Zakonnica - recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

Wspaniale wyreżyserowany, wstrząsający, elektryzujący i głęboko traumatyzujący – takimi przydomkami można by obdarzyć „Dziedzictwo. Hereditary” – horror z Toni Colette z zeszłego roku. Z innej beczki – pod koniec stycznia na sklepowych półkach pojawiła się najnowsza opowieść z uniwersum „Obecności” – „Zakonnica”. Mieliśmy przyjemność przetestować film na krążku Blu-ray, a teraz zapraszamy Was do lektury naszych wrażeń.

„Zakonnica”, reż. Colin Hardy

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

„Zakonnica” w reżyserii Corina Hardy'ego podąża przetartym wcześniej przez laleczkę Annabelle tropem horrorowych origin story. Tym razem poznajemy genezę demonicznego Marilyna Mansona w habicie, którego mogliście zobaczyć w roli głównego antagonisty małżeństwa Warrenów w drugiej „Obecności” (swoją drogą – naprawdę przyjemnym filmie). Nowy wyziew fast foodu kina grozy przenosi akcję do Rumunii lat pięćdziesiątych. Po śmierci jednej z mieszkanek odciętego od świata klasztoru główna bohaterka, zakonnica-nowicjuszka Irene i straumatyzowany wydarzeniami z przeszłości Ojciec Burke (nieciekawa wersja księdza z „Egzorcysty”) usiłują ustalić źródło Zła, które zalęgło się w starej świątyni.

Zgodnie z doniesieniami zza preprodukcyjnej kurtyny, „Zakonnica” miała zamieszać nieco w formule „Obecnowersum”, a przede wszystkim – położyć, względem „Annabelle” i „Annabelle 2”, większy nacisk na stronę fabularną. Patrząc na efekt: koszmarnie nadęte dialogi, fontanny ekspozycji i coraz to bardziej żenujące decyzje scenariuszowe, nie sposób dojść do wniosku, że owe zapowiedzi zostały wypełnione. Krótko po wprowadzeniu postaci niejakiego Francuzika (odpowiedzialnego za komizm, którego film tu i ówdzie się podejmuje) można odnieść wrażenie, że (gatunkowo rzecz biorąc) „Zakonnica” znajduje się na rozdrożu. Po lewej stronie rysuje się ścieżka świadomego i groteskowego komedio-horroru. Po prawej – droga kina pseudo-poważnego, lekko nadętego i zupełnie ślepego na własny absurd. Co ciekawe, gdyby narracja zdecydowała się podążyć tą pierwszą (czego – naturalnie – nie czyni), to w gruncie rzeczy coś mogłoby z tego filmu jeszcze być. Nie brakuje tu bowiem scen, które przy odrobinie dystansu mogły wejść w skład całkiem zabawnego i jednocześnie szalonego obrazu rodem z „Martwego zła”. Niestety, gdy staje przed rzeczonym wyborem, „Zakonnica” zakasa habit i śmiałym krokiem biegnie w stronę tak dobrze we współczesnym horrorze znaną.

01156.m2ts_snapshot_00.01.13-min.png

Strach nie jest uczuciem, które pojawia się podczas seansu filmu Hardy'ego. Nie, nie mówię tego, by zachwalać własną odporność na kino grozy – drżałem na pierwszej „Obecności”, piszczałem na „Dziedzictwie” i nie mogłem wymazać obrazów spod powiek po „Coś za mną chodzi”. Zabiegi, których podejmuje się opowieść o demonie w klasztorze, to niestety nic więcej, ale jeden niesławny jumpscare za drugim, bez żadnej trwałej atmosfery, bez najmniejszego suspensu. Co więcej, nie są to nawet dobre jumpscare'y, ale takie, które każdy widz wyczuje na kilometr. Ewidentność ową wzmaga dodatkowo fakt, że mniej więcej od połowy „Zakonnica” zaczyna plagiatować również samą siebie, bez końca stosując te same, żmudne ruchy kamery. W ciągu półtorej godziny obraz Hardy'ego nieustannie chłoszcze po twarzach kwadransami kilometrowych spacerów po ciemnych korytarzach, pustych cmentarzach i ziejących złem piwnicach, w których nie ma ani Boga, ani czegokolwiek ciekawego.

Ponadto, tytułowa „Zakonnica” – demon, znany również jako Valak – jest bodaj najnudniejszym antagonistą, z jakim przyszło zmagać się bohaterom świata „Obecności” (a przy Annabelle znaczy to naprawdę niemało). Początkowo przedstawiona jako niemalże Zło Ostateczne, Zakonnica wkrótce staje się tylko ciemną figurą, która raz stoi za plecami, innym razem ucieka korytarzami, a w przypadku bezpośredniej konfrontacji z którymś spośród protagonistów zapomina o swojej paranormalnej naturze na rzecz chwytania za gardło, niczym rozczarowująco ludzki psychopata, i ryczenia, niczym dzikie zwierzę. Biorąc pod uwagę, jak szokująco bezowocne okazują się mordercze zdolności Zakonnicy, trudno nie dojść do wniosku, że skuteczniejszym dla niej i ciekawszym dla widzów byłoby, gdyby zdecydowała się na przykład wpuścić do klasztoru niedźwiedzia.

01156.m2ts_snapshot_00.05.33-min.png

Od strony wizualnej też nie ma tu niestety rewelacji. W przeciwieństwie do drugiej „Annabelle”, której zdjęcia rekompensowały w pewnym stopniu kiepski scenariusz, „Zakonnica” nie oczarowuje i w najmniejszym stopniu nie operuje ciemnością z równym porcelanowej koleżance skutkiem. Jedynie samotna ścieżka dźwiękowa Abla Korzeniowskiego zasługuje na wyróżnienie, bowiem wtłacza prawdziwie gotyckiego ducha tam, gdzie nie udało się to i reżyserowi i operatorowi i scenarzyście i aktorom.

2
Film


Obraz:

Jak wspomnieliśmy powyżej, „Zakonnica” nie należy do horrorów szczególnie innowacyjnych pod względem rozwiązań wizualnych. Tam, gdzie straszyły nieprzewidywalne ruchy kamery „Obecności” i niepokoiła inkorporowana w gęstą atmosferę negatywna przestrzeń kadrów „Annabelle: Narodzin zła”, film o widmie w habicie przeważnie rozczarowuje, prezentując obraz rażąco konwencjonalny, by nie powiedzieć – po prostu zwykły. Co ciekawe, operator Maxime Alexandre współpracował już z producentami „Obecnowersum” przy okazji właśnie drugiej „Annabelle”. A jednak, podczas gdy tam oprawie autorstwa Belga udało się odratować nieco pozytywnych wrażeń z seansu, przy okazji projektu reżyserskiego Colina Hardy'ego, zabiegi oświetleniowe usiłujące podkreślić dualizm postaci i oddać posępność Rumunii dwudziestego wieku nie okazały się w ostatecznym rozliczeniu wystarczająco rekompensujące.

To powiedziawszy, niesprawiedliwym byłoby nie oddać obrazom „Zakonnicy” pewnej widowiskowości, zauważalnej zwłaszcza w zaprezentowanym na Blu-rayu zapisie 1080p. W porównaniu na przykład do innych filmów cyklu, „Zakonnica” ma znacznie więcej możliwości do wykazania się w kontekście szerokiej i żywej palety kolorystycznej. Zielone, przyklasztorne błonia, osnute mgłą cmentarze rozświetlone pojedynczym, ciepłym blaskiem samotnej latarni – w filmie nie brakuje przejawów estetyki, która przy lepszym scenariuszu i reżyserii mogła przysłużyć się niezwykle nastrojowej i kameralnej opowieści grozy. Co więcej, obiektyw Alexandre'a raz jeszcze zdradza wierne przywiązanie do detali i imponująco drobnostkowego prezentowania każdego elementu produkcji. Te, jak przystało na film o niemałym budżecie, z powodzeniem wtłaczają w scenografię swoistego ducha i magię kina. Czy będziemy więc poczytywać to na jego korzyść, czy nie, zapis na błękitnym krążku skuteczniej niż każda recenzja potrafi zaprezentować zmarnowany potencjał spin-offa o Valaku. Tym bardziej że prezentacja pozbawiona jest większych błędów, obraz charakteryzuje się wystarczającą ostrością i dobrą widocznością detali. Film przyzwoicie radzi sobie także w ciemnych scenach, chociaż trzeba zauważyć, że czasami zdarza mu się gubić nieco szczegółów. Większe zastrzeżenia można mieć natomiast do kilku efektów komputerowych, które trącą sztucznością, ale to już trzeba zrzucić na karb małego budżetu.

01156.m2ts_snapshot_00.02.20.jpg 01156.m2ts_snapshot_00.02.52.jpg

01156.m2ts_snapshot_00.07.21.jpg 01156.m2ts_snapshot_00.10.44.jpg

01156.m2ts_snapshot_00.20.21.jpg 01156.m2ts_snapshot_00.28.03.jpg

01156.m2ts_snapshot_00.28.57.jpg 01156.m2ts_snapshot_00.30.21.jpg

01156.m2ts_snapshot_00.49.20.jpg 01156.m2ts_snapshot_00.57.02.jpg

01156.m2ts_snapshot_01.06.11.jpg 01156.m2ts_snapshot_01.08.56.jpg

01156.m2ts_snapshot_01.15.44.jpg 01156.m2ts_snapshot_01.29.18.jpg

4
Obraz

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

the-nun-2018-bitrate-bd.png

Dźwięk:

Bez najmniejszych wątpliwości – oprawa audio to najlepszy element „Zakonnicy”. Muzyka rodzimego kompozytora Abla Korzeniowskiego („Zwierzęta nocy”), pełna złowieszczych harmonii i gardłowych chórków, oddaje narracji prawdziwie gotyckie oktawy, a w teksturze oryginalnej ścieżki Dolby Atmos dudni jak pogański rytuał w opuszczonym klasztorze. Nie mniej imponująco wypada zresztą cała reszta dźwięków „Zakonnicy”, rezonująca pełnym zestawem dynamicznej, audialnej ikonografii kina grozy wmiksowanym pomiędzy wiarygodny i przyjemnie przestrzenny ambient, echo i wszechobecny, ciepło huczący bas. Konsekwentnie, nawet gdy na ekranie nie dzieje się nic ciekawego, a jumpscare'y służą jako jedyny wyraźny cel każdej pomniejszej sekwencji, „Zakonnica” (podobnie zresztą jak każdy poprzedni film „Obecnowersum”) brzmi znakomicie, a bezstratny zapis oddaje pełną zasługę wobec fenomenalnej pracy dźwiękowców – Billa R. Deana („Annabelle: Narodziny zła”) i Rona Enga (znanego ze zmontowania brzmień „Mullholland Drive” i „Twin Peaks”).

Polska ścieżka dźwiękowa, bez żadnych zaskoczeń, to sprawdzone Dolby Digital 5.1. A jednak, w opozycji do stosunkowo niedawnego wydawnictwa „Annabelle: Narodziny zła”, rodzima wersja „Zakonnicy” ani się nie narzuca (od strony lektorskiej), ani zanadto nie przytłumia oryginalnej sonicznej architektury. Jak na swoje możliwości spisuje się po prostu dobrze. Głos lektora Piotra Borowca i dialogi są odpowiednio wyważone i dobrze słyszalne. Entuzjastów obfitego w detale brzmienia należy naturalnie odesłać do widowiskowej wersji anglojęzycznej (której dotyczy poniższa ocena), ale trzeba przyznać, że „Zakonnica” stanowi na pejzażu polskich ścieżek dźwiękowych krok we właściwym kierunku.

6
Dźwięk

Dodatki:

zakonnica-menu-bd-min.png

Wydanie „Zakonnicy” nie oferuje szczególnie obfitego zestawu materiałów dodatkowych, choć entuzjastów obrazu Hardy'ego i wiernych widzów uniwersum „Obecności” zadowoli dołączenie blisko kwadransu scen niewykorzystanych. Ponadto, na płytce znalazły się zaledwie typowe materiały promocyjne:

  • Nowy symbol horroru (5:18) – parę słów o tytułowej antybohaterce i gotyckiej estetyce filmu.
  • Chronologia „Obecności” (3:50) – wprowadzenie do świata „Obecności”, dla entuzjastów serii całkowicie nieprzydatny.
  • Ponura planeta (6:18) – kilka ujęć „zza kulis”, krótki materiał kładzie nacisk na lokalizacje, w których kręcono „Zakonnicę”.
3
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

W skład recenzowanego wydawnictwa „Zakonnicy” wchodzi klasyczne opakowanie typu Elite zawierające pojedynczą płytkę Blu-ray z minimalistycznym, czarnym nadrukiem. Grafika wybrana na przednią okładkę nie wyróżnia się w zasadzie niczym – ani na plus, ani minus. Trzeba jednak przyznać, że w odniesieniu do dostępnych na rynku wydań filmu Hardy'ego zdecydowanie efektowniej prezentuje się wersja w steelbooku.

zakonnica-bd-cover-01.jpg zakonnica-bd-cover-02.jpg

zakonnica-bd-cover-03.jpg zakonnica-bd-cover-04.jpg

3
Opakowanie

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

30.01.2019

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

92

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.40:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Atmos angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor: Piotr Borowiec) i napisy

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: The Nun
Disc Size: 34,716,031,564 bytes
Length: 1:36:34.830 (h:m:s.ms)
Total Bitrate: 42.78 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 25045 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Dolby TrueHD/Atmos Audio English 3720 kbps 7.1 / 48 kHz / 3272 kbps / 24-bit (AC3 Embedded: 5.1-EX / 48 kHz / 448 kbps / DN -4dB)
DTS-HD Master Audio English 3726 kbps 5.1 / 48 kHz / 3726 kbps / 24-bit (DTS Core: 5.1 / 48 kHz / 1509 kbps / 24-bit)
Dolby Digital Audio Polish 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps / DN -4dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 25.195 kbps
Presentation Graphics Polish 17.992 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: Zakonnica – raport BDInfo z płyty 2D.

Podsumowanie:

Kilkanaście przydługich, repetytywnych sekwencji wieńczonych miałkimi „skokostrachami” i sklejonych namiastką fabuły. Nie ma co idealizować, „Zakonnica” to najsłabszy spośród wszystkich prequeli i spin-offów „Obecności”, nieodznaczająca się absolutnie niczym, odstraszająca kalka wszystkich grzechów współczesnego kina grozy. Szczęśliwie dla niej – wydanie Blu-ray pozwala na odwrócenie uwagi oprawą audiowizualną należącą do zupełnie innego – najczęściej dobrego, a czasem świetnego filmu grozy. Ze względu na nią więc, warto dać wydaniu szansę na choćby pojedynczy seans.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem Zakonnica znajdziecie na Filmoskopie.

2
Film
4
Obraz
6
Dźwięk
3
Dodatki
3
Opakowanie
+3
Średnia

Gdzie kupić wydanie Blu-ray z filmem „Zakonnica”?

Wydanie do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: Warner Bros. / Galapagos