NOSTALGICZNA NIEDZIELA #7: Hardware

W Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam klasyczne, często pomijane produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. W tym tygodniu raz jeszcze sięgniemy w czeluść niskobudżetowego Sci-fi ery VHS, by wydobyć z niej prawdziwą perełkę.

Gdy trzy tygodnie temu pisałem o "Maszynie śmierci", zapomnianym już hicie wypożyczalni VHS, wspomniałem przy okazji o jeszcze jednym tytule, który każdy miłośnik pełnokrwistego kina SF lat 80/90-tych znać powinien. Filmem, o którym mowa, jest "Hardware" (aka M.A.R.K. 13), w reżyserii Richarda Stanleya. I dzisiaj to właśnie o nim parę słów postanowiłem naskrobać. Choć tematyka może się wydawać podobna jak w przypadku "Maszyny śmierci", a obydwa filmy zaliczają się do wąskiego grona niskobudżetowych, a mimo to świetnie się prezentujących od strony wizualnej (choć Hardware jest nieco "bardziej niskobudżetowy", co wcale nie znaczy, że wygląda gorzej), to jednak jest między nimi dość istotna różnica. O co chodzi? A no o ogólne podejście twórców do poruszanej tematyki. W skrócie - Hardware nie jest śmieszny. Żebyśmy się źle nie zrozumieli - owszem, znajdzie się tu kilka scen przerysowanych i takich, które mogą kogoś rozbawić, ale ogólnie jest zdecydowanie poważniej niż to miało miejsce w przypadku "Maszyny". Czy to dobrze? No cóż, co kto lubi. Spotykałem się niejednokrotnie z pochlebnymi opiniami o filmie Stanleya wyrażanymi przez tych, którzy "Maszynę" mieszali z błotem. Dość jednak porównań - grunt, że Hardware to kolejny film o morderczym robocie, którego wstyd nie znać.

Richard Stanley nie tylko wyreżyserował "Marka Trzynastego", ale i napisał scenariusz, w sprawie którego wpłynął potem pozew o plagiat ze strony wydawnictwa Fleetway Publications - film okazał się podejrzanie podobny do ich komiksu wydanego dziesięć lat wcześniej i stanęło na tym, że późniejsze wydania otrzymały stosowną adnotację informującą o tym fakcie. Do swych inspiracji zaliczał Stanley również prace Philipa K. Dicka i Zelaznego. Zbierając doświadczenie z kilku kolejnych prób scenopisarskich, w końcu udało mu się sklecić historię, którą ktoś zechciał sfilmować, a na plan filmowy świeżo upieczony reżyser trafił prosto z Afganistanu, gdzie podczas sowieckiej inwazji kręcił film dokumentalny. Przeżycia w strefie wojny, nie pozostały bez wpływu na kształt filmu. A jaki to kształt?

Zaczynamy od przywodzącej na myśl Mad Maxa pustynnej scenerii (sekwencję otwierającą nakręcono w Maroku, resztę filmu już w Londynie) i przemierzającego radioaktywne pustkowie zbieracza złomu. Natrafia on na częściowo zakopane w piasku szczątki robota, które wkrótce potem sprzedaje koledze po fachu. Ten zaś robi z nich prezent dla swojej dziewczyny, co, jak się nietrudno domyślić, nie okaże się zbyt dobrym pomysłem. Robot (oczywiście!) nie jest tak martwy, na jakiego wygląda. Dalszego przebiegu fabuły nie będę już streszczał (zresztą nietrudno się domyślić, czego należy się spodziewać), powiem za to, że jest na co popatrzeć. Co ciekawe, zdecydowana większość filmu rozgrywa się w jednym mieszkaniu. Tylko od czasu do czasu odwiedzamy inne lokacje (i nie są to długie wizyty), a mimo to każde niemal ujęcie cieszy oko. Każda ze scen rysuje przed widzem obraz zdegenerowanego, zniszczonego świata, a choć oglądamy go krótko i na wyrywki, jest to wizja na tyle sugestywna, że wyobraźnia sama dorabia całą resztę.

Można by pokusić się o stwierdzenie, że Hardware jest, przynajmniej w pewnym stopniu, kinem wręcz "artystycznym". Bogata w przeróżne detale scenografia, w połączeniu z przemyślanymi kadrami składa się na wybitnie smakowitą całość, co, szczególnie gdy wziąć pod uwagę budżet i gatunek tego filmu, stanowi prawdziwy ewenement. Nie sposób odmówić reżyserowi wyczucia, które pozwoliło osiągnąć taki efekt przy bardzo ograniczonych środkach. Należy tu także wspomnieć o samym robocie, jednej z najciekawiej się prezentujących maszyn, jakie miało do zaoferowania kino SF. Również i jego udało się tu przedstawić przekonująco. O żadnej tandecie tak często spotykanej w niskobudżetowych produkcjach nie ma tu mowy. M.A.R.K. 13 budzi grozę nie mniejszą niż sam terminator w swojej pozbawionej skóry formie. Co się zaś tyczy innych "atrakcji" - nie brakuje tu krwistej przemocy, seksu, trafia się nawet odjechana psychodela. I w zasadzie tylko pewna absurdalnie nielogiczna scena, będąca swego rodzaju nawiązaniem do Predatora, psuje nieco ogólne wrażenie.

Oczywiście wszystkie wyżej wymienione plusy mogłyby zostać zniwelowane, gdyby w obsadzie znaleźli się nieodpowiedni ludzie. Na szczęście tak się nie stało. Co prawda nie ma tu kreacji na miarę tej, którą w "Maszynie śmierci" stworzył Brad Dourif, ale Dylan McDermott (znany ze swej późniejszej roli w serialu "Kancelaria adwokacka") oraz Stacey Travis (zdaje się, że to jej rola życia, zazwyczaj pojawiała się na drugim-trzecim planie w serialach) spisują się bez zarzutu. Na drugim planie zobaczymy kilka znajomych twarzy, będą to William Hootkins (Gwiezdne Wojny, Maszyna Śmierci) i Mark Northover (Willow), w jednej scenie pojawia się także Lemmy Kilmister, a radiowymi wiadomościami raczyć nas będzie Iggy Pop ("As for the good news… there is no fuckin’ good news!").

Cóż mogę dodać - jeśli jeszcze nie znacie "Hardware", a cenicie sobie klimatyczne, surowe i mroczne SF, czas najwyższy to zmienić. Film wyszedł w Polsce na VHS (czytał świętej pamięci Marek Gajewski, znany z pewnością tym nieco starszym fanom żółwi ninja), z kolei na DVD wydał go Solopan (choć z marnym obrazem i równie marnym lektorem), ale z dostępnością będzie raczej krucho. Biorąc jednak pod uwagę, jak "Hardware" się prezentuje od strony wizualnej, zdecydowanie polecałbym oglądać go na Blu-ray. Polskiego wydania niestety nie ma, ale znający język angielski mogą wybierać spośród licznych edycji zagranicznych, choć wybór może nie być łatwy. Wydanie amerykańskie posiada ścieżkę audio 5.1 ale tylko w postaci stratnego Dolby Digital, z kolei brytyjskie zaopatrzono w ścieżkę DTS-HD Master Audio, ale tylko w stereo. DTS HD-MA w 5.1 znaleźć można w wydaniu australijskim. Również zestawy dodatków znacząco się od siebie różnią, a i obraz nie jest identyczny, dlatego warto się bliżej przyjrzeć każdemu z wydań przed podjęciem decyzji o zakupie.

Po więcej informacji o wydaniach tego filmu zapraszamy na forum.

źródło: Phaze / Miramax