Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej - recenzja filmu i wydania Blu-ray

30 maja miało swoją premierę wydanie Blu-ray filmu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej". Zapraszamy do jego recenzji.

 "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" reż. Maria Sadowska

Dystrybucja w Polsce: Agora

Film:

Jak już nie tak dawno wspomniałem przy okazji recenzji "Wołynia", polskie kino zdaje się ostatnimi czasy przechodzić swego rodzaju renesans. Tyczy się to przynajmniej tej jego części, której tematyka opiera się w mniejszym lub większym stopniu na prawdziwych wydarzeniach i/lub postaciach. "Miasto 44", "Bogowie", "Jack Strong", "Wołyń" to filmy z kilku ostatnich lat, których poziom dowodzi tego, że "Polak potrafi". W tym roku dostaliśmy na to kolejny przykład w postaci filmu Marii Sadowskiej "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".


Kim była bohaterka raczej nikomu wyjaśniać nie trzeba. Autorka "Sztuki kochania" (książki) zapisała się na stałe w annałach polskiej seksuologii, a dzieło jej życia znalazło sobie miejsce na półkach w tysiącach polskich domów. Jej zasługi są więc niepodważalne, a skoro tak, to i pomysł, by jej osobie poświęcić film uznać należy za wyjątkowo trafiony. Sam pomysł to jednak nie wszystko, bo, jak wiadomo, nawet najlepszy materiał na film można zepsuć. Szczęśliwie jednak, nie tym razem. Od obsady, na czele z Magdaleną Boczarską w roli Wisłockiej i Eryka Lubosa, poprzez zdjęcia, montaż, muzykę Radzimira Dębskiego (aka Jimek), zagrało tu praktycznie wszystko. Gdyby bardzo chcieć się uczepić, wskazać jakieś problemy, to jedynym co przychodzi mi w tej chwili do głowy jest fakt pewnego idealizowania bohaterki, minimalizowanie pokazywania aspektów jej życia, które mogłyby wpłynąć na jej negatywny odbiór. No ale to już kwestia wyborów reżyserskich, rzecz co prawda istotna, ale nie wpływająca szczególnie na odbiór samego filmu, który rozpatrywany jako zamknięta całość, w oderwaniu od wiedzy pozafilmowej, broni się znakomicie.

Losy bohaterki śledzimy w zaburzonej chronologicznie kolejności, przeskakując pomiędzy latami 70-tymi, kiedy to trwały starania o wydanie jej książki, a wcześniejszymi wydarzeniami z życia, począwszy od czasów II wojny światowej, gdy poznaje swego męża, Stanisława (Piotr Adamczyk), poprzez kolejne dekady. Obserwujemy jej życie w dość specyficznym układzie - trójkącie z udziałem przyjaciółki Wandy (Justyna Wasilewska), perypetie związane z niełatwą do pogodzenia z życiem rodzinnym karierą naukową, w końcu pojawia się też prawdziwa miłość. Przy okazji otrzymujemy tu swoisty przekrój epoki, do odwzorowania której przyłożono, co widać na ekranie, niemało starań, a efekt tychże jest nad wyraz udany. Ani przez chwilę nic nie wybija widza z klimatu tamtych czasów.  

Z kolei druga linia czasowa, daje nam wgląd w niełatwą walkę, jaką trzeba było stoczyć, by "Sztuka kochania" trafiła na półki księgarń - jest więc użeranie się z urzędnikami wydziału kultury KC PZPR, czy próby dotarcia do czytelników z pomocą prasy, a gdzieś obok tego wszystkiego widzimy też Wisłocką w roli lekarki, próbującej pomagać swym pacjentkom. W to ostatnie wpleciono przy okazji kilka "lekcji", dla nas niby samych oczywistości, które jednak w tamtych czasach mało dla kogo nimi były. Wszystkie te elementy zgrabnie się ze sobą zazębiają, budując narrację, która nie pozwala się widzowi nudzić. Jeśli bowiem nawet któryś z poruszanych wątków nie do końca doń trafi, to nie zatrzymamy się przy nim na tyle długo, by zdążyć się nim zmęczyć. Tu teoretycznie mógłby pojawić się zarzut o zbytnią fragmentaryczność, brak wystarczającego zgłębienia pewnych spraw, czy dość wyrażnego nakreślenia wątków. Cóż, nie stwierdzam takiego problemu. Film zdaje się trzymać wyznaczonego kursu, skupiając uwagę na tym co istotne. Gdyby był to dziesięciogodzinny serial wtedy owszem, należałoby to i owo rozbudować, ale gdy trzeba się zmieścić w dwóch godzinach, nie można uniknąć podejmowania związanych z tym wyborów. W tym wypadku, w oparciu o dwa seanse, twierdzę, że twórcy filmowej "Sztuki kochania" podjęli właściwe decyzje.

Jeszcze słówko o postaciach - filmową Wisłocką da się lubić, powiem nawet więcej - trudno jej nie lubić, szczególnie jej starszej, nieco ekscentrycznej wersji. Również Eryk Lubos w roli Jurka - marynarza, którego Wisłocka poznaje podczas pracy w Lubniewicach tworzy tu sympatyczną kreację. Znajdą się też oczywiście postacie, które polubić będzie raczej trudno, ale zazwyczaj wynika to z tego, że po prostu taka ich rola.

Na koniec wspomnieć wypada o scenach erotycznych (w końcu jak sztuka kochania to sztuka kochania) - tych nie brakuje, są też dość zróżnicowane tak pod względem lokalizacji, konfiguracji jak i wydźwięku. Nie ma tu oczywiście mowy o żadnej przesadzie czy pornografii (choć kto wie, czy nie udałoby się nimi zgorszyć czyjejś babci), ale nietrudno się domyślić, że gdyby film o Wisłockiej robili Amerykanie, zobaczylibyśmy znacznie mniej. Nie ma to jak uroki polskiego kina...

Jeszcze cztery czy pięć lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że będę uważał polski film o Michalinie Wisłockiej za mocnego kandydata do tytułu filmu roku pokręciłbym głową z niedowierzaniem. Ale cóż poradzić, skoro tak właśnie się stało? Mamy tu interesująco skrojoną fabułę, jest miejsce i na humor i na wzruszenia, a wszystko to w oprawie audiowizualnej na poziomie, który można spokojnie porównywać z produkcjami zagranicznymi. Jeśli miałbym coś do powiedzenia polskim filmowcom po seansie "Sztuki kochania" to byłoby to z pewnością krótkie ale treściwe: "Oby tak dalej".

5
Film

Obraz:

Film zaprezentowano w oryginalnych, kinowych proporcjach 2.39:1, choć ze specyfikacji na okładce się tego nie dowiemy, podaje nam ona bowiem jedynie nic nie mówiący format 16:9 (czyli standard dla wydań Blu-ray, w którym można zmieścić zarówno kinową panoramę jak i telewizyjne 1.78:1 czy nawet 1.33:1). Zdjęcia Michała Sobocińskiego charakteryzują się miłym dla oka wyglądem, szczególnie w scenach plenerowych, gdzie mamy do czynienia z bogatą paletą barw, dobrym kontrastem i udaną grą świateł. Delikatna warstwa ziarna nie rzuca się zbytnio w oczy nawet w ciemniejszych scenach, jednocześnie nadając obrazowi filmowej naturalności. O ile podczas normalnego oglądania nie dopatrzyłem się żadnych wad obrazu, o których należałoby tu wspomnieć, tak  już bliższe oględziny ujawniły pewien mankament w postaci zaburzeń ostrości widocznych w wybranych ujęciach (przykład na drugim zamieszczonym zrzucie ekranu) w dolnych partiach obrazu (szczególnie prawy dolny róg), które nie sprawiają wrażenia zamierzonego efektu (ponieważ wyglądają podobnie bez względu na to, co akurat znajduje się w tej części kadru i w jakiej odległości od kamery). Nie jest to jednak nic szczególnie uciążliwego, a przez większość czasu ostrość i szczegółowość obrazu nie budzi zastrzeżeń.  Ogólnie rzecz biorąc, mamy tu do czynienia z solidną prezentacją zasługującą na wysoką notę.

sztuka_kochania_screen_miniaturka_1..jpg sztuka_kochania_screen_miniaturka_2..jpg

sztuka_kochania_screen_3.jpg sztuka_kochania_screen_miniaturka_4.jpg

+4
Obraz

Dźwięk: 

Na dysku zamieszczono dwie bezstratne ścieżki dźwiękowe: DTS HD MA 5.1 i LPCM 2.0, obie w języku polskim. Niniejsza opinia dotyczy tej sześciokanałowej. "Sztuka kochania" nie jest może obrazem spektakularnym pod względem warstwy dźwiękowej, ale i ona ma swoje pozytywy. Po pierwsze, tło dźwiękowe otacza widza w większości scen, a kierunkowości poszczególnych elementów nie można nic zarzucić. Po drugie, interesująca muzyka Radzimira Dębskiego, będąca konglomeratem różnych muzycznych stylów, także wyraźnie zaznacza swą obecność w sferze dźwięku. I trzeci, najważniejszy powód: bardzo dobrze słyszalne dialogi. Ten aspekt często jest marginalizowany w rodzimych produkcjach, a tu wszystko jest na swoim miejscu. Kwestie wypowiadane przez aktorów brzmią wyraźnie i są zrozumiałe, nie ma więc potrzeby posiłkować się polskimi napisami, również obecnymi na płycie.

+4
Dźwięk

Materiały dodatkowe:

Dodatki? Jakie dodatki? No dobrze, coś się tam niby na płycie znalazło...

Making of (5:02) - krótki zlepek ujęć z planu połączony z wypowiedziami aktorów (z których najwięcej ma do powiedzenia Piotr Adamczyk). Niestety zbyt wiele się z niego nie dowiemy.

Poza tym mamy jeszcze możliwość włączenia filmu z napisami dla osób niesłyszących lub angielskimi oraz z audiodeskrypcją, którą do bólu beznamiętnym głosem odczytuje Marta Januszewska nagrana nieco zbyt głośno w stosunku do dialogów.

+1
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Film wydano w standardowym niebieskim amarayu, na przodzie okładki wykorzystano zdjęcie z jednego z plakatów, z tyłu znalazł się krótki opis i niezbyt dokładna specyfikacja, z której nie dowiemy się w zasadzie niczego ani o formacie dźwięku, ani obrazu, czy też o obecności "making of" (choć w tym ostatnim przypadku może i lepiej było zrobić zeń niespodziankę, niż się nim chwalić). Wewnętrzna strona okładki niezadrukowana, ale mamy przynajmniej estetyczny nadruk na płycie, za co plus, równoważący minus za braki w specyfikacji.

IMG_7503.JPG  IMG_7504.JPG

IMG_7505.JPG IMG_7506.JPG

3
Opakowanie

Specyfikacja wydania:

Dystrybucja  
Data wydania 30.05.2017
Opakowanie Amaray
Czas trwania [min.] 120
Liczba nośników 1
Obraz Aspect Ratio: 16:9 - 2.40:1
Dźwięk oryginalny DTS-HD Master Audio 5.1 polski
Napisy angielskie, polskie

Podsumowanie:

"Sztuka kochania" to film z pewnością wart uwagi, nie tylko ze względu na podjętą tematykę, ale i liczne walory produkcyjne, których nie sposób mu odmówić. Omawiane tu wydania Blu-ray, charakteryzujące się wysoką jakością obrazu i dźwięku pozwala zapoznać się z nim w komfortowy i satysfakcjonujący sposób, choć do pełni szczęścia zabrakło materiałów dodatkowych, które rzuciłyby nieco więcej światła zarówno na postać bohaterki, jak i proces produkcji filmu. Mimo to zdecydowanie je polecam, ponieważ liczy się przede wszystkim sam film, a ten niewątpliwie warto dołączyć do domowej videoteki.

5
Film
+4
Obraz
+4
Dźwięk
+1
Dodatki
3
Opakowanie
4
Średnia

Gdzie kupić wydanie Blu-ray filmu „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”?

gandalf 59,79 zł

swiatksiazki.pl59,99 zł

empik 62,99 zł

mediamarkt.pl 69,90 zł

saturn.pl 69,90 zł

dvdmax.pl 69,99 zł

Specjalne podziękowania dla Mister Tadeo za uzupełnienie recenzji  o opis i ocenę ścieżki dźwiękowej.

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Agora.

źródło: Agora S.A. / Next Film