„Proces Christine Keeler” – przedpremierowa recenzja dwóch odcinków serialu

W najbliższą środę, 14 kwietnia, na kanale Epic Drama zadebiutuje premierowy odcinek nowego serialu produkcji BBC, „Proces Christine Keeler”. Seria zaliczyła zagraniczny debiut jeszcze w grudniu 2019 roku, a teraz okazję, by ją zobaczyć, w końcu otrzymują polscy widzowie. Zapraszamy Was do lektury naszej, przedpremierowej recenzji pierwszych dwóch odcinków.

Kulisy wielkiej brytyjskiej polityki ściągają w ostatnich latach rzesze widzów i budzą zainteresowanie kolejnych twórców. Do takich produkcji jak celebrowane „The Crown” (które przyciągnęło wszak nie tylko popularną widownię, ale i gniew samej rodziny królewskiej) od Netfliksa czy „Skandal w angielskim stylu”, w którym główną rolę zagrał Hugh Grant, dołączył właśnie miniserial podejmujący jeden z najgłośniejszych skandali lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.

W ramach „Procesu Christine Keeler” – a przynajmniej dwóch pierwszych odcinków – zobaczymy wszystkie te elementy, które nieodmiennie przykuwają uwagę fanów narracji odsłaniających hipokryzję tamtejszej władzy: kłamstwa, społeczne fasady i ukradkowe konspiracje. W konstruowaniu kolejnej już w ostatnich latach pop-politycznej farsy, twórcy posiłkują się czasem tonem przypominającym przywołany wcześniej miniserial Stephena Frearsa. Tylko czasem, bo ostatecznie przez pierwsze dwie godziny brakuje „Procesowi Christine Keeler” podobnej energii i wyraźniejszego komentarza.

Serial podejmuje tak zwaną „aferę Profumo”, która rozegrała się w brytyjskich kuluarach początkiem lat sześćdziesiątych, na tle kryzysu kubańskiego, jednego z krytycznych momentów zimnej wojny. Choć w ostateczności skandal dotyczył przede wszystkim rosyjskich szpiegów podejrzewanych o infiltrację brytyjskiego ministerstwa, u źródła afery znalazł się kilkutygodniowy romans sekretarza stanu ds. wojny Johna Profumo z modelką Christine Keeler. Jak szybko podłapały i nagłośniły brytyjskie media, kobieta utrzymywała chwilową, bliską znajomość z Jewgienijem Iwanowem, attaché ambasady ZSRR w Londynie. Upublicznienie rzekomego trójkąta miłosnego, upokarzającego dla Profumo i potencjalnie niebezpiecznego, gdyby Iwanow miał okazać się rosyjskim szpiegiem, odbił się szerokim echem w całej Wielkiej Brytanii. Zarzuty poważnie zdyskredytowały Partię Konserwatywną i bezpośrednio przyczyniły się do odsunięcia tejże od władzy w wyborach parlamentarnych w 1964 roku.

proces-christine-keeler-recenzja-serialu-min.jpg

W zestawieniu z przywołanym wcześniej „Skandalem w angielskim stylu” (który podjął inną autentyczną, brytyjską aferę, rozgrywającą się zaledwie dziesięć lat po wydarzeniach „Procesu Christine Keeler”), nowy serial BBC wypada niczym przystępna, ale i dość lakoniczna lekcja historii. Nie pomaga, że twórcy, usiłując wzbogacić formę, mieszają nieco w kolejności przedstawionych zdarzeń. Historię Keeler poznajemy w momencie, z którego konsekwentnie wyprowadzane są zarówno następne, jak i poprzednie zdarzenia. Zabieg wydaje się tyleż zauważalny, co opowiadanej historii do niczego niepotrzebny. Dość będzie powiedzieć, że retrospekcje przyczyniają się najczęściej do pogubienia uwagi widza. Co ciekawe, narracja Keeler, która dobiega zza kadru pod koniec każdego z dwóch pierwszych odcinków, oprawia historię jako wspomnienia prowadzone przez samą główną bohaterkę, choć wydarzenia przedstawione w samych odcinkach nie są bynajmniej ograniczone do jej tylko stanu doinformowania. W konsekwencji „Proces” wydaje się od czasu do czasu zagubiony między sprawozdawaniem obiektywniejszego przebiegu wydarzeń a systematycznym odsłanianiem subiektywnej historii młodej modelki. Wobec niezdecydowanej czasem narracji z pomocą przychodzi Sophie Cookson, znana między innymi z roli w „Kingsman”. Aktorka wnosi charyzmę w osowiały scenariusz, a zarazem wpisuje się w formę, której w realizacji ostatecznie zabrakło.

By wyróżnić się na tle innych narracji, odszyfrowujących przed publicznością tajemnice brytyjskiej polityki, zabrakło z pewnością bardziej zdecydowanej reżyserii, autorskiej wielobarwności i szerszej eksploracji ówczesnej obyczajowości (zwłaszcza na tle przedstawionej tu Wielkiej Brytanii znajdującej się przecież w epoce przełomowych przemian społeczno-kulturowych). Z jednej strony otrzymujemy tu więc sprawną, choć i dość płaską rekonstrukcję wydarzeń, które doprowadziły do przerwania ponad dziesięcioletnich rządów brytyjskich konserwatystów. Z drugiej – zabrakło większego uwypuklenia absurdu okoliczności, w jakich doszło do zdemaskowania skandalu oraz wyraźniejszego zakpienia z wysokiej polityki rozgrywanej w atmosferze wszechobecnej fasadowości, tak wprawnie rysowanej w innych seriach. Być może w kolejnych odcinkach „Proces Christine Keeler” odnajdzie własny, bardziej zindywidualizowany głos. Póki co, w obecności wycofanej reżyserii Andrei Harkin (odpowiadającej całościowo za cztery odcinki serialu) i przede wszystkim scenariusza Amandy Coe, miniserial jawi się jako poprawny, ładnie oprawiony i ciekawie zagrany, ale dość lapidarny wstęp do ciekawszych badań tematu.

Ocena dwóch pierwszych odcinków: 3+/6

zdj. BBC