W czwartek, 14 grudnia, platforma streamingowa Netflix oficjalnie zakończyła trwającą od roku 2016 sagę brytyjskiej monarchii. Wraz z ostatnimi odcinkami popularnego kostiumowego dramatu „The Crown” widzowie pożegnali kolejną serialową interpretację królowej Elżbiety II. Na jakim etapie w życiu władczyni zakończyła się akcja serialu? Przestrzegamy oczywiście przed spoilerami z ostatnich odcinków.
Jak kończy się „The Crown”? Nie, nie skoczyliśmy do czasów Brexitu, księcia Harry'ego i Meghan Markle
Choć wielu widzów spekulowało, że finałowa odsłona szóstego sezonu przeniesie akcję do współczesności i bezpośrednio odniesie się do ubiegłorocznej śmierci królowej Elżbiety, twórcy postanowili trzymać się ram czasowych, które wyjawiono jeszcze w pierwszych opisach finałowego sezonu. Przypomnijmy, że podczas gdy połowa szóstej serii rozgrywała się w roku 1997, ostatnie odcinki pokryły najważniejsze wydarzenia z lat 1998-2005.
Warto przypomnieć, że jeszcze parę miesięcy temu główny twórca „The Crown” Peter Morgan wyjaśniał w wywiadach, że w obliczu śmierci Elżbiety zdecydował się na przepisanie zakończenia serialu. „Musiałem odnaleźć sposób, by ostatni odcinek w jakiś sposób nawiązał do śmierci postaci, choć na tym etapie zostało jej do tego dużo czasu” – tłumaczył wówczas dziennikarzom magazynu Entertainemnt Weekly.
Królowa Elżbieta nie umiera na końcu „The Crown”
Ostatni odcinek, zatytułowany „Sleep Dearie Sleep”, kończy się zatem w roku 2005, dokładnie 17 lat przed śmiercią rzeczywistej królowej. Finałowe sceny rozgrywają się podczas ślubu księcia Karola (w tej roli Dominic West) i Camilii Parker Bowles (Olivia Williams). W odcinku widzimy, że Elżbieta rozważa, czy powinna abdykować, umożliwiając przejęcie tronu przez Karola nim ten stanie się zbyt stary, by objąć rządy. Konfrontując się ze swoją śmiertelnością w finałowych scenach, bohaterka podejmuje decyzję, że z tytułem brytyjskiego monarchy rozdzieli ją dopiero śmierć.
Opuszczającej katedrę w scenie zamykającej odcinek, Elżbiecie, granej w tym sezonie przez znakomitą Imeldę Staunton, towarzyszą dwie poprzednie aktorki wcielające się w tę rolę w poprzednich sezonach: Claire Foy i Olivia Colman. Finałowe ujęcie, które oprawiono w tytułowy utwór – nieprzypadkowo: to bowiem ta sama kompozycja, którą rok temu na pogrzebie Elżbiety wykonał osobisty dudziarz monarchini, Paul Burns – przedstawia królową znikającą w poświacie za drzwiami kaplicy św. Jerzego w zamku Windsor, sygnalizując jej przyszłą śmierć.
Choć zatem w „The Crown” nie znajdziemy odniesień do wydarzeń opisujących najnowszą historię monarchii i brytyjskiej polityki, twórcy znaleźli sposób, by zakomunikować odejście Elżbiety, nie musząc pokazywać go na ekranie. „Podjęliśmy taką decyzję, by serial miał charakter historyczny – nie dziennikarski” – tłumaczył Peter Morgan. „Zatrzymanie opowieści na niemal dwie dekady przed dniem dzisiejszym wydawało się nam godniejszym rozwiązaniem”.
W ostatnim sezonie główną obsadę tworzą: wspomniana Imelda Staunton, Jonathan Pryce (jako książe Filip), Lesley Manville (w roli księżniczki Małgorzaty), Dominic West (jako książe Karol), Elizabeth Debicki (księżna Diana), Claudia Harrison (księżniczka Anna) oraz Olivia Williams (Camilla Parker Bowles).
Za kamerą finałowych rozdziałów stanęli May el-Toukhy („Królowa Kier”), Erik Richter Strand („Sons”), Alex Gabassi („Wychowane przez wilki”) oraz Stephen Daldry („Lektor”). Autorami scenariuszy są z kolei Jonathan Wilson („River City”), Daniel Marc Janes, Muriel Sheibani-Clare („Poirot”) oraz sam Peter Morgan.
Wszystkie odcinki „The Crown” odnajdziecie w ofercie platformy Netflix. Warto dodać, że kilka dni temu dramat streamera doczekał się nominacji do Złotych Globów. Serial zawalczy o statuetki w trzech kategoriach. Szczegóły w tym miejscu.
zdj. Netflix