Uncanny X-Men #2: Złamani - recenzja komiksu

Wśród tytułów Marvel Now wydanych w listopadzie przez Egmont jest drugi tom Uncanny X-Men pod tytułem Złamani. Przed wami recenzja komiksu.

Podpisane nazwiskiem Briana Michaela Bendisa komiksy o X-Menach niestety potwierdzają, że scenarzysta swoją najlepszą formę twórczą ma już za sobą. Na początku XXI wieku był jednym z głównych motorów napędowych rewolucji, która wyciągnęła z artystycznego dołka uniwersum Marvela. Nie tylko odpowiadał za stworzenie takich rewelacyjnych serii, jak Alias, czy Ultimate Spider-Man, ale wniósł też do pisania komiksów świeże podejście do prowadzenia narracji oraz talent do pisania dialogów, których czytanie stanowiło przyjemność, nawet jeśli fabuła była na nieco niższym poziomie.

Niestety po latach bycia głównym architektem najważniejszych wydarzeń uniwersum coś się chyba w autorze wypaliło, bo w jego komiksach o mutantach próżno szukać geniuszu. Obie wydawane w Polsce serie to przypadki zmarnowania świetnych wyjściowych pomysłów, które zamiast być konsekwentnie i z inteligencją rozwijane, powoli ustępują miejsca mieleniu znanych już wszystkim banałów i podsycaniu sztucznych konfliktów. Nie inaczej jest niestety w wydanym właśnie w Polsce drugim tomie Uncanny X-Men, który mimo mocnego początku zostawia jednak uczucie poważnego niedosytu.

UXmen2_p2.jpg

Pomysł wyjściowy na Uncanny X-Men jest naprawdę świetny. Mierzący się z kacem moralnym i uszkodzeniem mocy po przygodzie z Phoenixem Cyclops, Emma Frost, Magneto i Magik próbują odbudować swoją pewność siebie i poczucie misji przez jeszcze mocniejsze poświęcenie się idei rewolucji mutantów. Tworzą nową Szkołę Xaviera, w której zbierają pojawiających się na całym świecie nowych mutantów, radykalizują ich i konfrontują z podzielonym ideologicznie światem. Ich nowe status quo skłania bohaterów do niecharakterystycznych dla nich zachowań, tworzą się nieprzewidywalne sojusze, niektóre relacje się psują, a niektóre kwitną – trochę opery mydlanej, jak to w dobrym komiksie o X-Menach być powinno.

Niestety twórcy postanowili chyba, że taka historia wymagałaby za dużo pracy, więc większości z tych elementów próżno szukać w komiksie. Po pierwsze, nie ma w Uncanny X-Men za dużo dylematów ideologicznych czy moralnych. Owszem, w drugim tomie widzimy jakąś demonstrację ludzi popierających sprawę Cyclopsa, ale jest to wątek kompletnie nieistotny i nierozwinięty – służy tylko wywabieniu X-Menów w miejsce publiczne, gdzie może ich zaatakować Sentinel (tak, znowu Sentinele). Nie widać żeby Cyclops jakkolwiek interesował się zwerbowaną młodzieżą, która z kolei w żaden sposób nie kwestionuje tego, że przyłączyła się właśnie do grupy zebranej przez znanego na całym świecie terrorystę. Wątek indoktrynacji młodych, podatnych na wpływy, znienawidzonych przez świat ludzi mógł mieć naprawdę duże znaczenie w epoce, w której radykalni dżihadyści na całym świecie szerzą swoją ideologię przez Internet, zamiast tego dostajemy tylko slogany.

UXmen2_p1.jpg

Po drugie, nowe postaci są oczywiście kompletnie nieciekawe. Od zakończenia New X-Men Granta Morrisona udało się wprowadzić bardzo niewielu interesujących młodych mutantów i Uncanny X-Men Bendisa zdecydowanie wpisują się w ten trend. Nie zagłębiając się w niuanse rywalizacji między Marvelem i Foxem, która zdecydowanie wpłynęła na rozwój komiksów o mutantach, można tylko się zastanawiać, czy w takim razie był  to zabieg zamierzony. Zamiast czegoś świeżego dostajemy w tym tomie odgrzewany kotlet w postaci mutanckiej gwiazdy popu, Dazzler, która teraz jest agentką SHIELD.

Brakuje też w Uncanny X-Men dobrej opery mydlanej (pod tym względem trzeba uznać wyższość drugiej serii, All-New X-Men, która idzie aż za bardzo w tym kierunku). Głównym źródłem napięcia między postaciami jest niepewny status Magneto. Nie wiadomo czy Erik jest podwójnym, czy potrójnym agentem i na czyją korzyść właściwie działa. O ile pomysł był intrygujący w pierwszym tomie, w Złamanych zaczyna już powoli irytować przeciąganiem rozwiązania tej tajemnicy. Za mało jest napięcia między Cyclopsem i Emmą, za mało interakcji Emmy z Siostrami Stepford, a młody Angel mógłby właściwie zniknąć ze wszystkich paneli i nikt by nawet tego nie zauważył. W drugim tomie najlepiej rozwinięty jest wątek Ilyany Rasputin, której problemy z kontrolą nad piekielnym wymiarem Limbo objawiły się już w poprzednim odcinku serii.

Właśnie początkowy fragment tomu, w którym X-Meni mierzą się z Dormammu w wymiarze Limbo jest fragmentem najmocniejszym. Jest w nim dużo miłej dla oka, pięknie narysowanej przez Frazera Irvinga akcji, jest opętana Ilyana, zaś nowi mutanci zostają wyciągnięci ze swojej strefy komfortu i skonfrontowani z rzeczywistością, z którą nigdy nie mieli do czynienia. Wszystko służy natomiast charakteryzacji Magik i ujawnieniu, że choć wydawała się najlepiej ze wszystkich kontrolować swoje moce, tak naprawdę może mieć z nimi największe problemy.

UXmen2_p3.jpg

Warstwa graficzna komiksu jest na dużo lepszym poziomie, niż ta z pierwszego tomu Uncanny X-Men, głównie ze względu na to, że za większość rysunków odpowiada Frazer Irving. Rysownik ma świetną wyobraźnię w rozrysowywaniu akcji w panelach, a jego bardzo realistyczny sposób rysowania twarzy w połączeniu z ciekawym sposobem kolorowania tworzą chwilami efekt plakatów propagandowych. W dwóch zeszytach rysownikiem jest natomiast Chris Bachalo, który ma swoich fanów, autor tej recenzji jednak do nich nie należy. Nawet pomijając kreskówkowość jego rysunków, bardzo ciężko podąża się za jego panelami, których zresztą na wielu stronach jest po prostu za dużo, przez co są zbyt małe. Być może fani Bachalo będą zadowoleni.

Złamani potwierdzają status komiksów Bendisa o X-Menach jako mało ambitnych czytadeł, które nie wywołują uczucia żenady, ale raczej rozczarowują sposobem rozwinięcia swoich wyjściowych pomysłów. Przy wszystkich zastrzeżeniach komiks mimo wszystko da się przeczytać, choć przyjemność czytelnicza będzie tu zależeć od wymagań i oczekiwań. Nie jest to najwyższa liga wśród tytułów Marvel Now wydawanych obecnie przez Egmont, ale fani mutantów, Cyclopsa i Emmy, czy któregoś z twórców mogą sięgnąć po Złamanych, by wyrobić sobie własne zdanie, bo nie jest to też chyba tytuł najsłabszy. Szkoda tylko, że nie można z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to dobry komiks.

uXmen2Zlamani.jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Uncanny X-Men #6-11, lipiec -październik 2013 roku.

Szczegółowe zdjęcia komiksu Uncanny X-Men #2: Złamani znajdziecie w naszej prezentacji.

Specyfikacja:

Scenariusz Brian Michael Bendis
Rysunki Frazer Irving, Chris Bachalo
Przekład Kamil Śmiałkowski
Oprawa miękka ze skrzydełkami
Liczba stron 132
Druk kolor

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Źródło: Marvel / Egmont Polska