To już ten czas w roku, gdy w radiu i sklepach łatwo natknąć się na utwory w wykonaniu Binga Crosby’ego. U mnie też już słychać jego śpiew, ale nie taki, jak być może teraz sobie wyobrażacie. Co ma to wspólnego z „Gwiazdą pustyni” i czy warto zapoznać się z nowością od Egmontu? Przekonajcie się!
Stęskniłem się za komiksowymi westernami i przez ostatnie tygodnie wraz z Crosbym oraz siostrami Andrews wieczorami zawodziłem Just turn me loose, let me straddle my old saddle / Underneath the western skies. / On my Cayuse, let me wander over yonder / till I see the mountains rise. No i doczekałem się. Za pośrednictwem Egmontu Desberg z Marinim zabrali mnie na wyprawę i ujrzałem góry oraz rozległe połacie ziemi, a przy okazji przypomniano mi nie tylko o bezmiarze ludzkiego okrucieństwa, lecz również o nasączonym łzami i krwią gruncie, na jakim wyrosły Stany Zjednoczone.
„Gwiazda pustyni” zaczyna się, jak całkiem standardowy kryminał. Mattowi Montgomery’emu, waszyngtońskiemu urzędnikowi i byłemu wojskowemu, nieznani sprawcy zamordowali żonę i córkę oraz okaleczyli ciało drugiej z wymienionych kobiet. Po krótkim śledztwie bohater natrafił na trop, opuścił wschodnie wybrzeże i wyruszył na zachód, który wówczas w pełni zasługiwał na przydomek dziki. To mogła być kolejna opowieść o poszukiwaniu prawdy i zemście, ale na szczęście Desberg pokusił się o kilka interesujących zwrotów akcji, a w pewnym momencie fabuła bardziej niż na tragedii protagonisty skupiła się na czarnych kartach amerykańskiej historii.
Dzieło Desberga i Mariniego to opowieść o granicach i kontrastach. Zestawiane ze sobą są wschód i zachód, wielkomiejska prawość z bezprawiem dopiero co poskromionej prowincji oraz działania urzędników i losy osób dotkniętych tworzonymi w stolicy przepisami. Do tego Matt przekracza granice stanów oraz własnej moralności. Uwaga scenarzysty skierowana jest także na krzywdy, jakich ludzie dopuszczają się w imię porządku, cywilizacji, wiary, w ramach zadośćuczynienia za ból innych bądź dla własnego dobra. Na kartach „Gwiazdy pustyni” nie poznajemy świata dzielnych kowbojów i dumnych Indian. Za to przedstawiona jest nam kraina ludzi upodlonych i podłych kreatur obleczonych w ludzkie skóry. To rzeczywistość daleka od westernowego mitu i przez to jeszcze mocniej zapadająca w pamięć. Czyta się to z zapartym tchem i podczas lektury nie sposób oderwać się od komiksu.
Wciągająca (choć wyjątkowo brutalna) fabuła sama w sobie jest wystarczającym powodem, dla którego można sięgnąć po „Gwiazdę pustyni”, ale trzeba jeszcze wspomnieć o warstwie wizualnej, która sprawia, że z omawianą pozycją nie tyle można ile wręcz powinno się zapoznać. Nigdy nie kryłem się ze swoim uwielbieniem dla talentu Mariniego (by się o tym przekonać wystarczy zerknąć chociażby do recenzji „Orłów Rzymu”) i cieszę się, że moje oczy dostały cudowny posiłek w postaci sporej porcji jego dzieł.
Gdybym jeszcze nie był fanem tego artysty, to po lekturze recenzowanego tytułu z pewnością bym nim został. Jego prace są przemyślane, dopracowane, czytelne i, co tu się rozpisywać, po prostu zachwycają. Całość wspaniale się ogląda, a niejedną planszę można by długo analizować. Muszę jeszcze wspomnieć o kwestii, która wyjątkowo przypadła mi do gustu. Mam tu na myśli wykorzystanie koloru do budowania klimatu poszczególnych fragmentów. Marini udanie bawi się barwami, a czasami nawet przypisuje je do konkretnych zdarzeń lub postaci. To istna uczta dla oczu!
Komiks został świetnie wydany. Otrzymujemy twardą oprawę, a jakość papieru, druku i tłumaczenia jest zadowalająca. W albumie zamieszczono ponad dziesięć stron szkiców, grafik oraz informacji o postaciach i ich inspiracjach. Sporo tego i choć chciałoby się więcej, to i tak miłośnicy dodatków, do których zalicza się autor niniejszego tekstu, mają powody do zadowolenia.
„Gwiazda pustyni” to kolejny w tym roku western, z którym warto się zapoznać i jeszcze jedna okazja do zachwycania się talentem Mariniego. Na te długie, jesienne wieczory Egmont zaproponował czytelnikom komiks, który trudno określić innym mianem niż lektura obowiązkowa.
Oceny końcowe komiksu „Gwiazda pustyni” tom 1
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Specyfikacja
Scenariusz |
Stephen Desberg |
Rysunki |
Enrico Marini |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
128 |
Tłumaczenie |
Maria Mosiewicz |
Data premiery |
9 października 2024 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Egmont