W ten piątek (3 marca) na ekrany polskich kin wchodzi długo wyczekiwana kontynuacja „Trainspotting” – obecnie już kultowego dla wielu osób filmu Danny’ego Boyle’a, których młodość przypadła na lata 90-te ubiegłego wieku. Od niedawna można także kupić w większości sklepów muzycznych ścieżkę dźwiękową z sequela, więc dziś przygotowaliśmy dla Was jej recenzję. Zapraszamy do lektury.
„T2 Trainspotting” Various Artists
(Polydor Records/Universal Music Polska, 2017)
Recenzja muzyki zawartej na płycie:
Określenie „kultowy” w dzisiejszych czasach bardzo się zdewaluowało i nie ma obecnie tej samej mocy co jeszcze kilkanaście lat temu. Specjaliści od PR-u reklamując swój produkt, próbują nam, często na siłę, wmówić, że oto dana rzecz z kręgu kultury popularnej od razu „na starcie” jest już „kultowa”. Tymczasem tak to nie działa. Film czy muzyka muszą trafić na swoją porę, do konkretnych odbiorców, którzy sami zdecydują po pewnym upływie czasu, że było to (i dalej jest) dla nich ważne dzieło. Owe warunki z nawiązką spełnia „Trainspotting” (1996) Danny’ego Boyle’a. Zrealizowana z werwą opowieść o grupie młodych przyjaciół z Edynburga, będącej na życiowym zakręcie i próbującej zerwać, nierzadko bezskutecznie, z narkotykowym nałogiem, okazała się trampoliną do sławy nieznanych – wtedy jeszcze szerokiemu gronu kinomanów – twórców i aktorów. Film spotkał się z wielkim aplauzem ze strony publiczności i krytyków, również i u nas, słusznie udowadniając, że odpowiednia tematyka i sposób jej przedstawienia, znajdą zrozumienie i uznanie, bez względu na to czy jesteś mieszkańcem Szkocji czy kraju nad Wisłą. Taki też entuzjastyczny odbiór był i udziałem soundtracku, jednego z najpopularniejszych tego typu wydawnictw drugiej połowy lat 90-tych XX wieku. Jego wpływ na ówczesną popkulturę dziś trudno podważyć, a album ten można postawić w jednym szeregu z najważniejszymi płytami tamtego okresu – wymieńmy chociażby „OK Computer” Radiohead. Sukces był tak ogromny, że w następnym roku wydano część drugą ścieżki dźwiękowej, w większości z materiałem, który ostatecznie nie został wykorzystany w filmie, a jedynie zainspirował jego twórców.
I oto 21 lat później otrzymujemy kontynuację obrazu z 1996 roku, a wraz z nią nowy soundtrack. Oryginałem sprzed dwóch dekad filmowcy zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Trudno jest sprostać tak dużym oczekiwaniom ze strony starszych fanów, a jednocześnie pozyskać nowych. Jednakże w dużej mierze to się udało i o jakiejkolwiek kompromitacji nie ma mowy. Trzeba też zaznaczyć, że czynnikiem odgrywającym tutaj znaczną rolę jest nostalgia, bez której powrót do znanej marki byłby nie tyle niemożliwy, co znacznie utrudniony.
Płytę, tak jak i oryginał, otwiera „Lust For Life” Iggy’ego Popa, tym razem w wersji zremiksowanej przez The Prodigy, a więc zespołu odnoszącego największe sukcesy mniej więcej w tym samym czasie, kiedy film „Trainspotting” święcił triumfy na srebrnym ekranie, a później na kasetach VHS. Pierwszy kawałek może okazać się dla wielu rozczarowaniem, nie ma on bowiem owej drapieżności i energii pierwowzoru, a przez „nadprodukcję” brzmi płasko i bez wyrazu. Na szczęście dalej jest znacznie lepiej. Dobrze, że znalazło się miejsce dla kilku klasyków muzyki rozrywkowej: dyskotekowy szlagier „Relax” Frankie Goes To Hollywood, nieśmiertelny zespół Queen i ich „Radio Ga Ga”, reprezentujący gatunek nowej fali Blondie z kawałkiem „Dreaming” czy w końcu punkowy The Clash, wykonujący „(White Man) In Hammersmith Palais”. Z nowszych rzeczy uwagę zwraca szkocka kapela Young Fathers, grająca alternatywny hip hop, którą na soundtracku reprezentują aż trzy utwory. Nie jest to ten sam kaliber co britpopowe zespoły Pulp i Blur na „jedynce”, ale swoich entuzjastów trio z Edynburga zapewne znajdzie. Podobać się może jedna ze spokojniejszych (i najlepszych) piosenek płyty, „Silk”, brytyjskiego zespołu z nurtu alternatywnego rocka czy „Whitest Boy On The Beach” w wykonaniu „Fat White Family”, kolejnej rockowej grupy z Londynu. Krążek zamyka utwór „Slow Slippy” w wykonaniu Underworld, brytyjskiego bandu, tworzącego elektroniczną muzykę taneczną, który to jest następnym i ostatnim nawiązaniem do oryginału z 1996 roku.
Bardzo trudno będzie przewidzieć jak potoczą się losy recenzowanej tu ścieżki dźwiękowej i samego filmu. Czy czeka je podobna pozycja co znakomitych dzieł z końca lat 90-tych? A może szybko zostaną zapomniane? Na odpowiedzi musimy jeszcze poczekać, a tymczasem bardzo cieszy fakt, że zamiast od razu na skazaną z góry porażkę, fałszywą próbę nazwania „T2 Trainspotting” obrazem kultowym, twórcy wpierw odwołują się do nostalgii. Jest to podejście nie dające pewnie nadziei na osiągnięcie statusu pierwowzorów, ale przynajmniej bardziej szczere wobec widzów i słuchaczy.
Spis utworów:
- Lust For Life (The Prodigy Remix) – Iggy Pop (4:59)
- Shotgun Mouthwash – High Contrast (2:53)
- Silk – Wolf Alice (4:04)
- Get Up – Young Fathers (3:50)
- Relax – Frankie Goes To Hollywood (3:57)
- Eventually But (Spud's Letter To Gail) – Underworld & Ewen Bremner (2:24)
- Only God Knows – Young Fathers (3:52)
- Dad's Best Friend – The Rubberbandits (3:04)
- Dreaming – Blondie (3:05)
- Radio Ga Ga – Queen (5:43)
- It's Like That (Run DMC Vs. Jason Nevins) – Run-DMC & Jason Nevins (4:09)
- (White Man) In Hammersmith Palais – The Clash (3:59)
- Rain Or Shine – Young Fathers (3:50)
- Whitest Boy On The Beach – Fat White Family (4:53)
- Slow Slippy – Underworld (3:49)
Czas trwania płyty: 58:31
Opis i prezentacja wydania:
Soundtrack „T2 Trainspotting” wydano w przezroczystym plastikowym opakowaniu typu jewel case. Wewnątrz pudełka, oprócz srebrzystej płyty CD z biało-pomarańczowym nadrukiem tytułu, znajduje się 12-stronnicowa książeczka, którą wydrukowano na grubym i połyskliwym papierze kredowym. Booklet jak zwykle zawiera podstawowe informacje: spis utworów (strony 3 i 6) wraz z wykonawcami i ich autorami oraz skąpy wykaz osób (raptem dwa nazwiska plus podziękowania dla ludzi z branży), mających swój udział w produkcji albumu (strona 11).
Szata graficzna nie jest może jakoś specjalnie wyszukana, ale udanie nawiązuje kolorystyką do pierwszej części ścieżki oryginału z 1996 roku. Wspomniana już wcześniej barwa pomarańczowa wyróżnia się na tle czarno-białego frontu i przewija się przez większość książeczki – opatrzone nią są choćby tytuły piosenek. Także cztery zdjęcia z głównymi bohaterami (Renton, Spud, Sick Boy, Begbie) prezentują wysoki poziom edytorski i idealnie dopełniają całość wydawnictwa.
Więcej niż dobra edycja znakomitego soundtracku, ze świetnie dobranymi popowymi, punkowymi oraz rockowymi utworami i nieco gorszymi hip hopowymi (choć to rzecz gustu) – dla fanów obu filmów i takiej muzyki album godny polecenia.
Oceny końcowe:
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Gdzie kupić płytę „T2 Trainspotting”?
mediamarkt.pl – 39,99 zł
saturn.pl – 39,99 zł
musiccorner.pl – 45,21 zł
swiatksiazki.pl – 45,99 zł
merlin.pl – 47,99 zł
empik.com – 49,99 zł
dvdmax.pl – 53,99 zł
Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Universal Music Polska.









