Tag: Henry Cavill filmy

Miłośnicy kina akcji mają powód do zadowolenia! Na platformie HBO Max zadebiutował właśnie film „Ministerstwo niebezpiecznych drani” w reżyserii Guya Ritchiego, znanego z takich hitów jak „Przekręt” czy „Sherlock Holmes”. W głównej roli występuje Henry Cavill, a film do tej pory dostępny był jedynie na Prime Video. Teraz mogą go obejrzeć również użytkownicy HBO Max — i to bez dodatkowych opłat.

Henry Cavill zaskoczył wszystkich widzów swoim niedawnym występem w filmie „Deadpool i Wolverine”. Była to jednak wyjątkowo krótka i czysto komediowa scena, która odbiła się co prawda szerokim echem, ale nie oznaczała wcale tego, że były odtwórca roli Supermana na stałe zagrzeje miejsce w filmowych produkcjach Marvela. Teraz okazuje się jednak, że aktor w końcu może być bliski dołączenia do MCU na stałe.

Deadpool i Wolverine rozpoczęli już podbój kinowych ekranów i do sieci spływają tym samym nowe informacje na temat tego, jak najnowsza produkcja MCU wykorzystuje potencjał całego multiwersum, który jest istotną częścią fabuły. Błyskawicznie do sieci wyciekł między innymi klip pokazujący jeden z gościnnych występów, który z pewnością przejdzie do historii superbohaterskiego uniwersum Marvela.

Po tym, jak nowy film Guya Ritchiego ominął polskie kina dzisiaj mamy w końcu okazję, aby obejrzeć najnowszą produkcję od twórcy „Sherlocka Holmesa” w streamingu. Produkcja zatytułowana „Ministerstwo niebezpiecznych drani”, czyli drugowojenny akcyjniak, w którym główną rolę zagrał Henry Cavill, trafiła właśnie do serwisu Prime Video.

Do serwisów VOD trafiła dzisiaj nowa produkcja z Henrym Cavillem. Debiutujący na początku tego roku w kinach film od twórcy „Kingsmana” nie podbił dużego ekranu, więc jeśli nie wybraliście się na seans do kina, to dzisiaj macie okazję zobaczyć go już z poziomu swojej kanapy.

Henry Cavill w ostatnich latach pożegnał się z rolą Supermana i Wiedźmina i coraz częściej łączony jest z uniwersum Marvela. Najnowsze przecieki sugerują, że aktor pojawi się w MCU i to szybciej niż nam się wydawało. To kogo, miał zagrać, jest jednak jeszcze większym zaskoczeniem.