Nie będzie wiernej adaptacji. Reboot „Resident Evil” pójdzie własną ścieżką

Sony ponownie sięga po kultową markę „Resident Evil”. Za nową kinową wersję odpowiada Zach Cregger – reżyser świetnie przyjętego horroru „Barbarzyńcy” oraz nadchodzącego „Weapons”. Twórca zapowiada autorskie podejście do znanego materiału.

„Wszystko, co chcę zrobić, to po prostu stworzyć naprawdę dobry film”

W rozmowie z magazynem SFX Cregger przyznał, że od lat jest oddanym fanem serii gier: „Jestem gigantycznym fanem serii gier Resident Evil. Zagrałem we wszystkie. Nie wiem, ile razy po prostu przechodziłem Resident Evil 4 raz za razem. Po prostu to uwielbiam”.

Jednocześnie zaznaczył, że nie zamierza ślepo podążać za fabułą znaną z gier„Na pewno nie staram się być całkowicie posłuszny kanonowi. Próbuję opowiedzieć historię, która będzie autentyczna w kontekście doświadczenia, jakie masz, grając w te gry. Nie sądzę, żebym łamał jakieś poważne zasady, ale zdaję sobie sprawę, że niezależnie od tego, co zrobię, ludzie i tak mnie zaatakują w internecie. Więc wszystko, co chcę zrobić, to po prostu stworzyć naprawdę dobry film”.

Jak donosi znany insider DanielRPK, główną rolę w filmie zagra Austin Abrams („Euforia”), który wcieli się w zupełnie nową postać – Briana. To wyraźny sygnał, że Cregger nie zamierza powielać historii z gier, a jedynie się nimi inspirować.

Sprawdź też: Warner Bros. planowało spin-off „Mrocznego Rycerza”! Nolan powiedział „nie”

Według zapowiedzi, film ma powrócić do korzeni serii – skupić się na dusznej atmosferze, grozie i napięciu, bliższych pierwszym odsłonom cyklu. Jednocześnie projekt ma być bardziej autorski i odważny niż wcześniejsze ekranizacje, które często dryfowały w stronę efektownego, ale mało angażującego kina akcji.

Premiera kinowego „Resident Evil” zaplanowana jest na wrzesień 2026 roku.

źródło: World of Reel/zdj. Sony Pictures