Daredevil: Nieustraszony! tom 3 - recenzja komiksu

Od kilku tygodni możecie w polskich księgarniach zakupić trzeci i przy tym ostatni tom zbioru opowieści o niewidomym, posiadającym nadludzko wyostrzone zmysły superbohaterze Marvela – Daredevilu, autorstwa Briana Michaela Bendisa. Komiks prezentowaliśmy ostatnio na portalu. Już teraz zapraszamy na recenzję wydania.

Cóż, sami sobie to zrobiliśmy. Opowiedzieliśmy swoją historię. Powiedzieliśmy wszystko, co mieliśmy do powiedzenia, i lepiej chyba odejść, gdy jeszcze jest cień szansy, że będziemy dobrze zapamiętani (…). W ten sposób Brian Michael Bendis podsumowuje swoją przygodę z postacią Matta Murdocka – Nieustraszonego Diabła z Hell's Kitchen. Trzeci tom wieńczy kilkuletni run amerykańskiego pisarza, przecierając szlaki i określając kierunek, który obierze przejmujący postać Daredevila - Ed Brubaker. Jak, wobec presji wynikającej z oczywistej chęci pozostawienia dobrego wrażenia wypada ten piętnastozeszytowy epilog? Co tu dużo mówić - znakomicie. Satysfakcja z lektury jest na tyle duża, że nawet ci czytelnicy, którzy narracje Bendisa darzą mniejszą sympatią mogą odkryć, że to jednak wielka szkoda, że już koniec (o fanach autora nawet nie wspominając). Nie oznacza to jednak, że Bendis nie zalicza kilku pomniejszych zgrzytów, o których za moment wspomnimy. W pierwszej kolejności jedna, określmy kilka fabularnych wątków, na jakie składa się tom trzeci.

daredevil_t3_plansza_01-min(1).jpg

Zeszyty #66 - #81 stanowiące zawartość ów pięknie wydanej kompilacji, opowiadają o starciu Murdocka z dawnym nemesis, następnie w pięciozeszytowym „Dekalogu” akcja przenosi czytelnika do nowojorskiego kościoła, w którym spotyka się grupa straumatyzowanych „pobocznych ofiar” działalności Diabła. Na sam koniec Bendis powraca do najbardziej brzemiennego w skutkach motywu swego runu – ujawnionej supertożsamości Matta Murdocka. Na uwagę zasługuje tu właśnie pierwszy z wymienionych rozdziałów. Ten - dziejący się na trzech różnych płaszczyznach czasowych (a wiemy jak Brian uwielbia swoje płaszczyzny) przywołuje z mglistej, czarno-białej przeszłości Hell's Kitchen niejakiego Alexandra Bonta, gangstera działającego jeszcze w przededniu dołączenia USA do II wojny światowej i jednocześnie protoplastę Kingpina, którego los przypieczętowało niegdyś starcie z Daredevilem. W następstwie konfliktu z Nieustraszonym, Bont trafił za kratki na lwią część życia. Teraz gdy w końcu wyszedł na wolność, przymusowo emerytowany mafioso – naturalnie - pragnie zemsty. Tym, co wyróżnia te kilka pierwszych zeszytów na tle całego tomu jest bez wątpienia strona wizualna. Rysownik Alex Maleev, któremu poświecimy więcej uwagi nieco później, w pierwszym rozdziale bardzo efektownie przysłuża się zarysowaniu różnic między dniem zawczorajszym, wczorajszym i współczesnością. Każdej z trzech „epok” działalności Bonta, Maleev dopasowuje kreskę charakterystyczną dla odpowiedniego okresu w historii komiksu, przyjemnie zderzając niewinność okresu klasycznego z brutalnym realizmem współczesności. Zabieg ten intuicyjnie wpływa na odbiór treści, wykluczając skonfundowanie powodowane nielinearną zabawą z czasem, a przy okazji stanowi nie lada gratkę dla tych, ceniących sobie dziedzictwo i rozwój sztuki obrazkowej. Z drugiej strony - scenariuszowej - choć operowanie kilkoma „czasami” udaje się Bendisowi całkiem dobrze, to żaden z poszczególnych segmentów nie uzasadnia ustrukturalizowania rozdziałów tak prostej historii w ten właśnie sposób, a i stopień, w jaki oba flashbacki angażują nie jest porównywalny chociażby z pomysłami Jasona Aarona w „Thorze Gromowładnym”. Ogółem trzeba powiedzieć, że Bendis wpadł na fajny pomysł okazania znakomitej różnorodności rysownika, ale sama opowieść mogłaby tylko zyskać, wysuwając współczesność na bardziej zdecydowany pierwszy plan.

Przejdźmy do drugiego z ulubionych narracyjnych zabiegów autora. Brian Bendis kocha przedstawiać Daredevila w charakterze miejskiej legendy, konsekwentnie czyniąc to niejeden raz częściej, niż pozwala Diabłowi objąć rolę protagonisty. Widać to szczególnie w pięcioczęściowym „Dekalogu", drugim wątku tomu, w którym górę biorą historie straumatyzowanych nowojorczyków, a Matt Murdock przesiada się na tylne siedzenie. Z wyjątkiem zbyt pospieszonego zwieńczenia (wzbogaconego o całkowicie zbędny, mistyczny aspekt), autor prowadzi kilka pomniejszych historii z niemal neoeisnerowym zacięciem do portretowania życia ulicy, a gdyby nie epizodyczne wystąpienia Daredevila, mógłbym z powodzeniem o głównym bohaterze zapomnieć. Pokusić się można nawet o stwierdzenie, że Bendis lepiej pisze zwykłych ludzi, niż superbohaterów i zarówno „Dekalog", jak i wątek detektyw del Toro i Alexandra Bonta z pierwszego arcu są tego wyraźnym świadectwem.

daredevil_t3_plansza_02-min(1).jpg

Jak wspomniałem wyżej, nim pożegnamy się z Bendisem i jego Daredevilem, raz jeszcze wrócimy do motywu ujawnionego sekretnego życia Matta Murdocka, któremu na kartach kilku ostatnich zeszytów towarzyszyć będzie mnóstwo znanych fanom postaci. Niczym aktorzy zbierający się na deskach sceny celem odegrania finałowego numeru przed opuszczeniem kurtyny, przez strony emocjonującej konkluzji tomu przewiną się Ben Urich, nieśmiertelny Kingpin, Czarna Wdowa, Elektra, Luke Cage i Iron Fist. W kontekście samego zakończenia - chciałbym powiedzieć, że po tak wspaniałym i emocjonującym ostatnim akcie, wątek który ciągnął się za Diabłem przez cały run, zostaje w końcu w trzecim tomie zamknięty, ale nie mogę. Unikając spoilerów, wspomnę tylko, że Bendis, w następstwie świetnie wyprowadzonego twistu i balansując na kilkuletniej nabudowie, decyduje się zamiast tego na przekazanie znicza swemu następcy. Szkoda, bo jako autor potrafiący tak skutecznie odsłonić ludzką stronę Diabła, byłby on idealnym kandydatem na dokończenie wątku i pozwolenie historii pójść naprzód.

Wizualnie, trzeci tom to bezsprzeczny dowód na rozwój zdolności Alexa Maleeva. Mimo niezmiennych problemów z dynamizmem, rysownik prezentuje wyjątkowo nastrojowy, statyczny świat zatopiony w brudzie i cieniu (popisowa praca kolorystów). W kontekście postaci, kreska coraz wyraźniej i skuteczniej flirtuje z widowiskowym fotorealizmem. Zwłaszcza w kontekście rzeczonego tonu nie można umniejszyć roli artysty w wykreowaniu kryminalnej, niemal noirowej wizji Bendisa. Podobnie jak w poprzednich tomach, tak samo i w trzecim - Hell's Kitchen autorstwa wspomnianego duetu to miejsce, w którym baśń o superludziach blednie w starciu z biedą, zbrodnią i wszelkim nieszczęściem zakorzenionym w rzeczywistości człowieka. Przede wszystkim jednak, w świecie Maleeva i Bendisa supermoce jawią się bardziej jako brzemię, aniżeli błogosławieństwo, a pośród szarości sami herosi okazują się więźniami życia toczącego się jak nieustannie powracający koszmar senny.

Na deser otrzymujemy jeszcze dwie niezależne od głównego wątku opowieści ze świata Daredevila, sportretowane kolejno przez Michaela Larka (który wkrótce – bo już w maju - przejmie stery po Maleevie) i Billa Sienkiewicza. W pierwszej kolejności jest to historia z cyklu „co by było gdyby?”, a ściślej – ciekawa wariacja na temat losów Murdocka gdyby postać Karen Page nie została uśmiercona. Gorzej wypada drugi z dodatków złożony z trzech zeszytów serii „Ultimate Marvel Team-Up”, w którym spotkamy Diabła z Hell’s Kitchen, Punishera i Spider-Mana - każdego delikatnie odmienionego względem komiksów głównej linii. Miły dodatek, zasługujący na lekturę, ale nie sądzę by miał zakorzenić się w pamięci na dłu... o czym mówiłem?

daredevil_t3_plansza_03-min(1).jpg

Od strony technicznej, warto na koniec raz jeszcze podkreślić, jak wspaniałe wrażenie robi wydanie zbioru. Wielki, elegancki tom o przepięknej okładce (najlepszej spośród wszystkich trzech), przedstawiającej klasycznego "żółtego" Daredevila, może też pochwalić się zupełnie satysfakcjonującym tłumaczeniem, które umożliwia płynną, naturalnie brzmiącą lekturę. Polski wydawca nie zawiódł, prezentując wysoki poziom do samego końca. 

Bendis pozostawia Daredevila w położeniu w gruncie rzeczy nieuniknionym (biorąc pod uwagę tonalną spójność opowieści), choć mającym potencjał przełomowego. Szkoda, że run kończy się w miejscu, w którym się kończy, bo Bendis powinien doprowadzić historię do mocnej, tłustej i soczystej kropki. A tak dostaliśmy piękny, kaligraficzny i momentami delikatnie rozmazany średnik. Co będzie dalej? Tego dowiemy się już w maju, gdy serię o Nieustraszonym podejmie inny słynny autor historii o Diable z Hell's Kitchen: Ed Brubaker.

+4
Scenariusz
+4
Rysunki
5
Tłumaczenie
6
Wydanie
3
Przystępność*
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Daredevil 3.300-min(1).jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Incredible Daredevil Vol. 2 #66-81 (od grudnia 2004 roku do marca 2006 roku), What If... Karen Page had lived? Vol. 1 #1 (luty 2005 roku) i Ultimate Marvel Team-Up Vol. 1 #6-8 (od września do listopada 2001 roku).

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Daredevil: Nieustraszony! tom 3 - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Brian Michael Bendis

Rysunki

Alex Maleev

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

512

Tłumaczenie

Marceli Szpak

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źrodło: Egmont / Marvel