W archeologii wszystkie chwyty są dozwolone. Recenzja komiksu „Kaczogród. Carl Barks. Korona Majów”

W lipcu wydawnictwo Egmont wypuściło do sprzedaży 25. tom kolekcji kaczych opowieści stworzonych przez Carla Barksa. Przekonajcie się, czy warto po raz kolejny odwiedzić Kaczogród.

Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to pakujcie walizki i wybierajcie się w podróż, bo odpowiedź na powyższe pytanie jest tylko jedna — TAK. Mimo upływu lat w 1963 roku Carl Barks wciąż czarował i tworzył opowieści, jakie po dziś dzień cieszą i zachwycają uniwersalnością. Mało tego, tym razem autor również wznieca u odbiorców fascynację nieznanym bądź zapomnianym. Tytułową historię zainspirowały artykuły w National Geographic. Pod ich wpływem Barks wypuścił Sknerusa oraz Donalda i jego siostrzeńców na wyprawę, jakiej nie powstydziłby się Indiana Jones. Czego tu nie ma! Cenne artefakty, pościg z użyciem helikopterów (podczas którego Sknerus udowodnił, że w archeologii rzeczywiście wszystkie chwyty są dozwolone), a bohaterowie znaleźli się w obliczu sytuacji zagrażających ich życiu (oczywiście były to momenty na tyle niebezpieczne, jak dalece pozwala komiks dla dzieci). Koniecznie podsuńcie ten zbiór jakiemuś młodszemu czytelnikowi - „Korona Majów”, a także zamieszczone tuż po niej informacje o prawdziwych pracach w ruinach prekolumbijskich cywilizacji, powinny w fantastyczny sposób pobudzić wyobraźnię młodego człowieka i jego chęć podróży.

Większość pozostałych opowiadań jest niemniej ciekawa. Tu Donald kupuje wymarzoną farmę (by chwilę później śnić o jej sprzedaniu), tam Sknerus wyrusza na poszukiwanie gęsi znoszących złote jaja, a jeszcze gdzie indziej kaczory mierzą się z podstępną Magiką de Czar i jej potężnymi zaklęciami. Poza tytułową „Koroną Majów” i historiami, w których pojawiła się wspomniana czarownica (obok Sknerusa moja ulubiona postać stworzona przez Barksa), najbardziej do gustu przypadły mi „Pali się” oraz „Golono, strzyżono”. W pierwszym z wymienionych Barks potrzebował zaledwie jednej strony, by w przezabawny sposób przypomnieć, co jest najważniejsze dla Sknerusa, a w drugiej otrzymaliśmy bardzo przyjemne spojrzenie na Donalda. Lubię, gdy twórcy nie skupiają się wyłącznie na mniejszych bądź większych porażkach tego uroczego furiata i zamiast wymierzenia mu kolejnego kopniaka w kuper obdarzają go szansą na wyjście z jakiejś sytuacji z tarczą. W przywołanej opowieści Donald wykazał się charakterem, a do tego popisał umiejętnościami i sprytem. Przygód właśnie takiego kaczora chce się czytać jak najwięcej.

 Kaczogród. Carl Barks. Korona Majów recenzja

Nie wszystkie historyjki zapewniają odbiorcy ten sam poziom zadowolenia, ale nie dość, że żadna z tych mniej wciągających nie jest spektakularnie zła, to jeszcze te lepsze całkowicie wynagradzają czas spędzony z omawianym komiksem. Barks czaruje niczym Magika i naprawdę trudno oderwać się od tego zbioru. Duża w tym zasługa nie tylko samej fabuły, ale też ponadczasowego humoru - zarówno sytuacyjnego, jak i tego czającego się w dialogach. Równie udanie wypadł przekład - zwłaszcza tyczy się to imion i nazw własnych. Szemrany agent nieruchomości o nazwisku Schwindell czy włoska wypożyczalnia samochodów Gratti e gruchotti (co dodatkowo zabawne, tym razem nazwa nie świadczyła o jakości usług) wywołały u mnie krótkie ataki niekontrolowanego śmiechu.

Pod względem wizualnym jest to typowy Barks. Jeśli ktoś z jakichś niezrozumiałych powodów nie przepada za klasycznie narysowanym Donaldem, to nie znajdzie tu nic, co zmieniłoby jego zdanie, a za to fani artysty dostaną solidną porcję prac swojego ulubieńca.

„Korona Majów” została solidnie wydana, papier jest dobrej jakości, ale tym razem nie mogę tego samego powiedzieć o druku. W moim egzemplarzu znalazły się wyraźnie źle wydrukowane kadry (obrysy postaci czy ramki są delikatnie przesunięte). I nie jest to kwestia gorszej jakości materiałów, jakie Egmont otrzymał od oryginalnego wydawcy, tylko raczej błąd po polskiej stronie — literki w niektórych dymkach również spotkały się z tym samym problemem. Na szczęście takich przypadków jest raptem kilka, ale i tak szkoda, bo ta udana kolekcja zasługuje na jak najlepsze wydanie. 

W ramach dodatków w zbiorze zamieszczono krótki artykuł, przybliżenie kolejnych mieszkańców Kaczogrodu, kilka okładek oraz obraz Barksa. Wszystkie dłuższe historie są nowościami w naszym kraju, a wśród pozostałych reprinty stanowią połowę. W sumie materiał premierowy znalazł się na 167 z 217 stron z komiksami (informacje ze strony Kaczej Agencji Informacyjnej), co jest bardzo dobrym wynikiem.

Najnowszy tom „Kaczogrodu” Carla Barksa jest kolejnym udanym zbiorem, który powinien zadowolić fanów kaczych opowieści w każdym wieku.

Oceny końcowe komiksu „Kaczogród. Korona Majów i inne historie z roku 1963”

4+
Scenariusz
5
Rysunki
5+
Tłumaczenie
4
Wydanie
5
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Kaczogród. Carl Barks. Korona Majów 

Specyfikacja

Scenariusz

Carl Barks

Rysunki

Carl Barks

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

232

Tłumaczenie

Jacek Drewnowski

Data premiery

17 lipca 2024 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zdj. Egmont