszyty z Bruce'em Bannerem pojawiały się niezwykle rzadko. O ile mnie pamięć nie myli, w 2004 roku wydawnictwo Mandragora wydała na naszym rynku serię „Wolverine/Hulk”. Potem pojawił się „Hulk: Szary” od Mucha Comics oraz „Hulk: Koniec i inne opowieści” od Egmontu, który wydano 4 lata temu. Były też pojedyncze historie Hulka w komiksowych kolekcjach wydawnictwa Hachette, ale te jednak rządzą się innymi prawami.

Cieszy więc, że Egmont przy Marvel Fresh postanowił sięgnąć po scenariusze Ala Ewinga i to od razu w powiększonym wydaniu, zbierającym 10 pierwszych zeszytów. Cały run z kolei będzie składał się prawdopodobnie z 5 tomów (łącznie zaplanowanych jest 50 zeszytów), a ostatnie z nich wydawane są w USA właśnie teraz. Od listopada historię Hulka przejmuje w USA Donny Cates.

„Nieśmiertelny Hulk” to kolejny komiks pokazujący, jak scenarzyści Marvela szukają w uniwersum nowych pomysłów i rozwiązań. Najbliżej mu scenariuszowo i pod względem atmosfery do „Venoma” Donny’ego Catesa. Wbrew pozorom Eddie Brock i Bruce Banner to bardzo podobni do siebie bohaterowie, którzy zmagają się z mroczną istotą siedzącą głęboko w nich. W przypadku Bruce’a historia jest o tyle skomplikowana, że to przecież postać, która wielokrotnie na kartach komiksów Marvela została uśmiercona. Niektóre z tych wydarzeń mieliśmy okazję obejrzeć na własne oczy, choćby na łamach „II wojny domowej”. U Ewinga Bruce często odnosi się do tamtych wydarzeń i przypomina sobie, jak wyglądała śmierć, którą (jak to w komiksach bywa) udało się oszukać.

Nieśmiertelny Hulk plansza

Bruce żyje, a „ten drugi, zielony”, siedzący w nim, jest bardziej przerażający niż kiedykolwiek wcześniej. Do „Nieśmiertelnego Hulka” nie jest łatwo wejść z marszu. Na szczęście twórcy komiksu bardzo mądrze przypominają wydarzenia, które doprowadziły do miejsca, w którym rozpoczyna się historia pisana przez Ala Ewinga. Jesteśmy świadkami śmierci z rąk Hawkeye’a, ale też wskrzeszenia, jakie miało miejsce w „Tajnym imperium”. Mimo tych retrospekcji, niełatwo jest zrozumieć, dlaczego Bruce znajduje się właśnie w tym miejscu i robi to, co widzimy na kolejnych kartach komiksu. A właściwie nie on, a siedzący w nim Hulk, którego działania przypominają nieco Dextera Morgana z kultowego serialu Showtime.

Bruce, a tak naprawdę i Hulk wymierzają sprawiedliwość, mordując tych, którzy wcześniej zabijali. Jego działanie szybko przyciąga uwagę śledczych, którzy wpadają na trop kolejnych podobnych do siebie incydentów. Al Ewing świetnie odnalazł się w klimatach amerykańskiej prowincji, z dala od wielkich miast, gdzie Bruce stara się żyć z dnia na dzień, zdając sobie sprawę, że jego „mroczny pasażer” ma zupełnie inne plany, które ujawnia nocą.

W „Nieśmiertelnym Hulku” podobało mi się to, że scenariusz Ewinga rozkręca się powoli. To nie jest typowa historia superbohaterska, w której obowiązkowo w każdym zeszycie musi dojść do walki dobra ze złem. Nie, twórcy starali się, by był dużo bardziej kameralnie, a przynajmniej takie wrażenie można było odnieść po pierwszych zeszytach. Bo przecież im bliżej końca pierwszego trade’u, tym mocniej wątki rozpoczęte przez Ewinga zaczynają się rozwijać, a i kolejne znane twarze wzbogacają fabułę.

Fajne jest też to, że „Nieśmiertelny Hulk” to inny Hulk niż ten, którego np. możecie kojarzyć z pierwszych filmów Marvela czy z „Thora: Ragnaroku”. Tym razem to postać dużo bardziej rozwinięta... intelektualnie, jeśli tak to można ująć. Nie jest to przerośnięty, zielony potwór niszczący wszystko na swojej drodze, a istota dużo bardziej rozumna, komunikatywna i zdająca sobie sprawę z tego, co robi. Dzięki temu sama fabuła wybrzmiewa dużo mocniej, szczególnie w momencie gdy Hulk wymierza sprawiedliwość na winnych.

Nieśmiertelny Hulk plansza

W tytule wspomniałem o tym, że „Nieśmiertelny Hulk” Ewinga to horror. Trochę tak, ale jednak nie równajmy tej historii do np. serii „Outcast” Roberta Kirkmana. To nadal komiks superbohaterski, ale jednak mroczna stylistyka, ponura atmosfera oraz sposób rysowania postaci przez Joego Bennetta uświadamiają, że sama historia chce być znacznie bardziej niezależna niż większość komiksów superhero. Widać to też choćby w okładkach kolejnych zeszytów, gdzie Hulk kreowany jest na iście przerażającą istotę.

Podsumowanie

Do tej pory miałem przyjemność przeczytać wszystkie wydane przez Egmont komiksy z serii Marvel Fresh, a kilka z nich udało mi się też na łamach Filmożerców zrecenzować. I wiecie co? Czuć tę zmianę, której tak bardzo Dom Pomysłów potrzebował. Nowa linia wydawnicza nazwana w USA „Fresh Start” faktycznie jest nowym rozdaniem dla tego uniwersum, a „Nieśmiertelny Hulk” to idealny tego przykład. Scenariusz Ala Ewinga wykracza poza dobrze nam znane ramy komiksu superbohaterskiego. Bruce Banner to postać zmęczona życiem i w pewien sposób przeklęta. Łatwo mu współczuć, ale jednocześnie trudno nie kibicować jego alter ego.

W pierwszym tomie „Nieśmiertelnego Hulka” współgra ze sobą wszystko: scenariusz, rysunki, a przede wszystkim pomysł. Dodajcie do tego fakt, że naprawdę rzadko na polskim rynku można było dotychczas spotkać komiksy z Bruce'em Bannerem, tym bardziej więc warto się z nim bliżej zapoznać.

Oceny końcowe

5
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
3
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Specyfikacja

Scenariusz

Al Ewing

Rysunki

Joe Bennett, Lee Garbett

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

244

Tłumaczenie

Jacek Żuławnik

Data premiery

29 września 2021

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont/Marvel