Donny Cates coraz lepiej odnajduje się w środowisku krnąbrnych Asgardczyków. Pierwszy tom jego solowej serii o „Thorze” był niezły, a drugi jest jeszcze lepszy. Szczególnie że coraz mocniej w historii tytułowego bohatera widać nastawienie na jego człowieczeństwo i problemy, z jakimi musi się mierzyć.
Gromowładny w ostatnim czasie nie był oszczędzany przez scenarzystów, jednak dopiero w drugim tomie, na który składają się dwa mniejsze story-arki i jedna kluczowa historia pt. „Bóg młotów”, czuć, jak mocno ostatnie wydarzenia oddziaływały na Thora. Można mieć wrażenie, że główny bohater popadł w pewnego rodzaju depresję. Nie cieszy go bycie Wszechojcem, a królem jest zwyczajnie słabym i nie ma w sobie takiego ognia i charyzmy, co jego poprzednik. Do tego coraz głośniej mówi się o Czarnej zimie, a i pojedynek z poprzedniego tomu z Donaldem Blake’iem odcisnął na Thorze pewnego rodzaju piętno.
Największe problemy robi jednak odzyskany niedawno młot. Mjolnir zdaje się mieć swoje humory. Nie słucha się swojego właściciela, nie pozwala się „podnosić”, a czasem zachowuje się w sposób nieprzewidywalny. Zniechęcony tą sytuacją Thor postanawia przekazać młot Avengersom pod opiekę, zdając sobie sprawę z potencjalnych zniszczeń, które może dokonać. Pierwsza część drugiego tomu „Thora” jest mocno rodzinna i oderwana od całego boskiego zamieszania. Nie ukrywam, że podoba mi się ten kierunek rozwoju historii i samych bohaterów. Pokazuje, że Asgardczycy mają w sobie pierwiastek zwykłych ludzi, a emocje Thora, ale też starego pryka Odyna wychodzą tutaj na pierwszy plan. Byłem pod wrażeniem, że Cates znalazł miejsce na rodzinne pogaduchy, których w ostatnich zeszytach trochę brakowało.
Najważniejszy w tej historii jest jednak Bóg Młotów, czyli wielki superbohaterski pojedynek z niszczycielską siła Mjolnira. Unikając szczegółów napiszę tylko, że Donny Cates doskonale odnajduje się w klimatach Asgardu i wie, w jaki sposób, z przytupem zaznaczyć swoją obecność w tym świecie. Omijając spoilery dodam tylko, że końcowe wydarzenia naprawdę robią wrażenie, również i przy warstwie graficznej, a pewna rozkładówka dot. niezwykle ważnej i smutnej uroczystości na dłużej zapadła mi w pamięć.
Co istotne, wydanie zawiera też dodatkowy zeszyt, który jest jednocześnie jubileuszowym zeszytem nr 750 w historii komiksów o Thorze. To nostalgiczny zbiór mniejszych historii pisanych przez kultowych twórców Gromowładnego na czele z J. Michaelem Straczynskim, Danem Jurgensem, czy Jasonem Aaronem. Niespecjalnie porywający, zarówno scenariuszowo, jak i wizualnie, ale taki już urok „odcinków specjalnych”. Drugi tom „Thora” robi również wrażenie wizualne, bo zarówno Michele Bandini, jak i Nic Klein z odpowiednim szacunkiem i umiejętnościami podeszli do scenariusza, rysując go w stylu dobrego, mrocznego science fiction.
Podsumowanie
Od czasów pierwszych tomów „Thora Gromowładnego” Jasona Aarona, długo musieliśmy czekać na wątki, które znów okażą się warte uwagi. Donny Cates robi to jednak bardzo dobrze, a jego Thor odkrywa w sobie nowe pokłady człowieczeństwa, pokory i cierpienia. Tym razem takiego prawdziwego. Jeśli jakiś czas temu porzuciliście przygody Thora, to run Catesa jest dobrym momentem, by do nich wrócić.
Oceny końcowe komiksu
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Donny Cates |
Rysunki |
Nic Klein, Michele Bandini |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
300 |
Tłumaczenie |
Jacek Drewnowski |
Data premiery |
28 sierpnia 2024 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / Marvel