„Wojny nieskończoności: Odliczanie” – recenzja komiksu. Recykling pomysłów

Stało się. Po ponad 2 latach żegnamy serię Marvel Now! 2.0 i wchodzimy w nową, najbardziej współczesną wersję komiksów Marvela pod szyldem „Marvel Fresh”. Niestety początki bywają trudne i najlepiej szybko o nich zapomnieć.

Gdy „Wojny nieskończoności” wychodziły w USA, były otwarcie nazywane pomostem pomiędzy wydarzeniami z Marvel Legacy (u nas Marvel Now! 2.0), a restartem o nazwie „Marvel Fresh Start”. W Polsce z kolei komiks ten (z podtytułem „Odliczanie”) określany jest przez Egmont jako „nowy początek w uniwersum Marvela”. W prawym górnym rogu potwierdza to logo „Marvel Fresh”, a grzbiet komiksu wraca do standardowych biało-czerwonych barw. I niestety takim działaniem robi sobie dużo krzywdy.

„Wojny nieskończoności: Odliczanie”, jako preludium do „Wojen nieskończoności” (o których więcej w osobnej recenzji za kilka dni), to jeden z najbardziej nieprzystępnych komiksów, jakie miałem okazję czytać. A przynajmniej tak wydawało mi się, gdy dobrnąłem do ostatniej strony 5. zeszytu, o czym więcej później. Pod żadnym pozorem event ten nie powinien być reklamowany jako „restart” i idealne miejsce do wskoczenia w komiksy Marvela. Samemu, mając za sobą całą serię „Strażników Galaktyki” Gerry’ego Duggana, nie było mi łatwo odnaleźć się w tej historii. A wszystko przez konstrukcję całego tomu, który zaczyna się od dwóch z pozoru niezależnych one-shotów.

Nie pomaga nawet klasyczne dla Marvela podsumowanie poprzednich wydarzeń w kilku zdaniach, lista bohaterów, a także przypomnienie (po raz kolejny), czym są i jakie mają moce Kamienie Nieskończoności. Czytelnik od pierwszego zeszytu wrzucony jest w totalnie niejasny, niezrozumiały świat. Zmuszeni jesteśmy przebrnąć przez wspomniane dwa one-shoty o Adamie Warlocku oraz bohaterach dzierżących Kamienie Nieskończoności. A wszystko to w nierównej stylistyce i brzydkich, wyblakłych rysunkach (na szczęście im dalej, tym z obrazkami jest lepiej).

Wojny nieskończoności Odliczanie plansza z komiksu

Nowy czytelnik, który postawił sobie za cel czytanie komiksów Marvela i stwierdził, że Marvel Fresh to idealne miejsce, by zacząć to robić, będzie miał ogromne problemy z przebrnięciem przez kolejne rozdziały „Wojen nieskończoności: Odliczania”. Historia pisana przez Duggana jest rozwleczona przynajmniej na kilka wątków, a przez to miałem problem, by złapać sens całej historii. Nie ukrywam, moją relację z kosmosem Marvela mogę określić jako „To skomplikowane”. Są komiksy, które lubię i cenię, ale też takie, za którymi nie przepadam. Nigdy jednak nie miałem problemu z orientacją wśród bohaterów i poruszanych wątków. A tutaj było zupełnie inaczej. Na start dostajemy dzieje Adama Warlocka relacjonowane przez Kanga, by chwilę później przeskoczyć do posiadającego Kamień Przestrzeni Logana. Przyznacie, nietypowe połączenie.

Później jest na szczęście trochę lepiej, bo historia wraca na tory znane ze „Strażników Galaktyki” Duggana. Bohaterów spotykamy w momencie, gdy rozstaliśmy się z nimi w „Poszukiwaniu nieskończoności”. W tym samym momencie Drax usiłuje chronić gigantyczny Kamień Mocy, z kolei pozostali bohaterowie walczą z Ogrodnikiem. I faktycznie, jeśli czytaliście poprzednie 3 tomy Duggana, będzie Wam nieco lżej odbierać tę historię. Zrozumiecie, dlaczego Gamora tak bardzo chce odnaleźć Kamień Duszy i o co chodzi z korpusem Nova, a także co razem ze Strażnikami porabia Ant-Man.

Wojny nieskończoności Odliczanie plansza z komiksu

„Wojny nieskończoności: Odliczanie" do wątku Strażników Galaktyki dodają trochę na siłę kolejnych bohaterów i tak, poza wspomnianym Warlockiem, na kartach komiksu pojawiają się m.in. Czarna Wdowa i Doktor Strange. A wszystko po to, by z pozoru zwyczajnej historii zrobić kolejny wielki event. Niestety, jeżeli wybierzecie sobie ten komiks jako Wasz start w uniwersum Marvela, gwarantuję, że nie zrozumiecie z tej historii kompletnie nic.

Chyba że, przeglądając komiks przed rozpoczęciem jego czytania, zajrzycie na jego ostatnie strony, gdzie znajduje się... kronika wydarzeń z poprzednich tomów „Strażników Galaktyki” oraz dzieje Kamieni Nieskończoności. Materiał bardzo przydatny i potrzebny w zrozumieniu całego tomu. Rozjaśnia on niemal każdy wątek poruszony w „Odliczaniu” i wielka szkoda, że można do niego dotrzeć dopiero po przeczytaniu całego tomu. Gdyby znalazł się na jego początku, sam odbiór komiksu byłby dużo łatwiejszy.

Podsumowanie

Jeśli macie w planach wskoczyć do komiksów Marvela i wyczekiwaliście restartu, by zacząć „od jedynek”, poczekajcie miesiąc, na pierwsze tomy „Avengers”, „Amazing Spider-Mana” i „Venoma”. W nich dużo łatwiej będzie się Wam odnaleźć i czerpać przyjemność z proponowanych przez Dom Pomysłów historii. Chyba że chcecie złapać nieco kontekstu, to wtedy łatwiej będzie Wam skupić się tylko na „Wojnach nieskończoności”, a „Odliczanie” zwyczajnie pominąć. A ja mam po cichu nadzieję, że to jeden z ostatnich eventów z „Nieskończonością” w tle. Recykling komiksów w uniwersum Marvela trwa w najlepsze i kolejne historie o Kamieniach Nieskończoności robią się niestrawne.

Oceny końcowe

2
Scenariusz
3
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
2
Przystępność*
3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Gerry Duggan

Rysunki

Michael Allred, Mike Deodato Jr., Mike Hawthorne, Aaron Kuder

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

264

Tłumaczenie

Marcin Roszkowski

Data premiery

19 maja 2021

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel