Jako fan uniwersum Ultimate, z przyjemnością wyczekuję nowych historii osadzonych w niby podobnym, a jednak zupełnie innym świecie Marvela. W przypadku serii „Ultimate X-Men” mam jednak wrażenie, że formuła proponowana przez Marka Millara zaczyna się nadzwyczaj szybko wyczerpywać.
Komiksy z uniwersum Ultimate potrafią pochłonąć praktycznie każdego czytelnika. Zarówno weteranów, jak i kompletnych amatorów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z superbohaterami Marvela. Ziemia-1610 to miejsce zgoła inne od tego, co znamy w standardowych seriach i dzięki temu potrafi zaciekawić, a za przykład warto przytoczyć tutaj serię Briana Michaela Bendisa pt. „Ultimate Spider-Man”. Z „Ultimate X-Men” jest podobnie, a kreowanie nowej genezy i kulisów odwiecznego konfliktu mutantów z ludźmi szło Markowi Millarowi całkiem nieźle. Celowo używam tutaj jednak czasu przeszłego, bo 3. tom wyraźnie pokazuje, że pewna formuła się wyczerpała.
Fakt, że trzeci tom „Ultimate X-Men” to jednocześnie ostatni tworzony przez Marka Millara, przyjmuję z dużą dozą ulgi, bo lektura ostatnich zeszytów była dla mnie męcząca. Jednocześnie z podekscytowaniem czekam, co w tym szalonym uniwersum zmajstrowali kolejni scenarzyści, którzy przejęli serię po Millarze. Za 4. tom odpowiada wspomniany wcześniej Bendis, a w kolejce czekają jeszcze historie tworzone przez uznane w branży nazwiska, takie jak Brian K. Vaughan i Robert Kirkman. Z tego, co udało mi się wyczytać z komunikatów w mediach społecznościowych (Instagram), Egmont wyda kolejne tomy tej serii już po runie Marka Millara, mimo tego, że na końcowych stronach 3. tomu próżno szukać zapowiedzi kontynuacji.
Trzeci tom „Ultimate X-Men” składa się tak naprawdę z dwóch części, mocno ze sobą powiązanych. Pierwsze cztery zeszyty to mini-event zatytułowany „Ultimate War”, a kolejne 8 zeszytów to już bezpośrednia kontynuacja z numeracją od 26 do 33. I tutaj pierwsza uwaga. „Ultimate War” to tak naprawdę event, w którym dużo istotniejszą rolę odgrywają tzw. Ultimates. Być może ich znacie, bo to Avengers, ale z innej Ziemi. Ekipa nieco zmieniona, a jej historię można było poznać w ramach 13 zeszytów „Ultimates” autorstwa Millara, które w Polsce wydał... 17 lat temu Egmont oraz Hachette w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela.
Z „Ultimate War” mam jednak jeden podstawowy problem związany z rysunkami. Szkice Chrisa Bachalo są dla mnie okropne. Już dawno nie czytałem komiksu narysowanego w tak niedbały i pozbawiony wyrazu sposób. Boli to podwójnie, bo scenariusz Millara jest całkiem przyzwoity i nie ukrywam, wciągnąłem się w konflikt Avengersów (tzn. Ultimates) Nicka Fury’ego z X-Men Charlesa Xaviera. Bachalo jednak odrywał moją uwagę kompletnym pominięciem drugiego planu, okropnymi twarzami bohaterów (w większości wyglądającymi tak samo) oraz kadrami, z których nie potrafiłem rozszyfrować, co dzieje się na kartach komiksu. Duże rozczarowanie.
Na szczęście kolejne 8 zeszytów rysowanych przez Davida Fincha i Adama Kuberta jest lepszych, ale styl całej trójki jest stosunkowo podobny, co niestety nie działa na korzyść odbioru całego tomu. Ten broni się jednak samą historią, bo odwieczny konflikt Xaviera z Magneto podany w nowej formie spełnił moje oczekiwania. Nie jest to nic odkrywczego, bo losy obu mutantów przerabiano na kartach komiksów i w filmach wielokrotnie. Doceniam jednak fakt, w jaki sposób Millar chciał odświeżyć ich relację, sięgając również po retrospekcje. Te wnoszą do samej historii sporo dobrego i pozwalają lepiej zrozumieć początki znajomości Charlesa i Erika na Ziemi-1610.
Fajne jest też to, w jaki sposób kreowany jest w „Ultimate X-Men” Magneto. Od kiedy pamiętam, była to postać, która dużo bardziej mnie interesowała niż Charles Xavier, a w oczach Millara to naprawdę ktoś potężny, nieznający litości, z bardzo jasno określonymi celami. Millar potrzebował kilkunastu zeszytów, by odpowiednio wprowadzić do swojego komiksu Magneto, a gdy już to zrobił, zbudował wokół niego obiecującą intrygę. Szkoda tylko, że im bliżej końca komiksu, tym mocniej czuć, że scenarzysta wystrzelał się z pomysłów i nie do końca wie, w jakim kierunku historia ma podążać.
Podsumowanie
W przypadku 3. tomu „Ultimate X-Men” zapamiętam scenariusz, ale szybko zapomnę o obrazkach. Zdecydowanie nie jest to mój styl i przyznaję – nie było łatwo przebrnąć mi przez kolejne rozdziały, a w szczególności przez „Ultimate War”. Jestem jednak ciekaw, w jakim kierunku pociągnięta zostanie fabuła w kolejnych zeszytach, już po zmianie scenarzysty. Nie da się ukryć – Mark Millar z tej historii wyciągnął wszystko, co mógł, i cieszy, że Marvel postanowił od kolejnego tomu przekazać mutantów w ręce kogoś innego. Świeże spojrzenie mocno się tutaj przyda.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Mark Millar |
Rysunki |
Chris Bachalo, David Finch, Adam Kubert |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
304 |
Tłumaczenie |
Marcin Roszkowski |
Data premiery |
25 sierpnia 2021 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / Marvel