„Red Rocket” – recenzja filmu. Joint z gwiaździstym sztandarem

W zeszły piątek, czyli 11.03.2022 roku odbyła się polska premiera najnowszego dzieła Seana Bakera – „Red Rocket”. Oczekiwanie na kinową dystrybucję w naszym kraju wymagało od fanów twórczości Amerykanina nie lada cierpliwości, gdyż film ten został zaprezentowany światu już podczas zeszłorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Czy reżyser „Mandarynki” jest w dobrej twórczej kondycji? Czy warto było czekać na seans? Zachęcam do lektury poniższej recenzji.

Mickey Davies (Simon Rex) nie wygląda na człowieka, który znajduje się w najjaśniejszym punkcie swojego życia. Mając na sobie jedynie nieświeży podkoszulek oraz dwadzieścia dolarów w kieszeni zmierza autobusem do rodzinnego Texas City na spotkanie z od lat niewidzianą małżonką, Lexi (Bree Elrod). W tym momencie jego plan oraz motywacje są dla widza całkowicie nieznane – trudno powiedzieć nawet, czy Mickey sam wie, co próbuje osiągnąć. Jego żona oraz jej matka (Brenda Deiss) z gigantyczną dozą nieufności przyjmują męża marnotrawnego pod swój dach, naiwnie wierząc, iż ta obecność potrwa maksymalnie kilka dni. Podczas gdy główny bohater deklaruje potrzebę zmiany, szukając uczciwej pracy droga ku osiągnięciu celu okazuje się znacznie bardziej wyboista z powodu pewnego szczegółu ze swojego życia zawodowego – przez ostatnich 17 lat był on wziętym aktorem filmów dla dorosłych znanym jako Mickey Saber... Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście w jaki sposób połączyć świat branży pornograficznej z komentarzem politycznym to Sean Baker ma dla Was odpowiedź – oto „Red Rocket”.

Wspomniana powyżej „deklarowana potrzeba zmiany” uderza wprost w mit amerykańskiego snu oraz epokę pre-trumpizmu. Reżyser filmu „Projekt Floryda” niejednokrotnie przywołuje fragmenty wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych z 2016 roku, których wynik – zdaniem wielu analityków – był efektem społecznego pędu do radykalnej reformy. Miejsce akcji również nie jest przypadkowe – zdominowany przez republikanów Teksas, w którym stereotypowo każdy obywatel posiada broń palną, a krajobraz jest przyozdobiony dzielnicami reprezentującymi podział klasowy oraz postindustrialnymi terenami rafinerii ropy naftowej. Trud w podjęciu nowego zajęcia w celach zarobkowych wymusza na Mickeyu pójście na skróty i odwiedzenie znajomych rejonów – zgłasza się do miejscowej dilerki narkotykowej (Judy Hill), aby rozpocząć handel marihuaną. Make America Great Again!

Rocket_02.jpg

Decyzja, aby główną rolę powierzyć Simonowi Rexowi to obsadowy strzał w dziesiątkę porównywalny do angażu Michaela Keatona w filmie „BirdmanAlejandro Gonzáleza Iñárritu. Podobnie do Keatona, Rex mógł wykorzystać swoje osobiste doświadczenia przy kreowaniu postaci, gdyż zanim pojawił się w kinie mainstreamowym występował w produkcjach dla dorosłych. Po zakończeniu kariery w pornobiznesie próbował swoich sił głównie jako aktor w parodiach i najbardziej rozpoznawalny jest z trzech odsłon serii „Straszny film”. Jego komediowe zapędy, choć podlane solidną dawką goryczy, są widoczne gołym okiem w „Red Rocket”. Dynamiczny sposób bycia postaci Mickeya, własne przekonanie o nieodpartym uroku osobistym, a także – nomen omen – obrotny język pozwalają mu na uniknięcie konsekwencji w najtrudniejszych opresjach. Główny bohater jest prezentowany w głównej mierze jako bezrefleksyjny hipokryta – tę prawdziwą twarz Sabera obnaża przede wszystkim relacja z nastoletnią Raylee zwaną również Truskawką (Suzanna Son). Chociaż trudno jest wywnioskować, jakiego rodzaju uczucia pierwotnie rozbudza w nim naiwna sprzedawczyni pączków to pewne jest, iż ostatecznie w optyce głównego bohatera pełni funkcję biletu powrotnego do dawnego życia. Propagując wątpliwą wizję majestatu życia króla i królowej porno można dostrzec, że jego zguba kryje się w bezapelacyjnej wierze we własne słowa oraz przekonaniu o słuszności swojej amoralnej postawy.

Uzależnienie Mickeya od potrzeby „sukcesu” wynika bezpośrednio z idei amerykańskiego snu. Dekonstrukcja tego mitu nie jest niczym nowym wśród tematyki obrazów twórców zza wielkiej wody – niepokojące jest jednak, że zagadnienie to pozostaje wciąż niezwykle aktualne. Główny bohater grzęźnie w koleinach swoich dawnych życiowych błędów, podobnie jak widz grzęźnie w poczuciu nieuchronnego braku zmiany na lepsze. Ziarniste zdjęcia Drew Danielsa zrealizowane na 16-milimetrowej taśmie tworzą interesujący dysonans – nasycenie barw sprzyja wrażeniu ciepłego, letniego wspomnienia, lecz przedstawiona historia jest wspomnieniem, którego wolelibyśmy nie doświadczyć. „Red RocketSeana Bakera to film niepoprawny politycznie z ponad poprawną siłą przekazu.

Ocena filmu „Red Rocket”: 4/6

zdj. A24