„Star Wars. Łowcy nagród tom 5” – recenzja komiksu. Retro wojny

Łowcy nagród powrócili i zaatakowali twierdzę Szkarłatnego Świtu. Nie zdradzę, czy z tego starcia wyszli z tarczą, ale za to mogę powiedzieć, czy najemnikom ponownie udało się zdobyć serca odbiorców.

T’onga i jej ekipa sprzymierzają się z Dengarem (ten nawet dostał dla siebie prawie cały zeszyt, więc szczególnie zadowoleni powinni być miłośnicy klasycznych łowców nagród zebranych na mostku „Egzekutora”), przedstawiciele Szkarłatnego Świtu dalej knują, a Valance’a coraz mocniej zaczynają oplatać sidła Imperium. Piąty tom „Łowców nagród” nie wnosi do serii zbyt wiele. Raczej posłużył on scenarzyście do posprzątania planszy po „Szkarłatnych rządach” i do powolnego rozstawienia pionków przed tomem szóstym. 

Wspomniałem o mozolnym zmierzaniu w kierunku kolejnego rozdziału opowieści o grupie barwnych awanturników z odległej galaktyki, ale biorąc pod uwagę wydarzenia zaprezentowane na kartach komiksu, to w sumie ciężko go nazwać powolnym. Może i treści jest tu niewiele, przez co wydaje się, że historia nie ruszyła znacząco, ale za to akcji tu nie brakuje. Co chwila przez strony przelatują laserowe wiązki, ktoś kogoś goni a gdzie indziej dochodzi do zaciekłej walki. 

star-wars-lowcy-nagrod-tom-5-plansza-z-komiksu-min.jpg 

Natłok tego typu fragmentów, zwięzłe wypowiedzi bohaterów oraz częste prężenie muskuł sprawiają, że całość mocno kojarzy się z filmami akcji z lat 80. i 90. Szczególnie jedna scena wydaje się niemal żywcem wyjęta z jakiegoś zaginionego klasyka ze Schwarzeneggerem, Stallonem czy Van Dammem w roli głównej. W pewnym momencie staje naprzeciw siebie i po chwili zaczyna ze sobą walczyć dwóch mężczyzn z gołymi i umięśnionymi torsami. Halo, halo, dzwonią lata 80. i chcą was z powrotem! Żarty na bok, bo jednak trzeba przyznać, że dzięki takiemu działaniu „Łowcy nagród” powoli (ha, słowo klucz niniejszego tekstu) zyskują własną tożsamość i nie są już tylko kolejnym komiksem z uniwersum Star Wars, którego kadry łatwo pomylić z fragmentami innych tytułów.

O ile szczątkowa fabuła nie raziła aż tak bardzo, o tyle zaczęło teraz doskwierać rozbicie serii na dwa główne wątki fabularne. W piątym tomie Valance nie pojawiał się zbyt często, a gdy już to robił, to tylko wytrącał z rytmu, w jaki wprawiły mnie perypetie T’ongi i spółki. Błędem było przeplatanie jego poczynań z działaniami pozostałych bohaterów i z pewnością lepszym rozwiązaniem byłoby poświęcenie całego zeszytu tylko jemu. 

Mam też zastrzeżenia względem ilości postaci przewijających się przez tę serię. Niby są one całkiem barwne, ale z tomu na tom bohaterów robi się coraz więcej i widać, że scenarzysta ma teraz niemały kłopot z prawidłowym ich wykorzystaniem, a na dodatek niezbyt ma ochotę (przynajmniej w tym momencie) na urządzenie mniejszej lub większej czystki. I nie chodzi tu o wysłanie kogokolwiek na jakieś kosmiczne Krwawe Gody, a o zwykłe pożegnanie czy wysłanie tej lub innej istoty na jakąś misję, by chwilowo zniknęła, a nie dalej snuła się bez celu na dalszym planie. Prędzej czy później Ethan Sacks będzie musiał to zrobić i dla dobra serii miejmy nadzieję, że dojdzie do tego niebawem. 

Za to po raz kolejny złego słowa nie mogę powiedzieć o warstwie wizualnej. Styl Paolo Villanellego naprawdę dobrze współgra z opowiadaną historią. Jego dynamiczna kreska świetnie oddaje charakter scenariusza, a liczne sceny akcji zaprezentowano w sposób czytelny, dzięki czemu oglądając plansze nie tracę czasu na zastanawianie się nad tym, co właściwie widzę oraz kto z kim i gdzie walczy. Szkoda tylko, że pierwszy zeszyt (przy okazji warto wspomnieć, że na jego łamach po raz kolejny nowy kanon odwołuje się do losów Dengara zaprezentowanych w Legendach) wyszedł spod ręki artystki o mniej charakterystycznym stylu – na szczęście jej kreska idealnie pasuje do lekkiego tonu opowieści o Dengarze.

Piąty tom „Łowców nagród” to solidna dawka niezobowiązującej rozrywki, która pozwoli na szybką i całkiem przyjemną wyprawę do odległej galaktyki. Osób, których do tej pory nie przekonały losy Valance’a, T’ongi i reszty, nowy rozdział ich opowieści również do siebie nie przekona, ale stałych fanów omawiany zbiór nie powinien zawieźć. 

Oceny końcowe komiksu „Star Wars. Łowcy nagród tom 5”

3
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
1
Przystępność*
3+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

 star-wars-lowcy-nagrod-tom-5-min.jpg

Specyfikacja

Scenariusz

Ethan Sacks

Rysunki

Paolo Villanelli, Natacha Bustos

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

144

Tłumaczenie

Katarzyna Nowakowska

Data premiery

27 września 2023 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

Zdj. Egmont / Marvel Comics