„Thor” w końcu ma nowego scenarzystę. Po 8 latach pracy nad Gromowładnym Jason Aaron przekazał swoją najpopularniejszą serię Donny’emu Catesowi – jednemu z najbardziej wyrazistych twórców Marvela ostatnich lat. Co to oznacza dla samej historii i jak bardzo zmienił się jej ton?
Przez 8 lat prac Jasona Aarona nad „Thorem Gromowładnym” ciężko było znaleźć miejsce i moment, w którym nowy czytelnik mógłby wskoczyć do historii Asgardczyka. Mimo kolejnych zmian w numeracji fabularnych twistów z Jane Foster w roli głównej, tak naprawdę dopiero przy „Thorze” Donny’ego Catesa możemy mówić o nowym otwarciu. Nie jest to fabularny restart, bo seria kontynuuje wydarzenia z poprzednich zeszytów, ale jednocześnie stara się odciąć od pewnych wydarzeń i skupić na zupełnie nowych przygodach tytułowego bohatera.
Donny Cates lubi wyzwania i już w solowej serii o „Venomie” pokazał ogromny talent do tworzenia niebanalnych, widowiskowych i mrocznych scenariuszy. Dlatego też wobec jego wersji „Thora” miałem ogromne nadzieje, które w dużej mierze zostały spełnione. Wydany przez Egmont pierwszy tom składa się z dwóch rozdziałów: „The Devouer King” będący dużym story-arkiem skupionym na nadejściu Czarnej Zimy oraz „Prey”, w którego skład wchodzą dwie historie. Początek – jak to u Catesa – jest mocny i iście wybuchowy. To historia, która pokazuje potęgę głównego bohatera. Z jednej strony jest królem Asgardu, następcą swojego ojca Odyna, którego niebezpiecznie zaczyna przypominać. Zarówno z wyglądu, jak i zachowania. Jednocześnie to absolutnie potężny bóg gromu, który staje się heroldem Galactusa, by wspólnie pokonać nadchodzącą ciemność w postaci Czarnej Zimy – materią pożerającą całe wszechświaty.
Scenarzysta dość szybko stawia Thora przed trudnym wyzwaniem ocalenia Asgardu i pozostałych światów, a decyzje i wybory głównego bohatera zapewne będą mieć bolesne konsekwencje. Podobał mi się sposób, w jaki coraz mocniej Cates zarysowuje trudną relację Thora z coraz cięższym Mjolnirem oraz knucia i kombinacje Lokiego. Z drugiej jednak strony to historia bardzo mocno osadzona w kosmosie Marvela, który nawiązuje do Silver Surfera (Norrin również odgrywa w niej istotną rolę), a tego typu wątki niespecjalnie we współczesnym Marvel Fresh do mnie trafiają.
Z Mjolnirem zamieszanie jest z resztą dużo większe, o czym przekonacie się z krótkiego story-arku, w którym popularny młot ląduje na ziemi i ponownie staje się obiektem zainteresowań ze strony lokalnych mieszkańców oraz Iron Mana. Pierwszy tom kończy z kolei mocna, krwawa, bardzo widowiskowa i superbohaterska do przesady historia pt. „Łowy”, w której powracają znane twarze, na czele z Jane Foster, czy samym Odynem. Do gustu przypadła mi najmniej, bo jej forma i krzykliwa warstwa wizualna przykrywa dość przeciętny scenariusz.
Donny Cates stara się pisać swoje komiksy w taki sposób, jakby nie miał żadnych ograniczeń. W pierwszym tomie faktycznie popuszcza wodze fantazji i Thor mierzy się z problemami i wyzwaniami, których trudno było szukać u Jasona Aarona. W scenariuszu czuć polot, zaangażowanie i emocje autora, a także świeżą głowę pełną pomysłów. Widać to też w kresce Nika Kleina, która z każdym kolejnym zeszytem jest odważniejsza, bardziej agresywna i w pewnych chwilach dość szalona. Artysta atakuje dość szeroką paletą barw, co szczególnie odczuwalne jest w trzeciej historii.
Podsumowanie
„Thor” Donny’ego Catesa nie jest komiksem idealnym, ale twórcy nie można odmówić chęci na pokazanie Gromowładnego z nieco innej perspektywy. To inny bohater, niż gdy pisał go Aaron. Jego historia ewoluuje w dość ciekawym i odważnym kierunku, szczególnie jeśli przypomnę sobie wizję, jaką Asgardczykowi przyniosła Czarna Zima. Cates ma na tę serię pomysł i pozostaje trzymać kciuki, by była tak udana jak, jak przygody Eddiego Brocka.
Oceny końcowe komiksu „Thor” Tom 1
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Donny Cates |
Rysunki |
Nic Klein, Aaron Kuder |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
324 |
Tłumaczenie |
Jacek Drewnowski |
Data premiery |
27 września 2023 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / Marvel