
W lutym otrzymaliśmy pierwszy tom „Supermana” od Joshuy Williamsona, a miesiąc później do sprzedaży trafił zbiór rozpoczynający nowe „Action Comics”. Przekonajcie się, co tym razem dla czytelników przygotował Phillip Kennedy Johnson.
Komiksy wydawane w ramach inicjatywy Dawn of DC miały stanowić dobry punkt wejścia dla czytelników nowych bądź powracających po dłuższej przerwie. Wielka nieobecna na polskim rynku, mowa oczywiście o „Wonder Woman” od Toma Kinga, czy wspomniany na wstępie „Superman” Joshuy Williamsona w istocie sprawdziły się w tej roli. Jednakże inaczej ma się sprawa z „Action Comics”. Zamiast jedynki na grzbiecie pierwszego tomu powinna znaleźć się czwórka, bowiem przygotowanego przez Phillipa Kennedy’ego Johnsona scenariusza w najmniejszym stopniu nie można nazwać przystępnym dla odbiorców niezaznajomionych ze współczesnymi przygodami Kal-Ela.
Za to zadowoleni powinni być wierni fani runu PKJ w „Action Comics”. Scenarzysta sporo miejsca poświęca Superbliźniętom i interesująco rozwija ten wprowadzony przez siebie wątek. Niektórzy jednak mogą odnieść wrażenie, że skupiając się na własnych pomysłach autor pominął ważne kwestie zaprezentowane w innych tytułach. Na pierwszej stronie omawianego zbioru wita nas panorama Metropolis. Widzimy budynek redakcji Daily Planet oraz wieżowce Steelworks i… LexCorp. Osoby zdziwione brakiem Supercorpu informuję, że choć w Polsce najpierw ukazał się „Superman”, a dopiero później do sprzedaży trafiło „Action Comics”, to w USA tytuły te były publikowane w odwrotnej kolejności niż u nas, więc póki co nie ma podstaw do twierdzeń o braku spójności.
Poza rozwijaniem stworzonych przez siebie postaci na łamach „Powrotu Metallo” scenarzysta skupia się również na konfliktach społecznych, a dokładniej na kwestii imigrantów i różnic w podejściu do ich obecności. Hasła o Ziemi wolnej od kosmitów i zestawione z nimi slogany o przyjmowaniu uchodźców z innych planet są może i niezbyt subtelną próbą włączenia się do trwającej w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko tam) dyskusji, ale i tak warto ją docenić. Bez nich omawiany zbiór miałby niewiele do zaoferowania.
Niby Phillip Kennedy Johnson poświęca też nieco miejsca motywacji i przeszłości tytułowego antagonisty, ale wątek ten został poprowadzony standardowo i pełno w nim treści dobrze znanych z innych historii (zwłaszcza tych ukazujących walkę o dobro członków własnej rodziny). Do tego fabuła pędzi szybciej od Flasha i dopiero na samym końcu bohaterowie dostają chwilę na złapanie oddechu. A tak, to co chwilę ktoś się z kimś tłucze, coś gdzieś wybucha, a strony przecinają wystrzeliwane z oczu lasery. Może i kogoś ucieszy, że całość jest wierna tytułowi, bo rzeczywiście otrzymaliśmy komiks akcji, ale ja wolałbym przeczytać tytuł bardziej zrównoważony, a do tego skupiający się nie tylko na Supermanie, ale również na Clarku.
A skoro o Kal-Elu mowa, to z niemałym zdziwieniem muszę przyznać, że mimo nastawienia na akcję, scenarzyście udało się oddać sprawiedliwość tytułowemu bohaterowi i ukazać go od najlepszej strony. Protagonista swoją postawą i słowami przypomina o potrzebie poszukiwania dobra w innych i mocy drugiej szansy oraz wskazuje, jak być porządnym człowiekiem. Pod koniec komiksu jedna z postaci stwierdza, że tylko Superman mógłby martwić się o przeciwnika i osobę, która skrzywdziła wielu innych. Niezmiernie cieszę się, że wydawane ostatnimi czasy historie ukazują nam właśnie takiego Supka, nie zaś jakąś jego mroczniejszą inkarnację.
Jeśli także preferujecie takie podejście do Supermana, to lektura omawianej pozycji powinna Wam dostarczyć sporo przyjemności. Zadowoleni powinni być również miłośnicy wszelkich herosów i złoczyńców ze stali. Na kartach „Powrotu Metallo” pojawiają się m.in. Steel (John Henry Irons), Steel (Natasha Irons), Cyborg Superman oraz oczywiście sam Metallo.
Może i fabuła nieco minęła się z moimi oczekiwaniami (zwłaszcza pod względem ilości akcji), ale za to strona wizualna niemal w pełni mnie zadowoliła. Raz czy dwa patrząc na rysunki Rafy Sandovala miałem wrażenie, że artysta nie do końca poradził sobie z odpowiednią perspektywą, ale nijak nie wpłynęło to na moją ogólną ocenę. Jego styl jest odpowiednio dynamiczny i świetnie współgra ze scenariuszem. Sandoval dobrze poradził sobie także w nieco horrorowych momentach. Na uwagę i kilka dobrych słów zasługują również projekty postaci — zwłaszcza do gustu przypadły mi wdzianka Connera i Kary.
Komiks został solidnie wydany. Otrzymaliśmy standardowy format amerykański, miękką oprawę, dobrej jakości druk i papier oraz utrzymane na zadowalającym poziomie tłumaczenie. W ramach dodatków zamieszczono galerię projektów postaci (w większości wypełnioną pracami Dana Mory, więc szczególnie zadowoleni powinni być miłośnicy tego artysty) oraz szkice ukazujące różne koncepcje na wygląd Steelworks Tower.
Mimo pędzącej i całkiem standardowej fabuły „Powrót Metallo” czytało się całkiem dobrze, a oglądało się go jeszcze lepiej.
Oceny końcowe komiksu „Superman Action Comics” tom 1
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Scenariusz |
Phillip Kennedy Johnson |
Rysunki |
Rafa Sandoval, Max Raynor |
Przekład |
Jakub Syty |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron |
144 |
Druk |
kolor |
Data premiery |
12 marca 2025 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Egmont / DC Comics