Zapraszam na kolejną wędrówkę po skąpanych w mroku amerykańskich uliczkach. Tym razem nie będzie to wyprawa filmowa tylko komiksowa. W towarzystwie pewnego samotnego detektywa wyruszymy do Chinatown.
„Dobrego Azjatę” można opisać jako komiks ukazujący losy człowieka balansującego na granicy dwóch światów. To także fragment historii Stanów Zjednoczonych lat 30. Wreszcie, jak na kryminał przystało, jest to również opowieść o zbrodniach oraz ich sprawcach, przyczynach i konsekwencjach. Między okładkami znajdziemy sporo treści, a podczas lektury można poczuć się jak podczas walki z hydrą – jeden wątek prowadzi do następnych. Oczywiście wszystko doczekało się wyjaśnienia, ale nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś w trakcie czytania poczuł się lekko w tym wszystkim zagubiony. Zupełnie tak, jakby po raz pierwszy oglądało się „Wielki sen” w reżyserii Howarda Hawksa.
Tytułowym bohaterem „Dobrego Azjaty” jest detektyw Edison Hark, któremu dawny znajomy zlecił odszukanie pewnej Chinki. Już na początku wraz z protagonistą dowiadujemy się, że nie będzie to łatwe zadanie, bowiem dziewczyny nie znaleźli nawet ludzie z Pinkertona. Później zaś… Później sprawy jeszcze mocniej się komplikują, w pewnym momencie stawką w śledztwie stają się losy całego Chinatown, a na jaw wychodzą także fakty z przeszłości Harka.
Oceniając komiks od strony przedstawionej w nim intrygi ciężko mi uciec od „ochów” i „achów”. To jest świetnie poprowadzony, wielowątkowy kryminał, który wciąga niczym ruchome piaski, a liną, jaka pomogła mi się z nich wydostać, okazała się dopiero ostatnia strona. Pichetshote nie skupia się wyłącznie na zbrodniach (niekiedy wyjątkowo krwawych) i tajemnicach, ale sporo miejsca przeznacza też na wątki społeczno-obyczajowe, a wszystko to doprawił szczyptą mroku, cynizmu i pesymizmu.
Promowanie „Dobrego Azjaty” jako komiksu noir okazało się w pełni uzasadnione. Nie brak tu motywów charakterystycznych dla czarnego kina, a poza tym do fabuły zgrabnie wpleciono nawiązania do produkcji ze srebrnego ekranu. A to bohaterowie udają się na seans „W pogoni za cieniem” (czyli jednego z protoplastów filmów noir), to z kolei rozmawiają o przygodach Charliego Chana (detektywa z serii powieści i filmów, którego stworzono na podstawie życia Changa Apany, czyli policjanta, który posłużył za wzór również dla postaci Edisona Harka). Znalazłem także kilka wizualnych i fabularnych nawiązań do obrazów z ery klasycznego czarnego kina. Jeden z fragmentów wzbudził u mnie skojarzenia z finałem „Białego żaru”, inny ze wspomnianym na wstępie „Wielkim snem” a sytuacja, z jaką przez pewien czas borykał się Hark przywoływała wspomnienia z seansu „Mrocznego przejścia”. Moje zakochane w czarnym kinie serce biło mocniej przy każdym tego typu momencie.
Jak na mój gust zbyt mało tu gry światłem, jak na komiks noir. Oczywiście typowe dla tego stylu kadry czy nawet całe plansze się znajdą, ale chciałoby się otrzymać ich jak najwięcej. I to tak naprawdę mój jedyny większy zarzut skierowany w stronę warstwy wizualnej. Tworząc „Dobrego Azjatę” Alexandre Tefenkgi wykonał kawał solidnej roboty, a jeszcze lepsze efekty osiągnął kolorysta. Lee Loughridge wzniósł na wyższy poziom dobre (a niekiedy nawet i bardzo dobre) prace rysownika. Nadał im odpowiedniego klimatu i to za jego sprawą niektóre fragmenty na dłużej zapadły mi w pamięci. Słowa uwagi należą się również twórcom okładek. Nieistotne czy mowa tutaj o Davie Johnsonie, czy o artystach odpowiedzialnych za warianty – każde z nich stanęło na wysokości zadania, a niektóre z ich dzieł chciałbym zobaczyć w większym formacie (najlepiej w formie plakatu).
Omawiając „Dobrego Azjatę”, nie można pominąć epoki, w jakiej została osadzona akcja komiksu. Lata 30. XX wieku dla Amerykanów azjatyckiego pochodzenia wciąż były okresem pełnym czarnych kart. Dzieło Pichetshote’a dobrze oddaje nastrój tamtych lat, a niekiedy wręcz z kryminału przeobraża się ono w opowieść społeczno-obyczajową, którą poznaje się równie dobrze (choć z ciężkim sercem), co część skupioną na zbrodniach popełnianych w Chinatown (i nie tylko). Twórcy również dobrze wyszło zaprezentowanie Edisona Harka jako postaci przynależnej do dwóch światów i jednocześnie przez większość komiksu tak naprawdę nienależącej do żadnego z nich.
„The Good Asian. Dobry Azjata” to jeden z najlepszych kryminałów w oryginale opublikowanych przez Image Comics i dobrze się stało, że w końcu zainteresował się nim któryś z polskich wydawców. Również i Wam polecam zainteresować się tym komiksem.
Oceny komiksu „The Good Asian. Dobry Azjata”
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Specyfikacja
Scenariusz |
Pornsak Pichetshote |
Rysunki |
Alexandre Tefenkgi |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
304 |
Tłumaczenie |
Bartosz Czartoryski |
Data premiery |
23 listopada 2023 |
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Lost In Time / Image Comics