„Sandman. Uwertura” – recenzja komiksu. Prequel nieidealny

Fani „Sandmana” w Polsce mogą czuć się rozpieszczani przez wydawnictwo Egmont i istnieje duża szansa, że w tym roku pod choinką znajdą np. „Uwerturę”, prequel przygód Morfeusza, w nowym wydaniu, kojarzonym z DC Black Label. Czy będzie to udany prezent? Sprawdźcie naszą recenzję.

Komiks „Sandman. Uwertura” Egmont wydaje w naszym kraju po raz drugi. Pierwsze wydanie w sklepach pojawiło się w 2016 roku, czyli niedługo po oficjalnej premierze prequela, która miała miejsce rok wcześniej. Nowe wydanie pasuje do obecnie proponowanej czytelnikom serii „Sandman” z nowymi okładkami, gdzie logo Vertigo zostało zastąpione przez DC Black Label. I nie da się ukryć, że na półce prezentuje się fantastycznie. Oczywiście ważniejsza jest jednak treść, a tutaj mimo wielkiego powrotu Neila Gaimana do świata Sandmana, odnoszę wrażenie, że dało się to zrobić nieco lepiej.

Sandman” to wielka marka. Dziś już nie tylko w świecie komiksowym, ale też w samej kulturze za sprawą serialu emitowanego na Netfliksie. Podobno „Uwertura” powstawała ponad 20 lat. Pamiętajcie, że Gaiman pisał „Sandmana” na początku lat 90. poprzedniego stulecia, a „Uwertura” w sklepach pojawiła się w 2015 roku. Jak sam autor zaznacza we wstępie do tego wydania, jest to jednorazowy powrót i chęć opowiedzenia historii, która od wielu lat w nim siedziała, ale z trudem znajdował moment, by pomysł przelać na papier. Na tę chwilę to też ostatnia przygoda Gaimana z „Sandmanem” i trochę żałuję, że została ona po wielu latach potraktowana w ten sposób. Odnoszę wrażenie, że przygody Snu to samonapędzająca się machina, która z powodzeniem mogłaby funkcjonować w dzisiejszym otoczeniu. Oczywiście DC Comics w swoim imprincie DC Black Label robi wszystko, by to uniwersum utrzymać przy życiu, ale nie oszukujmy się – zarówno przygody Johna Constantine’a, jak i Lucyfera, czy samego Śnienia nie dorównują wizji i pomysłom Gaimana.

W „Uwerturze” Gaiman dosłownie odleciał w kosmos. Przyznaję, „Sandmana” nigdy nie czytało mi się łatwo. Dotychczas wydane przez Egmont siedem tomów miało swoje lżejsze, ale też dużo cięższe momenty, przy których zastanawiałem się, o co tak naprawdę chodzi. „Sandman. Uwertura” to pełnoprawny prequel dobrze nam znanej historii Morfeusza. Fabuła skupia się na wydarzeniach sprzed momentu, w którym główny bohater został uwięziony przez Rodericka Burgessa, czyli przed „Preludiami i Nokturnami”. Nie chcę zdradzać zbyt wiele szczegółów z pokręconego scenariusza Gaimana, ale jeśli faktycznie ta historia powstawała tak długo, to zastanawiam się, czy nie było to zbyt długo.

sandman uwertura plansza z komiksu-min.jpg

„Sandman. Uwertura” to komiks drogi, kosmicznej drogi, którą przemierza główny bohater, starając się zapobiec katastrofie i zniszczeniu wszystkich światów. Po drodze spotyka innych Nieskończonych, czyli swoje rodzeństwo, a Gaiman luźno nawiązuje do większych i mniejszych wydarzeń, dobrze kojarzonych z oryginalnej serii. W tym momencie warto podkreślić, że to nie jest komiks, od którego powinniście zaczynać przygodę z „Sandmanem”. To prequel, ale bardzo mocno kojarzony z oryginalną fabułą i nie macie szans go zrozumieć, nie znając dalszych losów Morfeusza. Poczujecie się tylko zirytowani i zaskoczeni, jak bardzo pokręcony może być styl pisania Gaimana. Dlatego też konstrukcja wydawnicza Egmontu jest wg mnie bardzo dobra, bo „Uwerturę” dostajemy po siódmym tomie oryginalnej serii i jest to dobry moment, by spojrzeć na Władcę Snów z przeszłości. Szkoda tylko, że pod względem fabularnym niepohamowany chaos Gaimana w pewnym momencie zaczynał mnie przerastać, a gdy dotarłem do finału, wszystko sprowadziło się do dość banalnego zakończenia, na które scenarzysta nie miał zupełnie pomysłu.

Za rysunki w tym tomie odpowiada J.H. Williams III i mam wrażenie, że jego celem było utrzymanie stylu, w jakim rysowano „Sandmana” w latach 90., gdy większość pracy wykonywano ołówkiem, a nie programem komputerowym. Kolory nakładał z kolei Dave Stewart i ten również miał możliwość puścić wodze fantazji, gdyż jest to jeden z najbardziej barwnych i ciepłych komiksów z Morfeuszem, jakie miałem okazję przeczytać. Zachwyciły mnie też dwie potężne rozkładówki w środku (składające się z czterech stron), które jeszcze mocniej akcentują ogrom pracy wykonany przez artystów.

Podsumowanie

„Sandman. Uwertura” to komiks, na który patrzę nieco inaczej, niż wszyscy fani Morfeusza wyczekujący na prequel i powrót Neila Gaimana do pisania „Sandmana”, jak miało to miejsce w 2015 roku. Dla mnie to przede wszystkim bogata w treść i rysunki ciekawostka, odkrywająca przeszłość głównego bohatera. Niestety nie do końca przemyślana i niezachwycająca tak bardzo, jak jego oryginalne przygody. To komiks wyłącznie dla fanów Władcy Snów, którzy nie będą mieć problemu z odnalezieniem się w zawiłym świecie stworzonym przez scenarzystę.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
2
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Neil Gaiman

Rysunki

J. H. III Williams, Dave Stewart

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

232

Tłumaczenie

Paulina Braiter

Data premiery

28 listopada 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics