Thunderbolts tom 5: Punisher kontra Thunderbolts - recenzja komiksu

Punisher kontra Thunderbolts jest już ostatnim tomem serii Thunderbolts. W tytułowej drużynie nie zabrakło rozpoznawalnych i stosujących kontrowersyjne metody postaci - w tym Ghost Ridera i Deadpoola - ale czy poza obecnością tych bohaterów komiks oferuje coś więcej?

W zespole dochodzi do różnicy zdań, która skutkuje odejściem Punishera z Thunderbolts. Frank Castle nie kończy tym samym relacji ze swoimi dawnymi towarzyszami, ponieważ bierze ich na cel. Sytuację bada jeszcze Hawkeye z drużyny Avengers. W drugiej (i ostatniej) zaś historii bohaterowie muszą zabić... Doktora Strange'a, co wymaga odpowiedniego przygotowania - zdobycia magicznych artefaktów. 

Na pewno ten komiks nie jest dla miłośników skomplikowanych (czy też po prostu dobrych) historii. Scenariusz okazuje się banalny, właściwie sprowadza się do dania byle jakiego powodu Punisherowi do wystąpienia przeciwko reszcie grupy. Następnie oglądamy, jak rozprawia się ze swoimi eks kompanami. Schemat wypada prosto, a intryga od początku wydaje się grubymi nićmi szyta. Już na starcie można mieć wątpliwości co do działań Punishera, szkoda, że nie zostały mocniej uzasadnione. Frank Castle od razu wydaje osąd, a mógł przecież dokładniej zbadać sprawę. Zamiast tego skupia się na znalezieniu sposobu na pokonanie kolejnych postaci.

thunderbolts_t5_plansza_2.jpg

Wychodzi z tego trochę typowe mordobicie, tyle że z humorem. Był on potrzebny, ponieważ trudno o traktowanie zupełnie serio walki Punishera - nieobdarzonego żadnymi niezwykłymi zdolnościami - z regenerującym się Deadpoolem, Czerwonym Hulkiem bądź Ghost Riderem. Nie ta liga, dlatego trzeba było ubarwić historię. I tu już jest nie najgorzej, ponieważ Frank Castle sięga po interesujące rozwiązania, co prawda zalatujące tanią akcją albo mające niewykorzystany potencjał, jednak to już wyrywa komiks z absolutnej nijakości. Problem w tym, że to dalej za mało.   

Najbardziej boli niewykorzystanie zebranych tu postaci. Część z nich przecież ma solowe historie na wysokim poziomie, np. Punisher czy Deadpool. Wade Wilson jeszcze prezentuje się dobrze, pokazując dystans do trudnych sytuacji i często żartując. Poza tym może podobać się nawiązywanie do jego przygód w poświęconej mu serii w Marvel Now (epizodyczne pojawia się jego żona). Pozostali już rozczarowują. Co ciekawe, nie zabrakło wątku miłosnego - niestety nie pasuje on ani do Punishera, ani do Elektry. Trudno powiedzieć, czy wątek miał być poważny, romantyczny, czy zabawny - jest natomiast infantylny. Mam wrażenie, że scenarzyści nie do końca mogli się zdecydować, czy miłość między zabójcami powinna ukazywać ich z ludzkiej strony, czy też prezentować się bardzo specyficznie. W konsekwencji nikt z tej dwójki nie wypada wiarygodnie, a to, jak niecodziennie pokazują swoje uczucia, czyni ich jeszcze mniej realnymi i przemyślanymi sylwetkami.

Druga historia jest lepsza, choć również lekka. Generalnie w Punisher kontra Thunderbolts trudno o dramatyzm i napięcie. To miała być niezobowiązująca rozrywka, aczkolwiek i na tym polu z pewnością znajdziecie przyjemniejsze pozycje (choćby niedawno recenzowany Amazing Spider-Man: Szczęście Parkera). Niemniej misja zabicia Doktora Strange'a ma swój urok, który opiera się na elementach fantasy - bo fabuła wiąże się z magią, a nie nowoczesnymi technologiami. 

thunderbolts_t5_plansza_1.jpg

Za rysunki w albumie odpowiada kilka różnych osób, ale nie czuć jakichś drastycznych zmian w kolejnych zeszytach. Udało się zachować spójność, a i pochwalić trzeba pomysłowość twórców na plansze. Chociaż nadmierna różnorodność i efektowność też trochę męczy... Gorzej prezentują się kreacje postaci - są toporne, kanciaste, czasem wręcz brzydkie. Tak więc pomimo dobrych intencji, efekt pozostawia wiele do życzenia. Znów wyższą jakość uświadczymy w drugiej przygodzie, która ma przyjemne dla oka kolory i w przekonujący sposób przedstawia bohaterów w klimatach fantasy.

Podsumowanie

Punisher kontra Thundebolts to komiks głównie dla czytelników, którzy śledzą serię Thunderbolts od pierwszego tomu i albo są zadowoleni z jej poziomu, albo chcą zebrać wszystkie odsłony. Pozostałych raczej nie skusi komiks, który ma słaby scenariusz i niewiele lepsze ilustracje. Poza tym czytanie tylko ostatniej części jest trochę pozbawione sensu, zwłaszcza że wypadałoby orientować się w świecie Marvela. Niby nie brakuje tu humoru, ale rzadko on bawi, że nie wspomnę o momentami bardzo potocznych dialogach, które pewnie też miały śmieszyć, a nie pasują do bohaterów.

Oceny końcowe

2
Scenariusz
3
Rysunki
+4
Tłumaczenie
5
Wydanie
3
Przystępność*
+3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Thunderbolts Vol. 2 #27-32 (sierpień - grudzień 2014 roku) i Annual #1 (grudzień 2013).

Szczegółowe zdjęcia komiksu Thunderbolts: Punisher kontra Thunderbolts znajdziecie w naszej prezentacji.


Specyfikacja

Scenariusz

Ben Acker, Ben Blacker

Rysunki

Carlo Barberi, Gerardo Sandoval, Kim Jacinto, Jorge Fornés, Matteo Lolli 

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

168

Tłumaczenie

Paulina Braiter

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

źródło: Egmont / Marvel Comics