Egmont rozpoczął w kwietniu wydawanie nowej serii, która skupia się na postaci Punishera. Jej pierwszy tom to na pewno dobra okazja do zapoznania się z losami kontrowersyjnego bohatera Marvela.
Zawarte zostały w nim dwie historie – Od początku i Mała Irlandia. Pierwsza przedstawia polowanie na Punishera, które urządziły dwie grupy o różnych celach. Przy okazji też dowiadujemy się więcej o przeszłości postaci. W drugiej Frank Castle – tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko – mierzy się z irlandzkimi gangsterami rywalizującymi ze sobą kosztem życia postronnych ludzi. Jednakże w obu historiach Frank nie jest już nowicjuszem w działaniach naprawienia świata. To już rozpoznawalny zabójca, od lat eliminujący przestępców i budzący wśród nich strach.
Fabularnie nie są to epizody mocno ze sobą powiązane – dzieją się w podobnym otoczeniu i spaja je ze sobą osoba głównego bohatera. Stoją jednak na mniej więcej tym samym poziomie. Garth Ennis (scenarzysta zarówno Od początku, jak i Małej Irlandii) nie stworzył szczególnie zawiłych opowieści – nawet na realizmie niekoniecznie mu zależało. Poszedł w innym kierunku – postawił na drastyczne sceny akcji, bezlitosne i brutalne postaci oraz gangsterskie porachunki. Punisher Max to krwawa rozrywka, balansująca na granicy dobrego smaku – a może go przekraczająca? Myślę jednak, że każdy, kto sięga po ten komiks, dobrze wie, czego się spodziewać, więc nawet najmocniejsze fragmenty nie wywołają u niego niezadowolenia – prędzej wzbudzą zachwyt.
Można uznać, że jest to przesadzony tytuł, jednak z pełną premedytacją i satysfakcjonującym efektem. To bez wątpienia pozycja dla dorosłych czytelników spodziewających się dużej ilości krwi i momentów kojarzących się choćby z filmami Tarantino, o czym wspomina w posłowiu Oskar Rogowski. Poza opisaniem losów Punishera w świecie komiksów dokonuje też ich trafnej, ciekawej analizy.
Do przesady brutalna, chwilami wręcz absurdalna strona graficzna ma swoje uzasadnienie w fabule, w której przecież jeden mężczyzna stanowi nadzwyczajne utrapienie dla całego mafijnego środowiska. Staje naprzeciwko niego i wybija przestępców jak kaczki. To bezlitosny morderca, za którym jednak stoi mocna motywacja. Od pierwszej strony dowiadujemy się, jakiej tragedii doświadczył, a czyny, chociaż budzą wątpliwości, wcale nie brzmią niedorzecznie. Bo czy każdy zasługuje na drugą szansę? Nad tym można się zastanowić. Nieraz bowiem ta kwestia poróżniła Punishera z innymi bohaterami Marvela, którzy w szlachetniejszy sposób podchodzili do walki ze złem.
Jednak tu owo zło ma ludzką twarz – gangsterów nieobdarzonych przecież nadnaturalnymi zdolnościami, co również wyróżnia komiks na rynku. Świat Marvela jest naprawdę zróżnicowany – jeśli ktoś nadal twierdzi inaczej, to powinien zrewidować swój pogląd. W pierwszym tomie Punisher Max zabrakło tylko bardziej dramatycznych akcentów albo większych emocji podczas śledzenia fabuły. Wrogowie Franka oczywiście nie mają skrupułów ani sumienia – dla pieniędzy są w stanie zrobić wszystko. Ale to jeszcze nie czyni ich interesującymi postaciami, przez co komiks porusza głównie na kilku pierwszych stronach (streszczających koniec rodziny Franka) i we wstrząsających scenach. To nie jest spełnienie potencjału Punishera pod względem scenariuszowym, choć na otwarcie serii wystarcza.
Ilustracje dobrze oddają realia, w których przyszło żyć Frankowi Castle'owi. Tworzą mroczny nastrój, między innymi przez ciemniejszą paletę kolorów (akcja nieraz dzieje się nocą), częste śmierci i sporo krwi. Twarze postaci dodają komiksowi upiornego wyrazu – tak dosadnie wyrażają ból, strach i bezwzględność (aczkolwiek dla niektórych może to wyglądać trochę sztucznie). Szczególnie zachwycają kadry przedstawiające rozmowę Punishera w Od początku – ciemność dookoła i emitujące – jak się wydaje – światło ciała postaci doskonale uzupełniają napięty dialog. Żeby nadać wrażenie ruchu, zastosowanie znajduje rozmycie – na szczęście nie za często. Niestety niektóre obrazki zdają się mieć za mało szczegółów – wtedy np. skóra bohaterów jest nienaturalnie gładka.
Wśród dodatków znalazł się projekt głównej postaci i proces powstawania wybranych plansz. Każde takie zapoznanie czytelnika z pracą ilustratora jest mile widziane, choć najlepsze i tak zostaje posłowie, rzucające trochę światła na występy Punishera w Marvelu. Wydanie charakteryzuje się także twardą okładką i wysokiej jakości papierem, dzięki czemu pomimo dużej objętości komiks jest solidny i nie ulega zniekształceniom.
Podsumowanie
Punisher Max wystartował w odpowiednim momencie. Z jednej strony postać ma wiernych fanów, którzy cenią sobie wyjątkowe podejście Franka do przestępców i jego tragiczną genezę – ci świetnie odnajdą się podczas lektury tego komiksu. Z drugiej – po tytuł mogą sięgnąć również nowi czytelnicy, pragnący bliżej poznać Punishera lub mający chęć na mocną lekturę z motywem walki z gangsterami. Chęć poznania Franka Castle'a może wiązać się z tym, że zdążył zapisać się w pamięci widzów dzięki serialowi Netflixa pt. Daredevil, a w przyszłości możemy spodziewać się osobnej produkcji mu poświęconej. Ponadto jest to jeden z komiksów Klasyki Marvela, które na pojawienie się w tej serii w pełni zasłużyły.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Punisher Vol 6 #1-12 (od stycznia do października 2004 roku).
Szczegółowe zdjęcia komiksu Punisher Max tom 1 znajdziecie w naszej prezentacji.
Specyfikacja
Scenariusz |
Garth Ennis |
Rysunki |
Lewis Larosa, Leandro Fernandex |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
288 |
Tłumaczenie |
Marek Starosta |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
źrodło: Egmont / Marvel