„The Boys” sezon 4 – recenzja serialu. Co za dużo, to niezdrowo

Na platformę Prime Video z czwartym już sezonem wraca serial „The Boys”, jeden z najbardziej brutalnych mainstreamowych projektów ostatnich lat. W jakiej formie są Chłopaki i czy warto sięgnąć po najnowszą serię? Zapraszamy do lektury bezspoilerowej recenzji nowych odcinków.

Serial „The Boys” wrócił z czwartym sezonem! Jak wypada?

Debiutując w 2019 roku serial „The Boys” idealnie wpisał się w potrzeby widzów, którzy powoli zaczynali odczuwać przesyt wszechobecną modą na superbohaterskie produkcje Marvela. Przez ostatnią dekadę niemal co kilka miesięcy do kin trafiały następne megahity z bohaterami przywdziewającymi obcisłe stroje i ratującymi bezbronnych ziemian przed niecnymi zakusami przeżartych korupcją i rządzą władzy złoczyńców. Każdy kolejny film Marvela sprawiał, że do sejfu Disneya spływały miliony dolarów i włodarze studia z czasem zaczęli wierzyć, że stali się bogami filmowej branży, a czasy prosperity będą trwały wiecznie.

Czas pokazał jednak, że widzowie zaczęli w końcu odczuwać przesyt superbohaterskim kinem, co świetnie wykorzystali właśnie twórcy pracujący dla Amazona, który szukał sposobu na to, aby nieco mocniej zaznaczyć w końcu swoją pozycję na streamingowym rynku. Fakt, że udało mu się to osiągnąć przy okazji brutalnej i krwawej satyry na gatunek superhero, pozostaje kwestią godną pochwały. Problem polega jednak na tym, że po pięciu latach serial zaczynający jako kąśliwy komentarz względem Marvela i DC oraz wszechobecnego konsumpcjonizmu, podobnie jak produkcje, z których tak mocno szydził, utknął w miejscu i stał się ofiarą własnego sukcesu.

O braku świeżości, której „The Boys” byli dla wielu widzów synonimem, można było już mówić dwa lata temu przy okazji trzeciej serii, w której twórcy pokazali, że mimo pozorów scenariuszowej odwagi chęć rozciągnięcia serialu na kolejne serie wygrała w starciu z pokazaniem na ekranie faktycznie brawurowych rozwiązań fabularnych, które idealnie pasowałyby do pierwotnego charakteru „Chłopaków”.

The boys sezon 4 recenzja

Tymczasem Homelander nadal stanowi śmiertelne zagrożenie dla mieszkańców całej planety, a drużyna największych przeciwników Siódemki przypomina teraz zgraje kompletnych nieudaczników i stała się wręcz pośmiewiskiem dla swoich rywali, którzy nie omieszkają przypominać im o tym przy każdej możliwej okazji. Po wydarzeniach z finału trzeciej serii Ameryka podzielona jest na dwa zażarcie zwalczające się obozy: jedni stoją po stronie Homelandera, który zaczyna coraz śmielej myśleć o przejęciu władzy nad światem, ale oczywiście reprezentuje przy tym cały czas jedyne słuszne „narodowe wartości”, drudzy opowiadają się za Starlight próbującą powstrzymać faszystowskie zapędy najpotężniejszego człowieka na planecie i jego klakierów z Siódemki. W tle rozgrywa się wyścig o fotel w Białym Domu, więc serial bombarduje nas na każdym kroku oczywistymi nawiązaniami do rzeczywistej walki toczącej się obecnie w USA pomiędzy zwolennikami Demokratów i Trumpa (bo Republikanami ciężko ich nazywać).

The Boys” kontynuują więc swoją dotychczasową tradycję, bo tego typu alegorii w serialu tworzonym rzez Erica Krippke nigdy nie brakowało, ale nigdy też nie było ich tak dużo. Ta mieszanka wyjątkowo brutalnych, krwawych i doprawionych sprośnym humorem scen jest nam już całkowicie znana i mimo że twórcy starają się jak mogą, żeby przeskoczyć przysłowiowego rekina przy tworzeniu kolejnych dzikich sekwencji, to osiągają przy tym efekt odwrotny od zamierzonego. Odnosimy w końcu wrażenie, że „The Boys” stoją w miejscu i stracili już swój urok.

Kripke wspólnie z zespołem scenarzystów dwoi się i troi, aby wpleść w fabułę masę drugoplanowych wątków, które miałyby sprawić, że czwarty sezon będzie czymś więcej niż zbiorem ultrabrutalnych i krwawych scenek z latającymi po ekranie flakami, ale niespecjalnie mu się to udaje. Wręcz wygląda to tak, jakby w pewnym momencie twórcy zorientowali się, że próbowali oszukać swoją prawdziwą naturę i w końcu godzą się z faktem, że historie bohaterów stanowią tutaj wyłącznie pretekst do pokazania kolejnych wybuchających ciał lub przemycenia swojego światopoglądu i robienia tego już w totalnie łopatologiczny sposób.

The Boys sezon 4

Kończy się więc na tym, że żaden z wątków pobocznych nie przyciąga nas do ekranu i nie usprawiedliwia potrzeby włączenia kolejnego odcinka. Najgorzej na tym tle wypadają: Deep stanowiący przede wszystkim źródło komediowych wstawek i Kimiko, która ma zapewniać nam  nieco scen akcji. Starlight, Hughie, Billy i cała reszta nie wyróżnia się jednak na ich tle zbyt mocno. W scenariuszu najzwyczajniej w świecie brakuje nowych pomysłów. Brakuje wyznaczenia serialowi nowego kierunku. Bohaterowie mimo tak wielu zmian w ich życiu nadal kręcą się w kółko i mimo że scenarzyści próbują nas przekonać, że jest inaczej, to nie potrafią się wcale rozwijać. 

Serial już dawno w zdecydowanie szybszym tempie powinien zmierzać w kierunku kulminacyjnego rozwiązania całej historii, a tymczasem na wielki finał trzeba będzie poczekać jeszcze do końca piątego sezonu, więc na razie fabuła wije się bez celu w krwistym sosie i raczy nas społecznym komentarzem, który stracił swój pazur i stał się do granic możliwości infantylny. Czwarty sezon „The Boys” mogę więc polecić jedynie zagorzałym fanom produkcji, mającym pełne przekonanie co do tego, że zwiększona kosztem historii dawka brutalności i absurdu przyniesie im radochę.

Ocena serialu „The Boys” sezon 4: 3-/6

Czwarty sezon serialu „The Boys” dostępny jest na platformie Prime Video od 13 czerwca. W dniu premiery pokazane zostały pierwsze trzy odcinki nowej serii. Kolejne emitowane będą co tydzień. Na trzeci sezon złoży się 8 epizodów, a emisja finału odbędzie się 18 lipca.

zdj. Amazon Prime Video