Netflix nie dowiózł! Nowa część cyklu horrorów „Ulica strachu”, która dziś trafiła do oferty streamera, zbiera wyjątkowo kiepskie recenzje od krytytków. Zobacz, jak wypada w porównaniu z poprzednią trylogią adaptacji R.L. Stine'a.
„Ulica strachu: Królowa balu” zbiera wyjątkowo kiepskie recenzje
Wygląda na to, że Netfliksowi nie udał się powrót do miasteczka Shadyside. Film z podtytułem „Królowa balu”, w którym widzowie ponownie meldują się w świecie z powieści grozy kultowego pisarza R.L. Stine'a, trafił już do katalogu streamera i... nie ma się co dziwić, że platforma czekała ze zdjęciem recenzenckiego embarga aż do samej premiery. W serwisie Rotten Tomatoes film ma obecnie tylko 34% z 35 recenzji, które pojawiły się wraz z debiutem produkcji. Co mówią o filmie krytycy?
„Ulica strachu zaczęła się jako seria, która próbowała od nowa wynaleźć gatunek grozy – chociażby przez strukturę i nawiązania do rzeczywistej klątwy marginalizacji. Królowa balu to z kolei prosty i bezmyślny slasher” – napisano o filmie w serwisie Robert.Ebert.com. „Kreskówkowo brutalny, ponuro nieoryginalny i mocno przewidywalny. Królowa balu to zbiór wymęczonych chwytów i odniesień” – napisano z kolei na The Daily Beast.
Sprawdź też: Marvel rzuca wyzwanie „Diunie”! „Avengers: Doomsday” i „Secret Wars” opóźnionione!
Znalazło się jednak sporo innych głosów, z których wynika, że na nowej cześci „Ulicy strachu” część fanów kina grozy będzie bawiła się całkiem nieźle – zwłaszcza ta część, która ceni sobie typowo odmóżdżające popisy brutalności. „Nic nie wyznacza tu nowych tropów, ale Królowa balu to całkiem solidny teen slasher, który dobrze radzi sobie z kontynunuowaniem stale rozwijającego się uniwersum R.L. Stine'a” – pisze Collider.
A skoro mowa o uniwersum „Ulicy strachu”, jak wypada „Królowa balu” w porówananiu do poprzednich filmów z cyklu? Sprawdzamy poniżej.
Który film z cyklu „Ulica strachu” był najlepszy? Jak wypada „Królowa balu”?
Dotychczasowe odsłony „Ulicy strachu” świetnie radziły sobie wśród krytyków. Spośród filmów składających się na trylogię z 2021 roku najlepiej radziła sobie trzecia odsłona, w której widzowie trafili w okolice przyszłego Shadyside w XVII wieku. Produkcja cieszy się w serwisie Rotten Tomatoes znakomitym wynikiem 89%. Niewiele gorzej poradziły sobie jej poprzednicy – drugi film oceniono na 88%, a pierwszy na 84%. „Królowa balu” wypada zatem najsłabiej ze wszystkich dotychczasowych adaptacji Netfliksa – przynajmnije zdaniem krytyków. W najbliższych dniach dowiemy się, jak podejdą do niej widzowie wśród, których nie zabraknie na pewno największych fanów Stine'a.
A o czym opowiada nowa odsłona cyklu? „Zbliża się bal w liceum Shadyside High i najpopularniejsze dziewczyny już szykują się do walki o tytuł królowej. Kiedy jednak kandydatki zaczynają po kolei ginąć, odważna outsiderka zdaje sobie sprawę, że szykuje się naprawdę zabójczy wieczór” – brzmi oficjalny opis filmu Netfliksa.
Za kamerą filmu stanął tym razem Matt Palmer, mający w dorobku film „Kaliber”. Filmowiec zastąpił na tym stanowisku zastąpił twórczynię wszystkich poprzednich odsłon serii, czyli Leigh Janiak. Palmer jest też współautorem scenariusza – tekst stworzył wspólnie z Donaldem McLearym.
Sprawdź też: To już oficjalne: powstaje adaptacja „Elden Ring”! Za kamerą duże nazwisko!
W obsadzie filmu znaleźli się z kolei przede wszystkim India Fowler („Gwiazdka w Pałacu”), Suzanna Son („Red Rocket”), Fina Strazza („Paper Girls”), David Iacano („Tego lata stałam się piękna”), Ella Rubin („Scenariusz na miłość”), Chris Klein („American Pie”), Lili Taylor („Sześć stóp pod ziemią”) i Katherine Waterston („Obcy: Przymierze”).
źródło: Rotten Tomatoes / zdj. Netflix