Dom zbrodni - recenzja filmu i wydania DVD [opakowanie plastikowe]

Mes amis, zapewne zastanawiacie się, dlaczego zdecydowałem się zebrać Was wszystkich tu o tak późnej porze. Otóż, co sam przyjąłem z niemałym zaskoczeniem, w miesiącach wieńczących zeszły rok popełniono nie jedną, lecz dwie mordercze ekranizacje powieści Agathy Christie. W przeciwieństwie do „Morderstwa w Orient Expressie” jednak, drugi z filmów prześliznął się pod naszymi nosami, nie trafiając na ekrany polskich kin. Już od 17 stycznia możecie zobaczyć na półkach sklepów „Dom zbrodni” w reżyserii Gille'a Paquet-Brenner. Poniżej nasza recenzja kryminału w wydaniu DVD.

„Dom zbrodni" (2017), reż. Gille Paquet-Brenner

(dystrybucja w Polsce: Imperial CinePix)

Film:

Nim przyjrzymy się „Domowi zbrodni” i spróbujemy zbadać, co w filmie działa, a co zatruwa narrację jak cyjanek w filiżance doskonałej herbaty, przedstawmy kilka bezsprzecznych okoliczności stanu faktycznego. Agatha Christie była wyjątkowo dumna z „Domu zbrodni”, uważając go, odpowiednio nieskromnie, za jedną ze swych najlepszych, a przy tym najbardziej szokujących powieści. Trudno nie przyznać mistrzyni kryminałów w tym względzie racji. Powieść jest jedną z jej najciekawszych i posiada, w istocie, nietuzinkowy finał. Intryga jest przy tym jedną z najbardziej zagmatwanych i trudnych w przełożeniu na język filmu. Oto prywatny detektyw Charles Heyward, na prośbę byłej kochanki, podejmuje się rozwikłania tajemnicy morderstwa zamożnego patriarchy. W ogromnej posiadłości, w której mieszkała ofiara, Charles poznaje kolejnych członków starego rodu Leonidesów. Wkrótce krąg podejrzanych zaczyna się rozszerzać, a ślad bezpowrotnie się urywa...

Niedawne „Morderstwo w Orient Expressie” było filmem przyjemnym, obciążonym kilkoma problemami związanymi ze scenariuszem i ekspozycją. „Dom zbrodni” błędów popełnia niestety całe mnóstwo. Język, którym operuje, jest niekonsekwentny, a narracja, ze względów często stylistycznych, nie składa się w emocjonalnie angażującą całość. Podobnie jak fałszywe zeznania mordercy w wielu kryminałach Christie, tak film gubi się gdzieś na relacji pomysł-realizacja.

Największą siłą opowieści Agathy Christie, o czym reżyser „Domu” najwyraźniej zapomniał, są małe pojedynki – intymne i psychologiczne – między detektywem a podejrzanym. Drobna poszlaka, drgnienie oka, rąk, luka w betonowej fasadzie kłamstw – elementy, które niczym puzzle widz układa wraz z protagonistą od przesłuchań, przez zagęszczenie konfliktu, po wydanie wyroku. Zaangażowanie oglądającego, w tym przypadku – w brudne sekrety rodziny Leonidesów – uwarunkowane jest zaistnieniem określonego rodzaju związku z historią. Tego „Dom zbrodni” nam niestety nigdy nie daje, a następuje to z dwóch przyczyn.

Po pierwsze: winić należy ogólny rytm obrazu. Od pierwszej sceny „Dom zbrodni” pędzi nieubłaganie. Pacing większości sekwencji nie pozostawia sekundy na wybrzmienie określonych elementów rozwojowych fabuły czy na dokładniejsze zapoznanie się z sylwetką rzekomo istotnych bohaterów. Zdarzeniom mniej i bardziej istotnym poświęca Paquet-Brenner tak samo niewiele czasu, narzucając scenom tempo najczęściej zawrotne, egzekwowane niemal machinalnie, od samego początku aż po ucięte rzeźnickim nożem zakończenie. Mimo wspaniałej scenografii i kostiumów nie ma tu też zbyt wiele klimatu – „Dom zbrodni” poświęca go całkowicie na rzecz progressingu.

Skoro wspomnieliśmy już o kwestii rozwoju opowieści, pora na związany z nim zarzut drugi, najważniejszy – związany bezpośrednio ze stylistyką. Film mianowicie nigdy nie usiłuje być angażujący, nawet w ujęciu stricte wizualnym. Kamera Paquet-Brenner obserwuje sekwencje przesłuchań z bezdusznie bezpiecznej odległości, charakterystycznej w innych filmach jedynie dla początkowego „ustalenia” sceny. Reżyser rzadko decyduje się na jakiekolwiek zacieśnianie atmosfery, na operowanie choćby półzbliżeniami. Zamiast tego, Paquet-Brenner niemiłosiernie tnie między jednym ujęciem a drugim, każdym ułożonym w uparcie odległej, bezpłciowiej perspektywie. Kontrast dla statycznych ujęć stanowi kilkakrotne (i zupełnie nieuzasadnione) zastosowanie metody filmowania „trzęsącą kamerą”. Szkoda, tym bardziej że zdjęcia operatora Sebastiana Winterø robią od strony oświetlenia i kolorystyki niemałe wrażenie, często rezonując niewykorzystanym potencjałem. Przez chaotyczny i rozbiegany montaż nie ma tu też mowy o oddaniu pola aktorskim umiejętnościom – występy giną każdorazowo pod naporem cięć i osobliwie skomponowanych ujęć. Emocji, uczuć, gry aktorskiej w „Domu zbrodni” po prostu nie widać i nie jest to nigdy wina obsady, kamera jej bowiem po prostu nie docenia (zupełnie niewykorzystany potencjał Glenn Close i Christiny Hendricks). 

Odkładając na bok kwestie problematycznej reżyserii i montażu, skupmy się na tym, co moglibyśmy zaliczyć na plus kryminału Gille'a Paquet-Brenner. Tym czymś jest niewątpliwie scenariusz. Przepisanie powieści Agathy Christie na skrypt udało się Paquet-Brenner bardzo dobrze, a biorąc pod uwagę zawiłą strukturę powieści jest to osiągnięcie zasługujące na najwyższą pochwałę. Z wyjątkiem dość pobieżnie potraktowanego wątku detektywa Heywarda, każdej z postaci scenariusz oferuje wystarczająco wiele szans, by żadna nie pełniła roli „trzecioplanowej zmyłki”, ale pełnoprawnego uczestnika dramatycznej gry. Tu i tylko tu „Dom zbrodni” radzi sobie lepiej niż „Morderstwo w Orient Expressie”. Ponadto, przebieg śledztwa Charlesa Heywarda jest naprawdę interesujący. Sekrety rodziny Leonidesów niejednokrotnie zaskakują, a szokujące zakończenie motywuje do sięgnięcia po tę i inne powieści. Trzeba jednak pamiętać, że bardziej niż twórców filmu, jest to zasługa Agathy Christie i jej wyjątkowego talentu do tkania wypełnionych tajemnicami kryminalnych pajęczyn.

Podsumujmy. Z uwzględnieniem całości zebranego materiału dowodowego zarzucam „Domowi zbrodni” jednoznaczne zmarnowanie potencjału powieści słynnej brytyjskiej pisarki. Ciekawy scenariusz, piękna scenografia i estetyka filmu nie mogą zmazać porażki elementów tak istotnych jak reżyseria i montaż. Film Paquet-Brenner jest ładnie ubranym trupem, który za życia miałby z pewnością bardzo wiele do powiedzenia.

+2
Film

Obraz:

W dobie wszechobecnej rozdzielczości Full HD, powrót do jakości obrazu utrwalanej na dyskach DVD wymaga każdorazowo odpowiedniego obniżenia oczekiwań. W przypadku filmu Paquet-Brenner naturalnie nie jest inaczej. Jeżeli jednak siądziemy w odpowiedniej odległości od ekranu (mniej wiecej w tej, z jakiej sfilmowano większość scen „Domu zbrodni"), gorsza jakość ulega wyjątkowo skutecznemu zamaskowaniu. Zarówno kolory kostiumów, jak i elementów scenografii, ze szczególnym uwzględnieniem odcieni zieleni i czerwieni, prezentują się zaskakująco soczyście  – nawet dla kogoś, kto z nośnikiem DVD obcuje już wyjątkowo rzadko. To samo moglibyśmy powiedzieć też o ostrości, która mimo old-schoolowego 576p jest zupełnie akceptowalna. 

Podsumowując – dla osoby przywykłej do jakości DVD, seans „Domu zbrodni” będzie niewątpliwie satysfakcjonujący, przynajmniej w odniesieniu do strony wizualnej.

VTS_01_1.VOB_snapshot_08.40.jpg VTS_01_1.VOB_snapshot_09.17.jpg

VTS_01_1.VOB_snapshot_11.15.jpg VTS_01_1.VOB_snapshot_12.50.jpg

VTS_01_3.VOB_snapshot_03.43.jpg VTS_01_3.VOB_snapshot_15.53.jpg

4
Obraz

Dźwięk:

Wydanie DVD „Domu zbrodni” oferuje nam m.in. angielską i polską ścieżkę dźwiękową, obie w formacie Dolby Digital 5.1. Zarówno w kwestii obrazu, tak i zapis audio nie gwarantuje doznań porównywalnych z jakością błękitnego krążka. Mimo to jednak, film potrafi zaskoczyć, zwłaszcza w kontekście przyjemnie rewerbujących efektów przestrzennych. Ponadto, zapis niejednokrotnie oddaje pierwszy plan niepokojącemu score'owi Hugh De Chaire i jest to zabieg niezwykle efektowny i udany. Zbłąkane dźwięki rozstrojonych instrumentów atakują kilka razy, przenosząc atmosferę pustego domu, wypełnionego potencjalnymi zabójcami, skuteczniej niż wydarzenia, którym towarzyszą. Ogromnym minusem jest natomiast rodzimy lektor. Podczas gdy nie rzuca się na uszy przesadne wytłumienie oryginalnych dźwięków, to głos polskiego tłumacza zupełnie nie pasuje do tego rodzaju produkcji. Szkoda, zwłaszcza że w narracji francuskiego reżysera, w której tak wiele dzieje się tak szybko, dla osoby nieoperującej biegle językiem angielskim tolerowalna wersja lektorska jest po prostu konieczna.

+3
Dźwięk

Materiały dodatkowe:

„Dom zbrodni” zawiera minimalną ilość dodatków specjalnych. Mowa tu o trzech krótkich materiałach promocyjnych. Co zasługuje na szczególne napiętnowanie, dodatki nie zawierają polskiej wersji językowej – ani lektora, ani napisów.

  • Bohaterowie Domu zbrodni (05:06) – krótki materiał zawierający wywiady z kilkoma aktorami.
  • Projektowanie Domu zbrodni (04:20) – co nieco o scenografii „Domu zbrodni”.
  • Agatha Christie: nieprzemijający urok (03:20) – kilka słów o autorce powieści.  
2
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

„Dom zbrodni” można zakupić w zwykłym, przezroczystym opakowaniu DVD typu amaray. Przednią okładkę zdobi grafika przedstawiająca głównych bohaterów filmu oraz połowicznie przetłumaczony tytuł: „Agatha Christie's Dom zbrodni”. Z tyłu natomiast czeka nas zaskoczenie – typowy opis filmu zepchnięto na bok, na rzecz przedstawienia każdego z podejrzanych, wraz z jednozdaniowym opisem relacji z pozostałymi członkami rodziny. W trakcie seansu, by nadążyć za szybką narracją, można wesprzeć się więc okładką. Miły akcent. 

P1193776.jpg P1193781.jpg

P1193788.jpg

+3
Opakowanie

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Imperial

Data wydania

17.01.2017

Opakowanie

Amaray

Czas trwania [min.]

111

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Digital 5.1 angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor: Paweł Bukrewicz) i napisy

Podsumowanie:

W sezonie kinowych ekranizacji Agathy Christie „Dom Zbrodni” ustępuje niedoskonałemu „Orient Expressowi” i stanowi jedną z najsłabszych prób przeniesienia twórczości brytyjskiej pisarki do świata filmu. W odniesieniu do wydania – wersja DVD jest w stanie zaskoczyć w kilku momentach tych widzów, którzy na co dzień obcują z jakością HD, i gwarantuje zupełnie poprawne wrażenia w odbiorze filmu.

+2
Film
4
Obraz
+3
Dźwięk
2
Dodatki
+3
Opakowanie
3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić wydanie DVD z filmem „Dom zbrodni”?

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Imperial CinePix.

źródło: Imperial CinePix / Sony Pictures