Ruszają prace nad filmową ekranizacją serii „Kolory zła” autorstwa Małgorzaty Oliwii Sobczak. Za produkcję odpowiedzialna będzie firma producencka zajmująca się do tej pory między innymi filmami „Boże ciało” i „Ostatnia rodzina” czy serialem „Król”.
Grupa Wydawnicza Foksal poinformowała o sprzedaniu praw filmowych do kryminalnej serii „Kolory zła” stworzonej przez Małgorzatę Oliwię Sobczak. Prawa nabyło Aurum Film. Jako pierwsza na ekran przeniesiona zostanie powieść „Kolory zła. Czerwień”. Tak plany na stworzenie filmowej wersji książki skomentowała autorka:
Czasami się wydaje, że życie to sen. I to właśnie taka chwila. Aurum przeniesie moją Czerwień na wielki ekran! Jestem szalenie podekscytowana i oczywiście ogromnie ciekawa, kto zagra prokuratora Leopolda Bilskiego i resztę bohaterów Kolorów zła.
Producent i współwłaściciel Aurum Film Leszek Bodzak dodał:
Kolory zła. Czerwień to rzadki przypadek połączenia bardzo dobrze skonstruowanej, precyzyjnej i logicznej intrygi kryminalnej z pogłębioną psychologią rodem z rasowego thrillera. Do tego interesujące postaci i atrakcyjne plenery – to wszystko czyni z pierwszej części trylogii Małgorzaty Oliwii Sobczak bardzo atrakcyjny materiał na film. Produkcja na pewno ruszy w przyszłym roku, a więcej szczegółów podamy za jakiś czas.
Seria „Kolory zła” zabiera czytelników do Trójmiasta, gdzie dochodzi do wstrząsających przestępstw. Czy przeszłość ma wpływ na gęstniejącą od mroku teraźniejszość? Bohaterami książki są prokurator Leopold Bilski, asesor prokuratorska Anna Górska i policjanci z wydziału kryminalno-śledczego, którzy muszą mierzyć się z niejedną tajemnicą, by schwytać sprawców zbrodni. Tak prezentuje się opis pierwszej części serii, która doczeka się ekranizacji:
Jest kwiecień 1996 roku. Nad sopockim morzem kłębią się chmury, przez które tylko czasem przedziera się czerwone słońce. Spowite krwistym kolorem morze wyrzuca na brzeg ciało kobiety. Monika była córką lokalnej sędzi – Heleny Boguckiej. Miała w sobie coś takiego, że nie dało się oderwać od niej wzroku. Od tamtej zbrodni mija 17 lat. Miastem wstrząsa kolejne morderstwo. Okaleczenia na twarzy ofiary wskazują na tego samego sprawcę. Widać, że przez lata jego ruchy stały się bardziej precyzyjne, jego koncepcja dopracowana. A może doczekał się swojego naśladowcy? Jest jeszcze jedno – ofiary są do siebie łudząco podobne. Dlaczego, mimo wielu poszlak, kilkanaście lat temu nikt nie chciał doprowadzić sprawy do końca?
źródło i zdj. Grupa Wydawnicza Foksal