Nowy „Aquaman” to istny bałagan. Przeprowadzono kolejne dokrętki. Co z rolą Batmana?

Po spektakularnej wpadce „Flasha” studio Warner Bros. spogląda z dużym niepokojem na sierpniową premierę swojego superbohaterskiego widowiska, którym będzie „Blue Beetle”. Najwięcej problemów wytwórni przysparza jednak trzeci z tegorocznych tytułów superbohaterskich. Pojawiły się właśnie kolejne informacje ujawniające, że „Aquaman i Zaginione królestwo” nadal nie podoba się testowej widowni.

Aquaman i Zaginione królestwo” znowu przeszedł dokrętki. Warner się nie poddaje

Prace na planie filmu zakończono jeszcze w styczniu 2022 roku, ale film miał wyjątkowego pecha i jego proces tworzenia przypadał na ciągłe zmiany kierownictwa w szeregach Warnera. Początkowo nad jego powstawaniem czuwał Toby Emmerich stojący na czele wytwórni przed laty. Latem zeszłego zarówno Emmerich, a chwilę później też Walter Hamada, zajmujący się filmami DC Comics, padli ofiarami fuzji i pożegnali się ze swoimi stanowiskami. Przypadło to na okres, w którym film pozostawał jeszcze w postprodukcji i rozpoczynał pokazy testowe. Do początku 2023 roku „Zaginione królestwo” przeszło dwie rundy dokrętek i miało kilka pokazów testowych, które nie zakończyły się dobrymi dla studia wynikami.

W lutym pojawił się raport sugerujący, że na pokazach testowych drugi film o Aquamanie nie został dobrze przyjęty przez widzów. Pojawiały się nawet głosy, według których miał to być najgorszy z filmów DC Comics. Po jednej z rund pokazów testowych w przygotowywanie filmu zaangażowali się nowi szefowie filmowi Warnera, czyli Michael De Luca i Pamela Abdy, którzy czuwali nad projektami DC Comics, dopóki David Zaslav, nie znalazł nowego szefa DC Studios, który zastąpił Hamadę. Mówi się, że jesienią zeszłego roku Abdy mocno zaangażowała się w próbę poprawienia filmu i zajęła wręcz postawę twórczą, ingerując w proces montażu nowego „Aquamana”. Okazało się jednak, że ta wersja uzyskała podczas testowych pokazów jeszcze gorszy wynik niż poprzednia. Co doprowadziło do konieczności przeprowadzenia kolejnych dodatkowych zdjęć na planie.

Sprawdź też: Nie ma już wątpliwości, kto wygra filmową bitwę roku! Kina zaleje róż!

Zakulisowe źródła donoszą, że głównym problemem filmu ma być kwestia braku przejrzystości historii. Dodatkowo problemy stwarza też postać Batmana. Pierwotnie Walrer Hamada chciał, aby w filmie pojawił się Batman grany przez Michaela Keatona, który miał być kimś w rodzaju Nicka Fury’ego z filmów Marvela – starszego mentora, który mógłby pojawić się w różnych filmach takich jak chociażby skasowana „Batgirl”. Miał też pojawić się w „Zaginionym Królestwie”, ale przez zawirowania z datami premier stało się to w pewnym momencie niemożliwe, bo film o Aquamanie wylądował w kalendarzu przed premierą produkcji o Flashu, w której Keaton miał pierwszy raz wrócić do roli Batmana. Sprawiło to, że pod koniec lipca 2022 roku, dwa miesiące po tym, jak Abdy i De Luca zostali szefami Warnera, do obsady filmu dołączył Ben Affleck, aby nagrać nową wersję sceny przeznaczonej pierwotnie dla Keatona. Nie minęło wiele czasu, a film został jednak opóźniony i wylądował w harmonogramie za „Flashem”, co postawiło występ Afflecka pod znakiem zapytania. Teraz najnowsze przecieki sugerują, że w najnowszej wersji filmu nie pojawia się żadna wersja Mrocznego Rycerza, ponieważ nowi szefowie DC, James Gunn i Peter Safran, nie chcą sugerować widzom, że któryś z nich powróci do roli w kolejnych projektach.

Po pokazach z lutego i kwietnia ogłoszono, że Peter Safran, producent pierwszego „Aquamana” oraz jego kontynuacji, wspólnie z Gunnem zostali szefami nowo utworzonego DC Studios. Nowe kierownictwo czuwało nad ostatnimi dokrętkami, które odbyły się w czerwcu. Mówi się, że tym razem zdjęcia poszły dobrze i ekipa ukończyła zaplanowane na pięć dni prace dzień wcześniej. Tak duża liczba dodatkowych sesji zdjęciowych jest jednak sporym kłopotem dla samego Warnera, który już na początku przeznaczył na produkcję 205 mln dolarów. Film był kręcony podczas pandemii, co wiązało się z większymi kosztami, które jeszcze mocniej podniosły dokrętki. Widać jednak, że studio cały czas wierzy w sukces nowego „Aquamana” i chce za wszelką cenę sprawić, że film spodoba się widzom, aby mógł przynajmniej spróbować powtórzyć sukces pierwszej części, która przebiła 1 mld dolarów. O tym, czy było warto, przekonamy się w grudniu tego roku.

źródło: hoolywoodreporter.com / zdj. Warner Bros.