„Wasp. Małe światy” – recenzja komiksu. Hołd dla założycielki

„Wasp. Małe światy” to jeden z bardziej zaskakujących tytułów, jakie Egmont zaplanował na 2024 rok. Mało znana w naszym kraju bohaterka otrzymała bowiem jubileuszową mini serię z okazji 60. urodzin, a za jej warstwę wizualną zadbała Polka – Kasia Nie(mczyk).

Dla polskiej artystki to duże wyróżnienie, a jej prace coraz częściej pojawiają się w on-goingowych seriach Marvela, takich jak np. „Mockingbird”, czy „Invincible Iron Man”. „Wasp. Małe światy” to jej najnowsze, wydane w Polsce, komiksowe dzieło i uczciwie przyznaję, że warstwa wizualna to zdecydowanie najmocniejszy element całego wydania. Prace Kasi Nie (gdyż takim pseudonimem się posługuje) idealnie współgrają z dość sztampowym i oczywistym scenariuszem Ala Ewinga. Mają momenty, w których są nieco bardziej old-schoolowe i klasyczne z dość wyrazistą, bajkową kreską. Jednocześnie nie brakuje kilku mocniejszych, obszernych kadrów, które zapadają w pamięć.

Janet Van Dyne to postać trudna do rozszyfrowania i zrozumienia z perspektywy polskiego czytelnika. Nie kojarzę komiksów wydanych z jej udziałem w naszym kraju. Przypominam też, że mówimy tutaj o Janet, czyli o tej pierwszej Wasp, która 60 lat temu zakładała grupę Avengers (w MCU grała ją Michelle Pfeiffer). Przyznaję też, że świat mrówek zarówno w komiksach, jak i też w filmach nieszczególnie do mnie przemawia i nigdy nie byłem jego szczególnym fanem. Dobrze więc, że stworzona przez Ala Ewinga historia jest na tyle uniwersalna, że czyta się ją ekspresowo, a dodatkowo zawiera w sobie moralne wartości.

Szacunek dla scenarzysty, że w bardzo trafny sposób potrafił oddać w tej historii relację Janet i przybranej córki Nadii. „Wasp. Małe światy” to komiks superbohaterski z bardzo dużym nastawieniem na połączenie matka-córka. Janet wielokrotnie podkreśla, jak bardzo dumna jest z osiągnięć Nadii, która walczy m.in. z dyskryminacją kobiet. Obie bohaterki mają w sobie dużo ciepła i szacunku do siebie, a Ewing był w stanie znaleźć dla nich spokojniejsze momenty na kilka emocjonalnych dialogów.

Wasp komiks plansza Egmont

Najsłabszym elementem „Wasp. Małe światy” jest główna intryga oparta na złoczyńcy, którego Janet zna ze swojej przeszłości. Al Ewing sięgnął do naprawdę odległych, klasycznych komiksów Marvela i przywrócił postać odpowiedzialną m.in. za śmierć ojca tytułowej bohaterki. Demony przeszłości dosięgają w ten sposób nie tylko Janet, ale też Nadię.

Co istotne – całą miniserię kończy absolutny klasyk Stana Lee, czyli zeszyt, w którym Wasp zadebiutowała w Marvelu, a był to 1959 rok i seria „Tales to Astonish”. W niewielkim stopniu ma ona być traktowana jako wstęp i nawiązanie do jubileuszowej historii. Dla mnie to jednak był moment szczególny, bo nieczęsto mamy okazję obcować z reprintem historii napisanej 65 lat temu. I nawet jeśli czyta się ją ciężko, to warto doświadczyć komiksu z tak dawnych czasów.

Podsumowanie

„Wasp. Małe światy” jako jubileuszowy hołd dla Janet Van Dyne działa świetnie. Rysunki Kasi Nie cieszą oko, a Al Ewing poświęcił głównej bohaterce dużo miejsca na emocjonalne i nieco spokojniejsze wątki skupione wokół przybranej córki. To komiks ciepły, pełen szacunku do założycielki Avengers, którą dosięgają grzechy przeszłości. Zdecydowanie warto.

Oceny końcowe komiksu „Wasp. Małe światy

4
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Al Ewing

Rysunki

Kasia Nie

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

112

Tłumaczenie

Nika Sztorc

Data premiery

10 kwietnia 2024

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel