Nostalgia się Netfliksowi opłaciła. Świetna oglądalność nowego „Gliniarza z Beverly Hills”

Netflix może być zadowolony z tego, jak na platformie poradził sobie nowy „Gliniarz z Beverly Hills”. Seria wracająca do widzów po kilkudziesięcioletniej przerwie cieszyła się sporą popularnością i osiągnęła wynik, którym nie może pochwalić się w tym roku żaden inny tytuł.

Eddie Murphy wrócił jako Gliniarz z Beverly Hills i przyciągnął widzów

Największą premierę pierwszej połowy lipca na platformie Netflix była czwarta część komediowej serii akcji o przygodach Gliniarza z Beverly Hills. Po kilkudziesięciu latach do roli Axela Foleya wrócił Eddie Murphy, ale na ekranie pojawiły się też inne znane twarze z poprzednich części i okazuje się, że widzowie chętnie wyruszyli z bohaterami w tę nostalgiczną podróż.

W pierwszym tygodniu (od środy do niedzieli) film „Gliniarz z Beverly Hills: Axel F” wygenerował na platformie Netflix aż 80,7 mln godzin oglądania, co przełożyło się na 41 mln wyświetleń. To najlepszy wynik dla filmowej premiery w ofercie streamingowego giganta w całym bieżącym roku. Ostatnio lepszy wynik osiągnął pod koniec zeszłego roku film „Zostawić świat za sobą”, który był w stanie wygenerować 41,7 mln wyświetleń. Nieco wcześniej jeszcze lepszy rezultat wykręcił akcyjniak „Ekstrakcja 2” z Chrisem Hemsworthem w roli głównej (42,8 mln). Film znalazł się w TOP 10 najchętniej oglądanych filmów tygodnia w 93 krajach, a w 41 z nich był na szczycie listy.

Biorąc pod uwagę świetną oglądalność i to, że nowy „Gliniarz z Beverly Hills” spodobał się widzom – w serwisie Rotten Tomatoes pozytywnie ocenia go 79% głosujących – możemy spodziewać się, że zarówno twórcy, jak i sam Netflix będą jeszcze bardziej zainteresowani przygotowaniem kolejnego filmu z cyklu. Jeszcze przed premierą sam Murphy zdradził, że wstępne prace nad następną przygodą Foleya już trwają, a producent Jerry Bruckheimer zapewniał, że: „Jeśli się uda, zrobimy kolejną część. Mamy już w głowie kilka historii”.