„Stan przyszłości. Superman” – recenzja komiksu. Banalna przyszłość Człowieka ze stali

Wydawnictwo Egmont kontynuuje wydawanie w naszym kraju mini-eventu „Stan przyszłości”. Po całkiem przyzwoitym, choć niepozbawionym wad, obszernym tomie o przygodach Batmana, tym razem przyszedł czas na Supermena i niestety jego bezbarwna przyszłość w żaden sposób mnie nie urzekła. Zapraszamy do lektury recenzji.

„Stan przyszłości” to klasyczna wersja komiksów w stylu „Co by było gdyby…”, próbująca pokazać, jak po wydarzeniach z eventu „Death Metal” wygląda uniwersum DC Comics w odległej przyszłości. W pierwszym tomie poświęconym Batmanowi działało to przyzwoicie, gdyż fabuła opierała się o Magistrat – instytucję kontrolującą obywateli, a proponowane przez scenarzystów historie były w mniejszym lub większym stopniu ze sobą powiązane. Można wręcz napisać, że „Stan przyszłości. Batman” był komiksem spójnym, szczególnie w porównaniu do „Supermana”.

W „Stan przyszłości. Superman” niestety tej spójności nie ma. Historie są nadzwyczaj mocno od siebie oderwane, niezależne i często sprawiają wrażenie wrzuconych do tego zbioru przez przypadek. Od zawsze uważałem, że Człowiek ze Stali i jego galeria łotrów to miejsce pełne potencjału, którego od dłuższego czasu nikt nie potrafił wykorzystać. Nie inaczej jest tutaj. Ale po kolei. Niezależnych historii znajdujemy w tomie łącznie 4, z których najciekawsza, najlepiej napisana i narysowana jest ta, w której superbohaterów praktycznie nie ma. „Wiele żywotów Clarka Kenta” to kameralna opowieść w dużej mierze osadzona w Smallville, gdzie zwykli ludzie wspominają swojego ukochanego heroesa, który zniknął wiele lat temu. Proste, nieskomplikowane zeszyty z fajnym przekazem i pomysłem.

Stan przyszłości Superman plansza z komiksu-min.jpg

Niestety trudno napisać mi coś pozytywnego o pozostałych historiach. Teoretycznie jest w nich wszystko. Znane twarze, wybuchy, walka superbohaterów, złoczyńcy, a nawet odległa przyszłość i przodkowie Supermana. Niestety każda z tych historii w moim odczuciu pisana jest na kolanie, nie reprezentuje sobą niczego więcej i zupełnie nie pasuje do poprzednich. Weźmy np. nowego Supermana, czyli Jonathana, syna Clarka, który kompletnie nie radzi sobie z rolą superbohatera. Jakże wtórne i pozbawione pomysłu jest z kolei przedstawienie Lexa Luthora, który – oczywiście – nadal jest tym złym, mimo, że minęły dziesiątki lat. Kompletnie nie rozumiem też pomysłu na „Czarnego podróżnika”, totalnie oderwanego od rzeczywistości wątku o bohaterce, z którą spotkałem się po raz pierwszy.

Cały tom wieńczy z kolei historia napisana przez Phillipa Kennedy’ego Johnsona (tego samego, który był odpowiedzialny za „Wiele żywotów Clarka Kenta), która minimalnie broni się na tle bardzo słabej reszty. To komiks oparty na Rodzie El i ich walce z tzw. Czerwonym Królem. Nie znajdziecie w niej nic nowego. To klasyczne superhero z masą walk i przegiętej choreografii, ale jednocześnie przepiękne narysowane przez Scotta Godlewskiego.

Myśląc o „Stanie przyszłości” i rozumiejąc jego przekaz, mam w głowie masę fantastycznych historii, które można było zawrzeć w tym komiksie. Choćby o Supergirl, czy też o mniej popularnych, ale równie intrygujących złoczyńcach, którzy przez lata próbowali uprzykrzać życie Supermanowi. Czytając ten komiks miałem jednak wrażenie, że jest to totalnie przypadkowy zbiór banalnych i męczacych przygód z uniwersum Człowieka ze Stali, o których błyskawicznie zapomnimy. Na ich tle pierwszy tom osadzony w świecie Batmana wypada zdecydowanie lepiej i gdybym dziś miał mu wystawić ocenę, podniósłbym ją o oczko wyżej.

Podsumowanie

„Stan przyszłości. Superman” to komiks tylko dla fanów Człowieka ze stali, którzy chłoną wszystko, co napisano o superbohaterze z Metropolis. W porównaniu do pierwszego tomu osadzonego w Gotham, całość wypada dużo słabiej i zwyczajnie rozczarowuje. To klasyczny przykład niewykorzystanego potencjału, który ratuje tylko jedna, chwytająca za serce historia. Stąd ocena jest nieco wyższa, niż tak naprawdę być powinna.

Oceny końcowe

3
Scenariusz
3
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
2
Przystępność*
3+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

 Sean Lewis, Phillip Kennedy Johnson, Jeremy Adams

Rysunki

 Mikel Janin, John Timms, Steve Pugh

Oprawa

miękka

Druk

Kolor

Liczba stron

252

Tłumaczenie

Tomasz Sidorkiewicz

Data premiery

26 października 2022 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics