Superbohaterowie Marvela: Falcon - recenzja komiksu

W szesnastym tomie kolekcji Superbohaterowie Marvela zebrano cztery zeszyty miniserii The Falcon. Za scenariusz historii odpowiada Jim Owsley, a rysunki stworzyli Paul Smith i Mark Bright. Czy warto sięgnąć po ten tom? Zapraszamy do lektury recenzji.

Historia zaprezentowana w miniserii The Falcon była pierwotnie publikowana od września do grudnia 1983 roku. Pierwszy zeszyt z rysunkami Paula Smitha miał być początkowo jednoczęściową historią opublikowaną na łamach serii Marvel Fanfare, ale jak się ostatecznie okazało zapoczątkował czteroczęściową miniserię o Falconie.

W pierwszym zeszycie mamy więc do czynienia z zamkniętą i całkowicie odrębną historią, która nie łączy się fabularnie z pozostałymi zeszytami. Wprowadza nas jednak do świata Falcona przedstawiając jego najbliższe otoczenie, na które składają się mieszkańcy Harlemu oraz przyjaciel bohatera, Michael Tork. Dowiadujemy się również, że Falcon oprócz superbohaterskiego etatu pracuje jeszcze w ośrodku pomocy socjalnej, gdzie pomaga mieszkańcom swojej dzielnicy. Przedstawianie środowiska głównego bohatera przeplatane jest z właściwą fabułą komiksu, koncentrującą się na postaci Miguela, nastolatka, który nie radzi sobie z trudem życia w Harlemie i bez pomocy Falcona na zawsze zaprzepaści szansę na uczciwe życie. Niestety w historii pojawia się także pełnoprawny złoczyńca, idealnie wpisujący się w stereotypowy obraz komiksowego łotra z lat 80. Co gorsze, nie tylko złoczyńca naznaczony jest najgorszymi schematami, ale również wspomniany Miguel, czy sam Falcon. Trudno nam uwierzyć w jakąkolwiek przemianę bohaterów, bo są oni całkowicie bezwymiarowi i pozbawieni indywidualnych cech charakteru. Na ich tle wyróżnia się w zasadzie tylko Michael Tork, który co prawda jest typowym "twardym gliną", ale da się zauważyć w nim odrobinę charyzmy, i jako jedyny bohater może budzić w nas jakiekolwiek zainteresowanie.

sbm_t16_plansza_1.jpg

W drugim zeszycie cały czas pozostajemy w najbliższym otoczeniu Falcona, ale tym razem mamy do czynienia z rozpoczęciem nieco dłuższego wątku fabularnego, który koncentruje się na grupie przestępczej Legion i jej konflikcie z naszym głównym bohaterem. Warto zatrzymać się na chwilę przy wspomnianym konflikcie i wyjaśnić, jak do niego dochodzi, bo jest to tak nieudany i toporny zabieg fabularny, że zasługuje na wyróżnienie. A więc nowi przywódcy organizacji Legion, która parała się dotąd przestępczością zorganizowaną pod wypływem działalności Falcona i jego "dobrego serca", musieli przekształcić się w sąsiedzki patrol. Jedynym, czego domagają się od naszego herosa, jest umożliwienie im honorowego przemarszu ulicami Harlemu w barwach gangu. Falcon ma więc powiadomić stróżów prawa o planowanym marszu, aby nie doszło do zamieszek, bo najwidoczniej tak się kończą w Harlemie wszystkie przemarsze bez broni. To jednak nie koniec karuzeli śmiechu, bo jak się zapewne domyślacie coś musi pójść nie tak. I macie rację, bowiem Falcon zostaje zaatakowany i porwany przez wielkiego Sentinela, który akurat leżał na pobliskim wysypisku. Nie zdążył więc ustalić warunków pokojowej demonstracji, przez co dochodzi do kuriozalnych zamieszek, w których ginie jeden z członków Legionu, a jego przywódca przyrzeka zemstę na Samie Wilsonie! I tak oto rozpoczyna się spirala kolejnych niedorzecznych zwrotów akcji, które towarzyszą nam już do samego końca komiksu. Pojawia się na przykład Electro jako kolejny przypadkowy przeciwnik bez jakiejkolwiek motywacji. Mamy również porwanie prezydenta Reagana, niedoszłe samobójstwo, nagłe pojawienie się Kapitana Ameryki, no i eskalację zamieszek, w których ginie kilka osób, ale oczywiście wszystko kończy się bezsensownym happy endem.

Podsumowanie

Nie ma najmniejszego sensu dokładniej rozwodzić się nad nakreśloną wyżej fabułą, bo nie niesie ona ze sobą absolutnie nic godnego uwagi. Poważne problemy, z jakimi muszą mierzyć się mieszkańcy Harlemu, zostały przez scenarzystę spłycone i potraktowane bez należytej powagi. Gołym okiem widać, z jakiego okresu pochodzi ta historia, i dla jakiego czytelnika była przeznaczona. Mimo swojego lekkiego tonu została jednak pozbawiona ciekawych postaci, czy humoru. Niektórym mogłoby się zdawać, że historia o Falconie zebrana w szesnastym tomie kolekcji Superbohaterowie Marvela jest aż tak zła, że warto poznać ją ze względu na kuriozalne wątki fabularne, które dostarczą nam świetną zabawę. Nic bardziej mylnego. W moim przypadku komiks wywołał u mnie jedynie frustrację i grymas politowania.

Wypada wspomnieć jeszcze o rysunkach, za które odpowiadają Paul Smith (zeszyt 1) i Mark Bright (zeszyty 2-4). Prace obydwu artystów wpisują się w klasyczną stylistykę rysunków z lat 80., trudno więc powiedzieć o nich coś nowego. Jeśli jesteście fanami klasycznej kreski będziecie usatysfakcjonowani, jeśli nie, to również nie powinniście narzekać, bo rysunki stoją na przyzwoitym poziomie wykonania. Można mieć natomiast zarzuty co do kolorów. Zwłaszcza do kolorów skóry niektórych postaci, która jest często szara lub zbyt różowa. Dziwne kolorowanie można dostrzec także na tłach i innych elementach.

Na koniec muszę z żalem stwierdzić, że i w tym tomie kolekcji nie obyło się niestety bez błędów w tłumaczeniu i korekcie. Za tłumaczenie tego albumu odpowiadają Mateusz Batelt, Agnieszka Szajewska i Milena Zielińska, a korektą zajmował się Dominik Szcześniak. Poniżej znajdziecie przykłady błędów, na jakie natknąłem się podczas lektury.

Spis błędów i literówek w tłumaczeniu:

Zeszyt Captain America Vol. 1 #118

Strona 6 - "Nie da się w paru lekcjach nauczyć się czegoś, co mi zajęło całe życie!"
Uwagi - niepotrzebnie dwukrotnie użyto słowa się. Tekst powinien wyglądać tak: "Nie da się w paru lekcjach nauczyć czegoś, co mi zajęło całe życie!".

Zeszyt Captain America Vol. 1 #119

Strona 1 - "Będę miał większą satysfakcję jeśli gdy zrobię to... sam!"

Uwagi - powtórzenie słów o tym samym znaczeniu: jeśli, gdy. Tekst powinien wyglądać tak: "Będę miał większą satysfakcję jeśli zrobię to... sam!" lub "Będę miał większą satysfakcję gdy zrobię to... sam!"

Zeszyt Falcon Vol. 1 #3

Strona 12 - "Ale trzeba phcać ten wózek do przodu."
Uwagi - literówka, powinno być: "Ale trzeba pchać ten wózek do przodu.".

Dodatek Na Marginesie po zeszycie Falcon Vol. 1 #3

Pytanie: "Ale czy on w ogóle nie kandyduje na burmistrza, czy coś?"
Odpowiedź: "Tak, serii Captain America Falcon startuje do kongresu."
Uwagi - zabrakło przyimka w. Zdanie powinno wyglądać: "Tak, w serii Captain America Falcon startuje do kongresu.".

Zeszyt Falcon Vol. 1 #4

Strona 2 - "Gdzie jest prezydent?!" oraz "Kim Ty do cholery jesteś?"
Uwagi - dymki zostały błędnie przypisane postaciom. Pierwszy dymek wypowiada postać Electro, a drugi - członek Legionu.

Strona 11 - "Potem zemszczę się za to, że niemal nie przegrałem z Falconem!"
Oryginalny tekst - "And then I'll take my revenge for that humiliating near-defeat at the Falcons's hands!"
Uwagi - zdanie powinno brzmieć: "Potem zemszczę się za to, że niemal przegrałem z Falconem!".

W moim egzemplarzu kilka stron jest zakurzonych. Problem ten widoczny był już w trzynastym tomie poświęconym Strażnikom Galaktyki.

Oceny końcowe

2
Scenariusz
3
Rysunki
3
Tłumaczenie
3
Wydanie
5
Przystępność*
3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

sbm_t16_okladka.jpg

W albumie znalazły się zeszytyThe Falcon Vol. 1 #1-4 pierwotnie opublikowane od września do grudnia 1983 roku.

Szczegółowe zdjęcia komiksu Superbohaterowie Marvela: Falcon znajdziecie w naszej prezentacji.

Specyfikacja

Scenariusz

Jim Owsley

Rysunki

Paul Smith, Mark Bright

Przekład

Mateusz Batelt, Agnieszka Szajewska, Milena Zielińska

Korekta

Dominik Szcześniak

Korekta merytoryczna

Sebastian Smolarek

Oprawa

twarda

Liczba stron

176

Druk

Kolor

źródło: Marvel / Hachette