Tank Girl albo się lubi, albo się nie cierpi. Tak przynajmniej to wygląda w przypadku drugiego i trzeciego tomu. Zapraszamy do lektury recenzji.
Jeśli czytaliście drugą odsłonę serii, to powinniście doskonale wiedzieć, czego należy spodziewać się po trzeciej. Formuła nie uległa zmianie. Komiks składa się z kilkunastu krótkich historii, w trakcie których dzieją się rzeczy obrzydliwe, wulgarny humor i niejasne nawiązania do ówczesnych realiów wylewają się strumieniami, a logiki w wydarzeniach można szukać z lupą w ręku - bez pozytywnego rezultatu.
Z trzech tomów to odcinki z tego recenzowanego są najgorsze. W nich już nawet ciekawego pomysłu nie widać. Sprawiają wrażenie pozbawionych sensu fabuł, które były pisane bez przygotowania (heh, w sumie to może dotyczyć wszystkich opowieści z Tank Girl), ale przede wszystkim przy braku weny. Przyznaję, że mnie komiks kompletnie nie bawił. Lektura stała się męczarnią, powodującą coraz większe znużenie i zażenowanie. Tak jakby twórcy liczyli, że zadowolą czytelnika prymitywnymi środkami.
Puszczanie bąków, nagość, seks, rzezie... Jeszcze w pierwszym tomie ten humor i absurd działały nie najgorzej. Po trochu z powodu konkretnego miejsca akcji i charakteru samych historii, które tworzyły specyficzny klimat łączący elementy z Mad Maxa i Krokodyla Dundee'ego. Później zaczęliśmy dostawać opowieści bez ładu i składu, zabierające nas w urojone miejsca. Brakowało jakiegoś sensu, jakiegoś celu i trzeci tom ten regres kontynuuje. Skoro pod tym względem jest słabo, to jeszcze surowiej zaczyna się patrzeć na te wszystkie beznadziejne odzywki oraz obleśny i żenujący humor. Nie chciałbym się przyznawać, że to czytam. Ale to nie jest rozrywka z kategorii grzesznej przyjemności, takiej wstydliwej, ale jednak przyjemnej. To w ogóle nie zapewnia rozrywki. To wygląda jak bohomaz twórcy, któremu się nie chce i który realizuje wszystko, co mu przyjdzie do głowy bez zastanowienia.
Nie neguję, że komuś Tank Girl może przypaść do gustu. Do mnie ten komiks jednak nie dociera. Nie podoba mi się zachowanie kompletnie antypatycznej bohaterki i jej wiernego towarzysza. Nie podoba mi się też przegadanie (tekstu jest stanowczo za dużo - czyta się go z obojętnością, która szybko przeradza się w chęć jak najszybszego skończenia lektury). Rysunki wypadają lepiej, choć tym razem mam surowsze zdanie na ich temat. Choć utrzymany został styl z poprzednich części, to nie ma bardziej interesujących scen, na które chciałoby się dłużej popatrzeć.
Podsumowanie
Czytelników, którym od początku Tank Girl się podobała i przy drugim tomie nie zmienili o niej zdania, trzeci tom także zadowoli. Pozostali pozostaną odporni na, hmm, urok bohaterki i jej przygód. Ewentualnie będą coraz bardziej zniesmaczeni charakterem całej serii. Jak nietrudno się domyślić, należę do ostatniej grupy.
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Giant Days tom 3, Tank Girl tom 3, Vei tom 1, Black Monday Murders tom 2, Paper Girls tom 3 - prezentacje komiksów, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.
Gdzie kupić?
Specyfikacja
Scenariusz |
Alan Martin |
Rysunki |
Jamie Hewlett |
Przekład |
Marceli Szpak |
Oprawa |
miękka |
Liczba stron |
96 |
Druk |
czarno-biały i kolorowy |
Wydawnictwo oryginału |
Titan Comics |
Data premiery |
11.04.2018 |
źródło: Non Stop Comics / Titan Comics