W pierwszej części relacji z 34. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier przybliżyłem pokrótce atmosferę, jaka panowała w łódzkiej Atlas Arenie, a także zamieściłem kilka wywiadów z gośćmi i wystawcami. W drugiej i zarazem ostatniej części emefkowych wspomnień zapraszam Was na kolejną porcję pogaduch o komiksach.
Tym razem moimi rozmówcami byli przedstawiciele trzech wydawnictw, którzy podzielili się swoimi spostrzeżeniami na temat rynku, źródłami zawodowej satysfakcji oraz planami na przyszły rok. Na tydzień przed wyborami chyba udzielił mi się związany z nimi nastrój, więc każdemu z kandydatów… Każdemu z Panów zadałem mniej więcej ten sam zestaw pytań, a oto ich odpowiedzi.
Lost in Time
Marcin Martyniuk
KŚ: MFKiG niektórym sprzyja w snuciu refleksji nad ostatnimi miesiącami. Jak oceniasz ten rok?
Marcin Martyniuk: Oceniam go bardzo pozytywnie. Dla nas to było kolejne podkręcenie tempa wydawniczego, kolejne poszukiwania gatunków i tematyki naszych publikacji. Generalnie jesteśmy mocno zadowoleni, bo też dużo więcej integrali pojawiło się w naszej ofercie, parę zakończonych serii, no i w końcu kilku twórców, jak chociażby José Ortiz czy Antonio Segura, których mieliśmy na swojej liście w zasadzie od zawsze. W końcu udało się pozyskać prawa. Także, generalnie ten rok jest dla nas bardzo na plus i jak dotąd najfajniejszy w naszej działalności.
Jak radzicie sobie z obecną sytuacją na rynku i przeszkodami w postaci inflacji czy podniesienia cen papieru?
Generalnie to, co nam pomogło, to podkręcenie tempa wydawniczego. Jeszcze dwa lata temu publikując pozycję jedną na jakiś dłuższy okres czasu nie mieliśmy w ogóle sił przetargowych w kontaktach ani z drukarniami, ani z licencjodawcami. Natomiast obecnie już możemy ponegocjować szerzej. Papier drożał, drożał. W tej chwili te podwyżki nie są już takie gwałtowne. Już można troszkę planować z dłuższym wyprzedzeniem niż tygodniowe, bo były takie okresy, gdy dostawało się wycenę w środę, a w czwartek już była nieaktualna. Natomiast teraz, o ile sam papier uspokoił się na chwilę, no to teraz problemem jest to, że rosną kursy walut. Licencje generalnie kupujemy w euro i w dolarach. Są pewne minima, które należy tutaj też spełniać, i to jednak się troszeczkę przekłada na działalność. My ze swojej strony próbujemy po prostu schodzić cenowo jak najniżej się da. Publikujemy integrale, które w przeliczeniu później na ten sławetny przelicznik stron chociażby czy w przeliczeniu nawet na pojedynczy tomik, wychodzą po prostu najkorzystniej. Pojedyncze tomy w tej chwili wychodziłyby dosyć drogo, więc tutaj raczej jesteśmy ostrożni. Faktycznie więcej jest u nas wydań zbiorczych.
A jaki jest wasz największy sukces wydawniczy lub komiks, którego wydanie przyniosło wam największą satysfakcję?
W tym roku to na pewno wskazałbym tutaj dwie pozycje. Jedną już wspomniałem, czyli „Burton & Cyb”. Komiks, który kiedyś wyszedł bodajże w „Komiksie”, ale on tam wyszedł jako dwa rozdziały. My wydaliśmy go teraz w wydaniu zbiorczym. Druga to też pozycja tych autorów, czyli „Hombre”. Ci autorzy byli długo nieobecni nie dlatego, że nikt nie był nimi zainteresowany tylko dlatego, że nikt nie posiadał praw, które mógłby sprzedać na Polskę. Dlatego jesteśmy bardzo zadowoleni, że się udało.
Natomiast bardzo dużą petardą wydawniczą był dla nas „Wypadek na polowaniu”, który opublikowaliśmy w styczniu. Generalnie podeszliśmy do tego tak, że to było dla nas praktycznie zupełnie coś innego. Co prawda wcześniej wydaliśmy „Małego astronautę”, „Powrót pszczołojada” z takich bardziej, powiedzmy, powieści graficznych. Natomiast „Wypadek…” był znacznie bardziej czasochłonny, bo to jest 460 stron. W ogóle to jest historia oparta na faktach, gdzie jeden z bohaterów w zasadzie opowiedział tę historię autorom. No i to był projekt po prostu bardzo wymagający, bardzo czasochłonny, no i przede wszystkim stosunkowo drogi, jak na zwykłe powieści graficzne. Jego przyjęcie bardzo nas pozytywnie zaskoczyło. Prawdopodobnie z końcem tego roku bądź na początku przyszłego już tego komiksu nie będzie w sprzedaży. No i nie bez powodu. Jak ktoś jeszcze nie czytał, to gorąco polecam. Historia na faktach, która łączy dosłownie wszystko – poezję, true crime, relację między rodzicem a dzieckiem, również pewne spektrum niepełnosprawności i pobyt w więzieniu. Tak niektórzy żartobliwie to nazywają połączeniem „Skazanych na Shawshank” wraz z „Nietykalnymi”, no i coś w tym jest generalnie.
Na koniec pytanie o przyszłość. Jeśli nie jest na to za wcześnie, to czy mógłbyś się podzielić jakimiś tytułami, które planujecie wydać w następnym roku?
Może nie będę rzucać samymi tytułami, ale ich autorami. Będą pojawiać się kolejne tytuły Sergio Toppiego. W ramach kolekcji prawdopodobnie pojawi się również kolejny artbook, ponieważ „Bestiariusz” też fajnie się przyjął. Mogę powiedzieć, że na pewno Antonio Segura i José Ortiz, czyli autorzy „Hombre” oraz „Burtona & Cyba”, powrócą w przyszłym roku. Autorzy „Węża i kojota” również w przyszłym roku powrócą. Te dwie pozycje można już gdzieś tam wyśledzić. Nie są to takie sytuacje, że autorzy mają po 50-60 tytułów i będzie ciężko je namierzyć, ale myślę, że można już spokojnie zawężać poszukiwania do 2-3 tytułów, których można się spodziewać właśnie od tych autorów.
Dziękuję bardzo za rozmowę i powodzenia w dalszej działalności!
Dziękuję bardzo.
Taurus Media
Strona wydawnictwa jest nieaktualna, więc zamiast linków do poszczególnych tytułów po opis i zdjęcia przykładowe odsyłam do facebookowej strony Taurusa.
Arkadiusz Salamoński
KŚ: Jest ze mną Arkadiusz Salamoński, który w Taurusie odpowiada za skład komiksów. Gdybyś miał wskazać największy sukces Taurusa w tym roku, to byłby to…
Arkadiusz Salamoński: Nie odpowiem. Nie wiem, ile co się sprzedaje, ale generalnie komiksy nam schodzą. Nie było sytuacji, że się nacięliśmy czy źle dobraliśmy tytuł. Zresztą, mało pozycji w tym roku się ukazało i głównie kontynuowaliśmy serie. Na pewno się dobrze sprzedały dwie serie fantastyczne „Ter” i „On Mars”.
Czy to oznacza, że będziecie dalej szli w tym kierunku, skoro fantastyka się dobrze sprzedaje, czy jednak postawicie na różnorodność?
Nie, nie, to nie tak wygląda. My dobieramy różne tytuły ze wszystkich gatunków – i fantastyka i sensacja. Chodzi o to, aby były dobre. Przeważnie są one najpierw czytane i oceniane wewnętrznie, czy warto je wydać. I to jest subiektywna ocena wydawnictwa. No i raczej trafiamy od lat. Oczywiście wzorujemy się na tym, co jest wydawane we Francji, ale na przykład typowe komiksy francuskie o historii ich państwa w Polsce się za dobrze nie będą sprzedawać. Tutaj inni wydawcy mieli problem z taką serią o drugiej wojnie światowej. Słabo się sprzedawała i później drugi wydawca ją kończył. Więc generalnie jest to czytane, oceniane. Jeżeli historia jest uniwersalna, bardzo dobra, to po prostu staramy się ją zakupić, mieć licencję i wtedy ją wydrukować w polskim wydaniu.
Wydanie, którego komiksu przyniosło wam największą satysfakcję?
Dla mnie to, że skończyliśmy „Luca Orienta”, bo były cztery lata przerwy, ale to jest zakończenie serii. Skończyliśmy też „Ter” i „On Mars”. To są serie trzytomowe, bardzo fajne komiksy.
Największy sukces przed laty to były oczywiście „Żywe trupy”, za które wszyscy nas teraz krytykują, że ich nie kończymy. Seria jest skończona, ale mamy cały czas problem z licencją, z wydawnictwem, oni tam mają po prostu bardzo ciekawe wyobrażenia o rynkach. Mamy wydanych 27 tomów i nie możemy tego skończyć. Ale walczymy, walczymy o to i może w końcu się uda. To jest tak, że scenarzysta po prostu zmienia agencję i te, które się zajmują tak naprawdę filmem, po prostu nie wiedzą, o co chodzi z komiksem i mają wyobrażenia z innej branży i próbują to przenieść na komiks, jeszcze na nasz rynek, więc jest to pewien problem. Są osoby, które przy dowolnej okazji pytają o „Żywe trupy”, dlatego o tym mówię.
Rozumiem. A jakie tytuły Taurus planuje wydać w przyszłym roku?
Wszystkich nie znam. Na pewno będziemy kontynuowali serie rozpoczęte. Na pewno będzie „Wąż i włócznia”, „Ekho” i „Undertaker” kolejny. „Shi” ma być nowy cykl otwarty, bo ten jest zakończony.
Dziękuję za poświęcony czas i powodzenia!
Dziękuję i do widzenia.
Timof Comics
KŚ: MFKiG jest jednym z głównych wydarzeń w roku. To jest też czas, który można uznać za dobry do wstępnego podsumowania ostatnich miesięcy. Jak oceniasz rynek, jak oceniasz działania swojego wydawnictwa z perspektywy zmian, które nastąpiły na rynku? Mam tu na myśli drożejący papier, rosnące ceny i inflację.
Paweł Timofiejuk: Zacznijmy od tego, że jeszcze w trakcie MFK nie ma co podsumowywać. Dopiero po imprezie będziemy wiedzieli, jakie są liczby itd. Natomiast już obserwując Targi Książki i wszystkie inne wydarzenia widać, że spada ilość nabywanych rzeczy kultury przez społeczeństwo. Znając też rynek, ogólnie rynek nie tylko samego komiksu i książki, ale rynek w Polsce i mając różnych znajomych, którzy pracują w różnych biznesach produkcyjnych, wiem, że po prostu ciągle jeszcze nie widać dna kryzysu produkcyjnego w Polsce. Zobaczymy, kiedy to będzie. Natomiast ciągle gospodarka jest w poszukiwaniu tego momentu, od którego nastąpi odbicie. Ciągle mamy wysoką inflację. Żadne machlojki związane z inflacją, dokonywane przez obecny rząd, na to nie wpłyną, czyli sztuczne obniżanie pewnych cen, które są istotnym elementem współczynnika inflacyjnego, bo każdy widzi, że żywność drożeje, a pierwszą rzeczą, z której rezygnują ludzie, to jest kultura.
Natomiast obserwując to, co dzieje się w naszym wydawnictwie, to już od jakiegoś czasu jest pewna stabilizacja, więc nie wykonujemy gwałtownych ruchów. Ten rok jest rokiem, w którym wydamy chyba najwięcej tytułów w historii, ale to od dawna było zaplanowane i tak część już zrzucamy na kolejny rok. Będziemy też pilnować w kolejnym roku, żeby jednak nie wydać tak dużo, jak obecnie, tylko trzymać się stabilnej ilości tytułów poniżej czterdziestu rocznie. No bo to jest jednak za dużo.
Rynek komiksowy trzyma się dobrze, jest bardzo konkurencyjny. Pojawia się bardzo dużo tytułów, dlatego też trzeba prowadzić różne działania, które zachęcają czytelników do odwiedzenia naszych stoisk na różnych wydarzeniach, zainteresowania się naszymi komiksami. Od jakiegoś czasu pracujemy nad odnowieniem strony internetowej. Mam nadzieję, że najpóźniej na początku przyszłego roku, w pierwszym kwartale, w końcu ją będziemy mieli odnowioną. No i ciągle szukamy nowych możliwości biznesowych, czyli nowe współprace hurtowe, nowe współprace ze sklepami. Cały czas po prostu staramy się działać w tym temacie, żeby coś zmienić w tym, co mamy obecnie, i ciągle się rozwijać.
Wspomniałeś o dużej ilości tytułów wypuszczonych do sprzedaży w tym roku. , Z którego wydaniem z nich wiązała się największa satysfakcja?
To właśnie mająca dzisiaj premierę „Mahabharata”. Nie tylko dlatego, że jest to świetny tytuł, ale również dlatego, że sam go tłumaczyłem, no i że jest to komiks mojego przyjaciela, Igora Baranki, i jest to też bardzo ważny epos hinduski, który pierwszy raz globalnie został przełożony na bardzo dobry komiks. Oczywiście Hindusi robili swoje wersje komiksów religijnych związanych z „Mahabharatą”, ale nie da się porównać tamtego i tego dzieła. Igor Baranko świetnie to narysował i myślę, że zrobił też świetną interpretację pod kątem tego, żeby opowiedzieć tę historię jako historię rozrywkową, mogącą przyciągnąć masowo klienta do czytania „Mahabharaty” w wersji komiksowej.
Skoro o tym mowa, to jakie inne tytuły mógłbyś polecić? Komiksy, które mogłyby zadziałać podobnie, czyli otwieram, czytam i lektura skłania mnie do refleksji, poszerzania horyzontów czy pogłębiania wiedzy na jakiś temat.
No dobra, to mogę wymieniać. „Visa tranzytowa” – świetny de Crécy. Współczesny de Crécy pokazujący element filozoficzny, pokazujący element refleksji człowieka w wieku pięćdziesięciu lat względem swoich przeżyć z młodości. „Długi żywot” – bardzo fajnie graficznie odjechana historia, autorstwa też świetnego człowieka Stanislasa Moussé’a, którego drugi komiks z zaskoczenia opublikujemy jeszcze w tym roku w listopadzie ponieważ wydawca oryginału zaproponował nam komiks spoza tej serii, do której należy „Długi żywot”, i wydanie go wspólnie w koprodukcji. Świetnym komiksem jest „Smoczy rycerz”, który jest elementem wieloletnich badań naukowych Emanuela Arioli, który razem z Emiliano Tanzillo stworzył świetny komiks, świetnie narysowany i opowiedziany. Zakończenie „Bestii” jest cudownym komiksem, podobnie kontynuacja „Pętli”.
Debiut na naszym rynku Ani Penyas z komiksem „Wszystko pod słońcem” jest też świetną refleksją na temat tego, jak zmienia się dany kraj pod wpływem turystyki. Turystyki, za którą idą pieniądze i deweloperka. Świetnym komiksem, który powinien być podręcznikiem do wychowania seksualnego, jest „Owoc poznania” Liv Strömquist, który wydaliśmy w maju. I mógłbym tak wymieniać i wymieniać… Świetni są tegoroczni debiutanci, których wydaję. Wojtek Glanowski z „Jasłem”, Anna Poszepczyńska z „Trzema siostrami” czy teraz debiutujący Paweł Paradowski z „Cierpliwym psem” i Tomek Kast z „Odyseją Lorda Bablaha”. Tomek Kast jest Polakiem, jest trochę Izraelczykiem, jest trochę Szwajcarem, mieszka obecnie w Szwajcarii, ale ma korzenie polskie i tutaj się wychował.
No rzeczywiście, można wymieniać i wymieniać, a ja mógłbym słuchać i wracać myślami do lektury, ale podczas Festiwalu nie chcę zabierać Ci zbyt dużo czasu, więc na koniec pytanie o przyszłość. Czy chciałbyś się już teraz pochwalić jakimś tytułem, który zostanie wydany w przyszłym roku, czy jeszcze jest na to za wcześnie?
O, to sporo mam tych tytułów. Na przykład „Mutafukaz”, czyli bardzo fajny francuski tytuł bardziej rozrywkowy, przeznaczony dla czytelnika, który trochę lubi komiksy SF, trochę lubi komiksy brutalne, trochę lubi superbohaterszczyznę. Myślę, że warto po to sięgnąć i to przeczytać. Komiks „Sztuka latania” i… Nie przypomnę sobie drugiego tytułu, ale będzie wydany zbiorczo, pięćset ileś stron. Antonio Altarriba i Kim, dwaj barcelońscy twórcy, opowiadający o rodzicach scenarzysty i życiu w Hiszpanii frankistowskiej. Będzie Derf Backderf i komiks „Kent State” o wydarzeniach na Uniwersytecie Kent State, o masakrze na studentach dokonanej przez wojsko, przez Gwardię Narodową w latach 60. podczas protestów przeciwko wojnie w Wietnamie. Na pewno będzie kontynuacja „Pętli”, „Mahabharaty” i „Wdówki”. Z ciekawych rzeczy, które przygotowujemy, to akcja na Kickstarterze i drugi artbook „Anubisa”. I może w końcu się uda wypuścić artbook Trusta w przyszłym roku.
Trzymam kciuki za powodzenie tych planów i dziękuję bardzo za rozmowę!
Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich czytelników Filmożerców.
zdj. Krystian Śmietański / Filmozercy.com