Baner
Sny, które diabli nadali. Recenzja komiksu „Somna”

W lutym wydawnictwo Lost In Time zaoferowało czytelnikom wyprawę do krainy pełnej marzeń sennych i koszmarów na jawie. Przekonajcie się, czy „Somna” jest tytułem, po który warto sięgnąć!

Napisana i zilustrowana przez Becky Cloonan i Tulę Lotay opowieść pochyla się nad tematem polowania na czarownice, ale sprowadzanie jej wyłącznie do tego byłoby grzechem. Poza ludzkim okrucieństwem i naturą opętań autorki podejmują kwestię granicy między ułudą a rzeczywistością, przyglądają się też ludzkim pragnieniom i związaną z nimi samotnością (w tym tą wyjątkowo bolesną, bo odczuwaną w tłumie bądź w towarzystwie bliskich). To również historia, jak trafnie podsumowała ją tłumaczka w swoim posłowiu, będąca apoteozą kobiecego wyzwolenia, także od zabobonu

Cloonan z Lotay opowiadają sprawnie i angażująco — podczas lektury dość szybko można wciągnąć się w dywagacje na temat realności przedstawianych na kartach komiksu wydarzeń. Wraz z rozwojem akcji granica między jawą a snem staje się coraz bardziej umowna, a od pewnego momentu nawet strona graficzna, przez większość czasu pomagająca w rozróżnieniu światów, zatraca się w szaleństwie równym temu, jakie dotknęło bohaterów. Całość czyta się dobrze, jednak przed sięgnięciem po omawianą pozycję warto mieć na uwadze, że jej autorki więcej obiecują, niż finalnie dostarczają i łatwo o lekki zawód wywołany częścią fabularnych rozwiązań.

Co prawda historia angażuje, ale i tak trudno nie dostrzec dobrze znanych schematów, jakimi została poprowadzona. Nie dość, że między okładkami nie znajdziemy zbyt wielu zaskakujących pomysłów, to te jeszcze czasami sprawiają wrażenie niedopracowanych. Nie mam pojęcia, czy na doszlifowanie treści zabrakło czasu, chęci czy umiejętności, ale za to śmiało mogę powiedzieć, że „Somna” jest tytułem, któremu niewiele brakowało do stania się świetną pozycją. Koniec końców mamy do czynienia jedynie z dobrym czytadłem, a w komiksowym oceanie nie zaginie ono jedynie dzięki fantastycznej oprawie graficznej.

Somna komiks plansza 

Choć nie jestem pewien, czy samo fantastyczna wystarczy. Warstwę wizualną dzieła Cloonan i Lotay mogę określić mianem zjawiskowej, zapadającej w pamięć, czarującej i hipnotyzującej. Na każdej stronie na odbiorców czeka piękno w czystej postaci. Udanie wypadł podział obowiązków.  Wykreowanie świata rzeczywistego przypadło w udziale Becky Cloonan, a ochoczo przez nią wykorzystywana czerń świetnie współgrała z ciężarem tej części scenariusza. Natomiast Tula Lotay zaprosiła czytelników do krainy snów i pragnień. Jej styl idealnie balansuje na granicy fotorealizmu oraz umowności, dzięki czemu sekwencje nocnych (i nie tylko) marzeń głównej bohaterki wypadły po prostu fenomenalnie. 

Tego komiksu nie można tak zwyczajnie czytać i oglądać. Oto tytuł przeznaczony do podziwiania i kontemplowania jego uroku. Szóstka w filmożercowej skali to zdecydowanie za mało — tu chciałoby się wystawić i setkę, a nawet wtedy zastanawiałbym się, czy tych cudowności nie oceniłem zbyt nisko. Być może ktoś z Was pomyśli teraz, że przesadzam. Nie będę się z tym spierać, bo całkiem możliwe, że tak jest, ale również nie zamierzam się kryć ze swoim uwielbieniem dla talentu obu artystek. Tula Lotay oczarowała mnie, gdy blisko dekadę temu zapoznałem się z „Supreme: Blue Rose”, a styl Becky Cloonan momentalnie zachwycił mnie, gdy przed kilkoma laty sięgnąłem po „By Chance or Providence” (swoją drogą, za sprawą pokaźnej ilości materiałów dodatkowych pozycja ta sprawdza się również w roli nietypowego artbooka). Zatem stworzona przez nie „Somna” już od pierwszych zapowiedzi jawiła mi się, jako tytuł, który pokocham za jego warstwę wizualną. Tak też się stało.

DSTLRY jest wydawnictwem, które mimo całkiem krótkiej obecności na amerykańskim rynku szybko zyskało moją uwagę i sympatię. Wydali sporo dobrych tytułów, a na niejedną ich zapowiedź czekam z wypiekami — np. na ciągle przekładane (przez co jeszcze bardziej wypatrywane) „Through Red Windows” ze scenariuszem Rama V (m.in. styczniowa nowość od Lost In Time, czyli Jednoręki i Sześć palców) i rysunkami wspaniałej Joëlle Jones (m.in. „Supergirl. Jak być super” od Egmontu czy „Lady Killer” od Scream Comics). 

Nawet biorąc pod uwagę mój stosunek do oryginalnego wydawcy, to muszę stwierdzić jedno — omawiane dzieło najlepiej kupić w wydaniu od Lost In Time. W obu przypadkach mamy do czynienia z twardą oprawą i nietypowym formatem (nie tylko dla LIT, ale też dla amerykańskiego rynku — tak samo opublikowano część komiksów DC Black Label). Jakość papieru wydaje się podobna (choć u LIT strony sprawiają wrażenie delikatnie grubszych), ale już druk wypada zdecydowanie lepiej w rodzimej wersji. Czerń jest głębsza, a kolory są nieco bardziej nasycone. 

Do tego dochodzi kwestia dodatków — tych u LIT znajdziemy znacznie więcej niż w standardowym wydaniu od DSTLRY. Nie dość, że między okładkami znajdziemy nieznacznie bogatszą galerię alternatywnych grafik, sporo szkiców i kadrów w wersji pozbawionej kolorów i dymków, to jeszcze, wzorem oryginalnej edycji deluxe, Lost In Time dostarczyło czytelnikom historię zatytułowaną „Jakiś plugawy płomień cię trawi?” (oryginalnie opublikowaną na łamach „The Devil’s Cut”). Całość zamyka interesujące posłowie autorstwa tłumaczki Marii Lengren.

Drugi miesiąc z rzędu Lost In Time dostarczyło tytuł, co do którego mam pewność, że umieszczę go wśród tegorocznych ulubieńców. Co ciekawe, „Somna” po raz kolejny zostanie przeze mnie uwzględniona w takim zestawieniu. Może fabularnie mogłoby być nieco lepiej, ale za to ogląda się to wspaniale. To nie było moje pierwsze ani nawet drugie zetknięcie się z dziełem Cloonan i Lotay i wiem, że jeszcze nie raz po nie sięgnę. 

Oceny końcowe komiksu „Somna”

4+
Scenariusz
6
Rysunki
6
Tłumaczenie
6
Wydanie
5+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

Scenariusz

Becky Cloonan, Tula Lotay

Rysunki

Becky Cloonan, Tula Lotay

Przekład

Maria Lengren

Oprawa

twarda

Liczba stron

200

Druk

kolor

Data premiery

24 lutego 2025 

Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zdj. Lost In Time / DSTLRY