NOSTALGICZNA NIEDZIELA #138: „Doskonały świat” (1993)

W Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam  produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. Dziś przyjrzymy się produkcji, przy której połączyły siły dwie wielkie postacie XX-wiecznego kina. „Doskonały świat” w reżyserii Clinta Eastwooda z Kevinem Costnerem w roli głównej.

Na początek lat 90. przypadał szczyt kariery Kevina Costnera, który wystąpił wtedy w takich filmach jak „Tańczący z wilkami”, „Robin Hood: Książę Złodziei”, „JFK” i „Bodyguard”. Nim przyszło mu zaliczyć w końcu kasową porażkę (za sprawą „Wyatta Earpa” z 1994 roku), miał przed sobą jeszcze jeden, co prawda umiarkowany, ale wciąż sukces. Realizacją „Doskonałego świata” zainteresowany był początkowo sam Steven Spielberg, który ostatecznie nie znalazł na nią czasu ze względu na trwające prace nad „Parkiem jurajskim” (w obu filmach zagrała Laura Dern). Tymczasem po występie w „Na linii ognia”, Clint Eastwood chciał nieco odpocząć od aktorstwa i skupić na reżyserii, a „Doskonały świat” uznał za dobrą po temu okazję. Nie dane mu było jednak zaznać odpoczynku, bowiem gdy Costner otrzymał rolę, zasugerował, że byłby on idealnym kandydatem do drugoplanowej roli strażnika Teksasu Reda Garnetta, na co Eastwood ostatecznie przystał.  

Film kręcono wiosną i latem 1993 roku w Teksasie (wykorzystując w trakcie zdjęć samochody z tamtejszych muzeów). Na tym etapie jego sukces uważano niemal za pewnik – miał w końcu w obsadzie największą ówczesną gwiazdę, a za kamerą cenionego reżysera. Jednak współpraca między gwiazdą i reżyserem nie zawsze układała się najlepiej i gdy pewnego razu Costner opuścił plan zdjęciowy, Eastwood miał ponoć sfilmować szereg scen z jego dublerem, a następnie oznajmić aktorowi, że jeśli sytuacja się powtórzy nakręci z dublerem całość (brakowało tylko, by dodał „Do you feel lucky, punk?”). Po tym zajściu Costner nie sprawiał już dalszych kłopotów. 

Bohaterem filmu, którego akcję osadzono w 1963 roku jest Butch Haynes (Costner), jeden z dwóch zbiegłych skazańców, którzy w trakcie ucieczki uprowadzają siedmioletniego chłopca (T.J. Lowther). Narastający między dwójką zbiegów konflikt prowadzi w końcu do krwawej konfrontacji, następnie Butch kontynuuje ucieczkę wraz z porwanym Phillipem, z którym z czasem nawiązuje przyjacielsko-ojcowską więź. Ich śladem podąża policja i strażnicy Teksasu (akcją kieruje wspomniany wcześniej bohater, w którego wciela się Eastwood). 

Jak nietrudno się domyślić, wraz ze zmianą charakteru relacji dwójki głównych bohaterów, zmianie ulegnie również nastawienie widza do postaci Butcha. W pamięci zostają szczególnie sceny, w których ten ostatni robi wszystko, by umożliwić wywodzącemu się z rodziny świadków Jehowy chłopcu korzystanie z niedostępnych dlań do tej pory uroków życia, które dla jego rówieśników są chlebem powszednim. Tłumaczy to tak: „Wiesz co, Phllip, masz cholerne czerwono-biało-niebieskie prawo jeść słodycze i jeździć kolejką górską”. Jak się okazuje, bohaterowie mają ze sobą sporo wspólnego, w szczególności, jeśli idzie o ich relacje z ojcem, które w obu przypadkach nie przedstawiały się zbyt różowo. 

Zdarzają się także i momenty, kiedy to łotrowska natura Butcha bierze górę (choć zazwyczaj jego intencje zdają się zrozumiałe, gorzej z tym, jak pewne posunięcia wychodzą w praktyce), jednak mimo to zawsze pozostaje on postacią, której los nie będzie nam obojętny. Świetnie spisuje się także sympatyczny T.J. Lowther. Nieco nijaką rolę otrzymała za to Laura Dern, która zdaje się w filmie głównie po to, by bohater Eastwooda miał komu opowiadać o swoich powiązaniach z Butchem (jak się okazuje, to właśnie on doprowadził do jego pierwszej odsiadki za młodu). Obsadę uzupełniają Keith Szarabajka, Bruce McGill, Mary Alice, Wayne Dehart i Jennifer Griffin.

Kolejne przygody nietypowej pary bohaterów niezmiennie budzą emocje i zainteresowanie. Film wciąga od pierwszej do ostatniej minuty, nie pozwalając nudzić się ani przez chwilę. Szczególnie zadowoleni powinni być miłośnicy kina drogi (do których zalicza się piszący te słowa), ale i fani samego Costnera, który ma tu do zagrania zdecydowanie ciekawszą rolę niż te, w które wcielał się w swoich największych kasowych hitach, choć z tym akurat mógł się wiązać pewien problem.

Wyniki kasowe „Doskonałego świata” w USA nie robiły wrażenia (nawet mimo dostosowania filmu do kategorii wiekowej PG-13), ale sytuację uratowały pozostałe rynki, z których zgromadzono przeszło 100 mln dolarów. Być może sam fakt, że Costner wcielił się tutaj w nietypową dla siebie rolę, miał coś wspólnego z brakiem zainteresowania amerykańskich widzów – widać porywacz i zbiegły skazaniec nie brzmiał dość zachęcająco, gdy po aktorze oczekiwano raczej ról o charakterze heroicznym, a już szczególnie w filmie, którego premiera miała miejsce w okolicy świąt. Dodatkowym czynnikiem potęgującym rozczarowanie był fakt, że dwie największe gwiazdy filmu praktycznie się w nim nie spotykają (pomijając jeden krótki moment). Ale w tym miejscu wytwórnia sama była sobie winna, reklamując film w sposób budujący względem niego oczekiwania, których ten nie mógł spełnić – zapowiadano twarde, męskie kino, gdy w rzeczywistości mamy tu do czynienia z czymś zupełnie innym. Zniechęcono zatem do wizyty w kinie kobiecą część widowni, jednocześnie rozczarowując część męskiej. Również tematyka dla części widzów mogła się okazać zniechęcająca.  Sam Eastwood od początku uważał projekt za ryzykowny, ale scenariusz przypadł mu do gustu na tyle, że zdecydował się na jego realizację. I całe szczęście, mamy tu bowiem do czynienia z produkcją, która potrafi chwycić za serce, dostarczyć solidnej porcji rozrywki, a przy tym świetnie znosi powtórkowe seanse. Dziś film sprawia wrażenie nieco zapomnianego (co z niego czyni idealny materiał dla potrzeb naszego cyklu), a szkoda, bo to zdecydowanie godna uwagi pozycja w dorobku tak Costnera, jak i Eastwooda.

„Doskonały świat” ukazał się w Polsce na VHS i DVD (z napisami PL). Za granicą dostępne są także wydania Blu-ray bez polskiej wersji językowej.

Zdj. Warner Bros