„Sexify” – przedpremierowa recenzja polskiego serialu. WDŻ z Netfliksem

W najbliższą środę, 28 kwietnia, do oferty Netfliksa trafi nowa serialowa propozycja polskiej produkcji. „Sexify” to serial w krzywym zwierciadle podejmujący temat seksualności młodych Polaków, depczący po piętach takim seriom, jak chociażby brytyjskie „Sex Education”. Jak wypadło zderzenie z rodzimymi realiami? Zapraszamy do lektury naszej recenzji pierwszego sezonu.

Jednym z najwyraźniejszych dowodów na to, że seks to w Polsce wciąż temat dziwacznego tabu, jest sposób, w jaki nieustannie przemyka on do popkultury. Opowiadając o seksie z większą rzekomo swobodą, twórcy raz za razem udowadniają, że z tematem czują się ekstremalnie nieswojo i kontynuują konwencję, której usiłowali zaprzeczyć. Wystarczy wspomnieć tu o takich narodowych „superprodukcjach” jak pornograficzne „365 dni”, „Swingersi” czy któryś z ostatnich nieoglądalnych filmów Vegi. Tematycznie „Sexify” to oczywiście krok we właściwym kierunku, ale i tu uwidacznia się bolesna tendencja, że ilekroć pada temat seksu, nie może obejść się bez stereotypów i niezręczności.

W „Sexify” widzowie podążą za ambicjami Natalii, młodej studentki informatyki z planem na stworzenie przełomowej aplikacji. Gdy nie wypala pomysł na oprogramowanie podnoszące jakość snu, bohaterka, sama wyrażająca zerowe zainteresowanie i zrozumienie względem własnej seksualności, przesuwa fokus na cyfrową optymalizację kobiecych orgazmów. Researchując temat, Natalia, a za nią widzowie, odkrywa świat w gorączce seksualnej obsesji, pulsujący w rytm wszędzie obecnych stymulantów. Choć zamysł twórców serialu wydaje się świeży i dość ciekawy, niezręczna osobowość głównej bohaterki będzie tu dla widzów mimo wszystko zbyt przedatowana, by okazać się dla widzów szczególnie autentyczna, nawet jako pewnego rodzaju karykatura. We współczesnej popkulturze nie brakuje wielu uwielbianych młodych outsiderów/miękkich socjopatów, ale pierwsze spotkania z główną bohaterką „Sexify” mogą zniechęcić. Stopniowe odkrywanie przez bohaterów własnej seksualności i konfrontowanie jej z różnorodnymi dogmatami i wzorcami w ogóle, wypada w „Sexify” bardzo ostentacyjnie. W istocie, mimo oryginalnego pomysłu, na którym oparto serial, przedyktowanie truizmów naszej polskiej obyczajowości pokazuje, jak bardzo daleko jesteśmy za zagranicznymi produkcjami w stylu „Sex Education” czy animowanym „Big Mouth” Nicka Krolla, które tematy tabu przepracowały już dawno. Tymczasem w „Sexify” wciąż żartujemy z odkrywania, że Polacy oglądają filmy porno, a z seksu tłumaczą się w konfesjonałach. W Polsce, owszem, kultywuje się przeróżne archaizmy, ale trudno sobie wyobrazić, by problemy młodych ludzi, których mają naśladować Natalia i jej dwie koleżanki, znalazły wyraz w równie wysłużonych wzorcach postaci i mocno ogranych okolicznościach.

Sandra Drzymalska jako Monika w serialu „Sexify”

To powiedziawszy, serial Piotra Domalewskiego i Kaliny Alabrudzińskiej to wciąż stosunkowo miłe zaskoczenie, zwłaszcza jeśli uwzględni się, z jak wielką krytyką spotykały się pierwsze zwiastuny. Jasne, jak to w stereotypowej już niestety polskiej produkcji, nie brakuje kiczowatych dialogów, pozowanego luzu i nieznośnych imitacji młodzieżowej nowomowy, w odmianie istniejącej tylko na laptopach scenarzystów. A jednak, obok powielania rodzimych schematów i opowiadania o seksualności Polaków językiem trącącym czasem telenowelą z Polsatu, kryje się w serialu Netfliksa jakość, której we współczesnej polskiej komedii się już nie widuje. Nie zawodzi przede wszystkim bardzo ładna warstwa realizacyjna, dyktowana standardami oryginalnych produkcji giganta streamingowego. Choć pojedyncze odcinki zdecydowanie skorzystałyby na przytrymowaniu, bo nieraz odnosi się wrażenie, że bohaterowie powtarzają te same etapy rozwoju opowieści, pomysłowa reżyseria połączona z żywotną oprawą audiowizualną pozwala w wykreowaniu lekkiej, dynamicznej narracji, płynnie przenoszącej jeden rozdział w drugi. Ton produkcji stroni od moralizatorstwa, skupiając się na krnąbrnej, lekkiej i nieco kąśliwej rozrywce. Młoda obsada – Aleksandra Skraba, Maria Sobocińska i Sandra Drzymalska – uzupełniana gwiazdami polskiej sceny w rodzaju Zbigniewa Zamachowskiego czy Cezarego Pazury, też przeważnie radzi sobie naprawdę dobrze, mimo że szanse na bardziej charakterystyczne kreacje pogrzebały słabiutkie dialogi.

„Sexify” zapewne nie sprowokuje szczególnie odkrywczej dyskusji na temat kobiecości i kobiecej seksualności, ale to i tak znacznie lepsza propozycja niż to, co z reguły eksportujemy na świat w kontekście opowiadania o seksie. Ponad wszystko, serial Netfliksa daje wyraz poszukiwaniom sposobów na skomunikowanie się z różnymi młodzieżowymi frustracjami w raczkującej pod wieloma względami polskiej obyczajowości. „Sexify” sam ich nie odnajduje, ale to chyba dobry początek.

Ocena końcowa: 3+/6

Zdj. Netflix