Superbohaterowie Marvela: Power Man - recenzja komiksu

W ósmym tomie kolekcji Superbohaterowie Marvela poznaliśmy przygody Power Mana znanego szerzej jako Luke Cage. Jak wypadł debiut superbohatera z Harlemu? Zapraszamy do lektury recenzji.

Na tom składają się dwie miniserie o tytułach: Śmiercionośna Nightshade i Miasto bez litości. Pierwsza z nich wydana została w 1978 roku w zeszytach Power Man and Iron Fist Vol. 1 #50-53, natomiast na drugą opowieść składają się pierwsze trzy zeszyty serii New Avengers: Luke Cage z 2010 roku. Komiksy zebrane w tomie Power Man dzieli ponad trzydzieści lat, co można dostrzec nie tylko w diametralnie różniących się rysunkach, scenariuszu i narracji, ale również w postaci głównego bohatera, który przeszedł przez te lata ogromną przemianę.

W pięćdziesiątym zeszycie Power Man and Iron Fist poznajemy Luke'a Cage'a, który został właśnie oczyszczony z fałszywych zarzutów, a jego ścieżka superbohatera przecina się z Dannym Randem, czyli Iron Fistem. Zarzewiem współpracy dwóch późniejszych przyjaciół staje się potyczka z braterskim duetem Stiletto'a i Discusa, którzy pragną zemścić się na Cage'u. Na pierwszych stronach zeszytu autorzy nakreślają nam również wydarzenia, jakie doprowadziły do przemiany Lucasa w silnego i wytrzymałego bohatera. Ukazany tutaj okrutny eksperyment przeprowadzony w więzieniu Segate mogliśmy zobaczyć również w jednym z odcinków serialu Netflixa z 2016 roku. Warto przeczytać ten zeszyt, chociażby po to, aby przekonać się, jak wiernie twórcy serialu zaadaptowali ten wątek. Ponadto, w zeszycie pojawiają się postacie Claire i Misty odgrywające prominentne role w serialowym uniwersum. Niestety, jak na początek regularnej współpracy między Dannym i Cagem, zbyt mało miejsca poświęcono ich relacji, która zepchnięta została tutaj nawet nie na drugi, a trzeci plan. Nie dane nam jest śledzić zbyt wielu wymian zdań między głównymi bohaterami lub wspólnych potyczek z przeciwnikami. Każdy z herosów koncentruje się na swoich problemach i radzi sobie z nimi samodzielnie.

sbm_t8_plansza_3.jpg
W kolejnych trzech zeszytach mamy już do czynienia z dłuższym wątkiem fabularnym. Dwójce naszych śmiałków przyjdzie zmierzyć się z tajemniczymi robotami, które sieją postrach na ulicach Harlemu. Poczynania bohaterów miały imitować detektywistyczne śledztwo, które doprowadzi nas do twórcy wspomnianych robotów, ale z uwagi na to, w jakich latach powstała ta opowieść, autorzy koncentrują się na zupełnie innych aspektach opowieści. Fabuła naszpikowana jest ciągłą akcją, przez co detektywistyczne śledztwo zupełnie znika w tle, a bohaterowie wręcz potykają się o rozwiązania fabularne. Tak jak w przypadku pierwszego zeszytu, tak i tutaj nie znajdziemy ciekawej relacji i interakcji między dwójką herosów. Przez większą część historii działają oni oddzielnie i możemy jedynie śledzić ich relacje z innymi postaciami. W przypadku Iron Fista jest to np. Joy Meachum, natomiast u boku Cage'a często pojawia się wspomniana już Misty. Widać, że na początku wspólnej drogi dwójka głównych bohaterów nie miała ze sobą wiele wspólnego, ale finałowa walka pokazuje zarówno nam, jak i samym śmiałkom, jaki potencjał drzemie w ich współpracy. Mimo tych wszystkich elementów, które charakteryzują komiksy z brązowej ery, historię czyta się w miarę przyjemnie i, co najważniejsze, bezboleśnie, co nie jest takie oczywiste, patrząc na niektóre komiksy z tego okresu. Sięgając po ten tom, przygotujcie się na sztampowych superzłoczyńców, wszechobecną narrację opisującą poczynania bohatera, oklepane zwroty akcji, ale również na dobrą akcję, która zapewni Wam odrobinę zabawy.

Historia zawarta w trzech pierwszych zeszytach New Avengers pokazuje nam, jak rozwinęła się postać Cage'a przez te wszystkie lata. Nie jest on już zwyczajnym bohaterem do wynajęcia, a członkiem Avengers i, co ważniejsze, ojcem małej Danielle, którą wychowuje wraz ze swoją żoną Jessicą. Na jego barkach spoczywa teraz los całego świata, a zamiast ulicznych kolegów z Harlemu towarzyszą mu największe tuzy Marvela, ze Spider-Manem na czele. Fabuła komiksu koncentruje się jednak na pokazaniu, że niekiedy to właśnie uliczne problemy w ubogich dzielnicach wielkich miast są trudniejsze do rozwiązania niż wybujałe inwazje kosmitów. Do Cage'a dociera informacja, że jeden z dzieciaków, któremu dawno temu pomógł, wpadł w poważne tarapaty i potrzebuje pomocy. Wbrew sprzeciwowi ze strony swojej ukochanej, Cage postanawia pomóc chłopakowi i pakuje się w wojnę z handlarzami narkotyków. Przez te trzy zeszyty przewija się kilka ciekawych problemów, z jakimi może borykać się superbohater pokroju Luke'a Cage'a. Z uwagi na to, że żaden uliczny przeciwnik nie jest w stanie zagrozić jego życiu, scenarzysta kładzie nacisk na zupełnie inne problemy. Jednym z nich jest dylemat natury rodzinnej, bowiem partnerka bohatera chciałaby, aby ten spędzał więcej czasu z nią i córką, ale kodeks, jakim kieruje się Cage, nie pozwala mu przejść obojętnie obok problemów dawnych przyjaciół. Wiąże się to również z poczuciem odpowiedzialności za swoje czyny, gdyż to właśnie Lucas zainspirował niegdyś młodego chłopaka do zostania takim samym obrońcą dzielnicy jak on. Niemniej jednak bez supermocy nie tak łatwo stawiać czoła kulom i pięściom, o czym Dyson dobitnie się dowiaduje. Początkowo Cage stara się rozwiązać sprawę dilerów spuszczając im łomot, ale z biegiem czasu dociera do niego, że w taki sposób nie rozwiąże kłopotów, a jedynie je pogłębi. Żaden z przestępców nawet pod groźbą spotkania z pięściami Cage'a nie wyda swojego pracodawcy, przez co Cage musi znaleźć bardziej wyrachowany sposób, aby pozbyć się głównego gracza w narkotykowym półświatku. Jak stwierdza sam bohater: "Łatwo się ratuje świat, ale ratowanie dzielnicy jest już dużo trudniejsze". Scenarzysta rysuje w komiksie niejednoznaczny świat wypełniony odcieniami szarości, które dotykają nawet głównego protagonisty, za co warto docenić tę krótką historyjkę. Oprócz aspektów rozrywkowych daje nam również do rozważenia kilka poważniejszych pytań.

sbm_t8_plansza_4.jpg

Podsumowanie

Na pewno warto sięgnąć po ten tom zwłaszcza dla drugiej opowieści, która w zajmujący sposób przedstawia rozterki superbohatera, a przy okazji dostarcza również scen akcji typowych dla komiksów Marvela. Oczywiście miejcie na uwadze, że cały czas mamy tutaj do czynienia z dziełem głównie rozrywkowym, a filozoficzne rozterki zajmują marginalną część fabuły i stoją raczej na niskim poziomie, aczkolwiek warto je docenić. Przed sięgnięciem po album koniecznie sprawdźcie przykładowe rysunki Erica Canete'a, bo nie każdemu może odpowiadać jego dosyć kanciasta i kwadratowa kreska. Mnie osobiście początkowo odrzucała, ale po kilku stronach zdążyłem się do niej przyzwyczaić i bez skrępowania mogłem czerpać przyjemność z lektury. Natomiast klasyczną historię z lat 70. poleciłbym raczej jedynie fanom tego okresu, którzy lubują się w takim stylu pisania i rysowania lub potrafią docenić silną inspirację filmami blaxploitation, które wywarły ogromny wpływ na postać Luke'a Cage'a.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
+3
Rysunki
4
Tłumaczenie
+4
Wydanie
5
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

sbm_t8_okladka.jpg

W albumie znalazły się zeszyty: New Avengers: Luke Cage Vol. 1 #1-3 pierwotnie publikowane od kwietnia do czerwca 2010 roku oraz Power Man and Iron Fist Vol. 1 #50-53 pierwotnie opublikowane od lutego do sierpnia 1978 roku.

Szczegółowe zdjęcia komiksu Superbohaterowie Marvela: Power Man znajdziecie w naszej prezentacji.

Specyfikacja

Scenariusz

John Arcudi (główna historia), Chris Claremont (zeszyty archiwalne).

Rysunki

Eric Canete, Pepe Larraz (główna historia), John Byrne, Mike Zeck, Dan Green, Lee Elias (zeszyty archiwalne).

Przekład

Mateusz "Kuloodporna Skóra" Jankowski

Korekta

Jakub "Smocza Pięść" Jankowski, Agata Ostrowska

Korekta merytoryczna

Sebastian Smolarek

Oprawa

twarda

Liczba stron

160

Druk

Kolor

źródło: Marvel / Hachette