Avengers: Wojna bez granic - recenzja filmu i wydania Blu-ray [3D+2D, opakowanie plastikowe]

5 września miały swoją premierę wydania Blu-ray 3D, Blu-ray oraz DVD filmu Avengers: Wojna bez granic. Jak wypada największy hit Marvela na niebieskim krążku? Zapraszamy do naszej recenzji wydania Blu-ray 3D i 2D.

„Avengers: Wojna bez granic” (2018), reż. Anthony i Joseph Russo

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

Jeśli by mnie zapytano, czy był w tym roku jakiś film, na który od dawna z niecierpliwością czekałem, to odpowiedź mogłaby być tylko jedna. Spośród wszystkich filmowych serii, których losy śledzę na przestrzeni ostatnich lat, mimo okazjonalnych wpadek, tylko Marvel Cinematic Universe nie pozwala mi się od siebie oderwać i stracić zainteresowania. Jest to z pewnością rzecz wyjątkowa, której sukces bez powodzenia próbowały powtarzać inne wytwórnie. Stworzone na wzór komiksowego, filmowe uniwersum jest jak kinowy serial, którego kulminacją i zwieńczeniem miała być „Wojna bez granic oraz jej przyszłoroczna kontynuacja. Oczekiwania były z pewnością ogromne – dziesięć lat i osiemnaście filmów podbudowy pod to filmowe wydarzenie roku, a za sterami bracia Russo, którzy mieli już na koncie dwie ciepło przyjęte części Kapitana Ameryki. W końcu Thanos, którego nadejściem straszono nas od sześciu lat, kiedy to zadebiutował na ekranie w scenie w trakcie napisów pierwszej części „Avengers”. Wszystko to wywoływało przeświadczenie pod tytułem „oj, będzie się działo”. A gdy w końcu film zawitał na ekrany kin, okazało się, że... O tym może za chwilę.

Po wydarzeniach, których byliśmy świadkami w ostatniej odsłonie przygód Kapitana Ameryki, ekipa Avengersów jest w rozpadzie, a Tony Stark (Robert Downey Jr) i Steve Rogers (Chris Evans) nie odzywają się do siebie. W dodatku ten drugi, jak i jego towarzysze, jest obecnie uważany za zbiegłego przestępcę. Tymczasem Thor (Chris Hemsworth), po zagładzie Asgardu, przemierza kosmos w towarzystwie swego brata Lokiego (Tom Hiddleston), Bruce'a Bannera (znanego też czasami jako zielonoskóry Hulk, w tej roli Mark Ruffalo) i ocalałych rodaków. On jako pierwszy zetknie się z nadchodzącą grozą, gdy jego statek zostanie przechwycony przez Thanosa (Josh Brolin). Jak się okazuje, szalony tytan rozpoczął gromadzenie obdarzonych wielką mocą kamieni nieskończoności, które zebrane razem dadzą mu praktycznie nieograniczoną potęgę. Potrzebna mu jest ona do wprowadzenia w życie przerażającego planu. Thanos, wiedziony iście zwichrowaną logiką, uważa, że dla zapewnienia szczęścia wszystkim mieszkańcom wszechświata i uchronienia ich przed skutkami wyczerpania surowców i żywności, należy połowę z nich zgładzić. Jako że ma już w ręku pierwszy z kamieni, bez trudu przychodzi mu rozgromienie Asgardczyków i zdobycie znajdującego się w ich posiadaniu drugiego kamienia. W trakcie konfrontacji Banner zostaje wyekspediowany na Ziemię przez Heimdalla (Idris Elba), gdzie zanosi ostrzeżenie przed nadchodzącym niebezpieczeństwem dr. Strange'owi (Benedict Cumberbatch), będącemu strażnikiem jednego z kamieni nieskończoności, i Tony'emu Starkowi. Czasu nie ma zbyt wiele, gdyż już wkrótce potem wysłannicy Thanosa zjawiają się w Nowym Jorku. Tymczasem w dalekim kosmosie Strażnicy Galaktyki, na których czele (przynajmniej teoretycznie) stoi Peter Quill znany też jako Star-Lord (Chris Pratt), natrafiają na szczątki asgardzkiego statku i...

00801.m2ts_snapshot_01.04.26-min.png

OK, może w tym momencie przerwiemy już szczegółowe omawianie kto z kim i dlaczego. Warto jeszcze dodać, że w fabule istotny wątek mają przybrane córki Thanosa: Gamora (Zoe Saldana) i Nebula (Karen Gillan), oraz o tym, że znalazło się w niej miejsce dla kolejnych kilkunastu bohaterów znanych z poprzednich filmów serii, a rola niektórych z nich, jak choćby Spider-Mana (Tom Holland), wcale nie jest taka mała. Z oczywistych względów inni musieli znaleźć się na drugim i trzecim planie, ale trzeba przyznać, że bracia Russo wybrnęli zwycięsko z, wydawać by się mogło, niemożliwego zadania. W końcu jaki film do tej pory przedstawiał losy dwudziestu czterech (tylu naliczyłem na okładce) znanych nam z imienia bohaterów, których mieliśmy okazję poznać we wcześniejszych produkcjach? Trzeba było oczywiście zdecydować, kto z nich odgrywać będzie tutaj kluczową rolę, jak rozmieścić pionki na szachownicy i w tym aspekcie podjęto jedyną słuszną decyzję – „Wojna bez granic” to de facto „Thanos movie”. To właśnie antagonista wysuwa się tu na pierwszy plan i to jemu poświęca się najwięcej czasu. To on ma przed sobą zadanie, o którego realizacji opowiada ten film. W tym miejscu należałoby pochwalić odwtórcę tej roli – wywiązuje się on ze swego zadania znakomicie, a choć Thanos, którego widzimy na ekranie, to wytwór komputera, to jednak w całości oparty na niezwykle przekonującej grze Brolina. Jest to także zdecydowanie najciekawiej do tej pory przedstawiony przeciwnik marvelowskich superbohaterów, targany emocjami, niejednoznaczny, kierowany pobudkami, których nie sposób jednoznacznie sklasyfikować. Również i reszta obsady daje z siebie wszystko, miejscami chwytając widza za serce (tutaj specjalne wyróżnienie dla Toma Hollanda) i sprawiając, że sceny z założenia emocjonalne (których mamy tu całkiem sporo) wybrzmiewają z należytą siłą.

Film zaczyna od mocnego uderzenia i przez kolejne dwie i pół godziny w zasadzie nie daje widzowi chwili wytchnienia. Fabuła przeskakuje od wątku do wątku i od postaci do postaci, zgrabnie łącząc wszystko w jedną, spójną całość. Kolejne starcia bohaterów z wysłannikami Thanosa i nim samym cechuje niespotykane w dotychczasowych filmach MCU napięcie. Widać, że bohaterom jest ciężko jak nigdy dotąd, widać, że walka przychodzi im z trudem, jest chwilami wręcz rozpaczliwa. Czego by nie próbowali, zwycięstwo wciąż wydaje się nierealne, a śledzący ich poczynania widz obgryza paznokcie na krawędzi fotela. „Wojna bez granic” jest pod tym względem czymś wyjątkowym. Żaden film superbohaterski do tej pory nie był nawet bliski wywołania tego rodzaju emocji podczas seansu. Oczywiście należy w tym miejscu podkreślić rzecz bardzo istotną – nie można całości zasług przypisać twórcom tego konkretnego filmu, opiera się on bowiem na budowanych latami fundamentach i to właśnie ich znajomość powoduje taki, a nie inny efekt. Jako samodzielne dzieło, dla widza, który nie miał do tej pory styczności z MCU, nie będzie on miał nawet połowy tej mocy, z którą uderza w fanów serii. W dodatku nagromadzenie wątków i postaci, których już się tutaj nie przybliża i nie wyjaśnia (bo uczyniono to we wcześniejszych filmach) może być dla takiego widza nie do przełknięcia. Ale jak już stwierdziłem wcześniej – to kinowy serial i trzeba mieć tego świadomość, a seriali nie zaczyna się oglądać od finałowego odcinka. Dlatego też należy oceniać „Wojnę bez granic” wyłącznie za to, czym jest, nie zaś za to, czym nie jest. A skoro jest to finał większej całości (a raczej tegoż finału część pierwsza), to przyznać należy, że twórcom udała się rzecz niesłychana. Nie tylko zaspokoili niebywale wygórowane w tym momencie oczekiwania, ale tę wysoko zawieszoną poprzeczkę udało im się przeskoczyć ze sporym zapasem, niejednokrotnie zaskakując widza, nawet takiego, który zna komiksowy pierwowzór przedstawionej tu historii.

00801.m2ts_snapshot_01.46.24-min.png

Na koniec warto dodać, że warstwa wizualna stoi na najwyższym poziomie (choć zdarza się dosłownie kilka drobnych wpadek z nie do końca udanymi efektami specjalnymi), a muzyka powracającego do serii Alana Silvestriego wyśmienicie buduje i podkreśla nastrój poszczególnych scen. Całość, choć trwa bite dwie i pół godziny, zlatuje błyskawicznie i wciąga bez reszty, nawet gdy się ogląda dwukrotnie, dzień po dniu, jak to uczyniłem na potrzeby tej recenzji. „Wojna bez granic” to doskonałe ukoronowanie pierwszej dekady istnienia MCU i jedyne w swoim rodzaju przeżycie kinowe, które bez wahania nazwę filmem roku. W ramach całego uniwersum, należy jej się miejsce na najwyższym stopniu podium, przed „Zimowym żołnierzem” i „Ragnarokiem”. Jest to także ścisła czołówka całego kina superbohaterskiego. Pozostaje teraz tylko jakoś doczekać do premiery kontynuacji. To będzie długa zima...

6
Film

Obraz 2D:

Za zdjęcia, podobnie jak w przypadku poprzednich filmów braci Russo, odpowiada Trent Opaloch (znany także ze współpracy z Neillem Blomkampem), a film nakręcono kamerami Arri Alexa IMAX oraz RED Weapon. Być może dla niektórych minusem będzie brak pełnoekranowej wersji IMAX, aczkolwiek w mojej opinii, w przypadku filmów tego rodzaju, kinowy, szeroki aspect ratio 2.39:1 pozostaje zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem, którego filmowcy powinni się trzymać. Oczywiście możliwość wyboru zawsze należałoby policzyć na plus.

Miałem pewne obawy co do tego, jak najnowszy film braci Russo będzie się prezentował od strony wizualnej. Wiązało się to z tym, że dwa ich poprzednie filmy charakteryzowała dość mdła i nieciekawa paleta kolorów, i były pod tym względem nieco rozczarowujące (choć „Wojna bohaterów” na Blu-ray zrobiła już lepsze wrażenie niż seans kinowy). Na szczęście, powyższy problem nie dotyczy najnowszych „Avengersów”. Film wygląda dokładnie tak, jak widowisko na wielką skalę wyglądać powinno. Kolorowo, wyraziście, żywo. Nawet w ciemniejszych scenach trudno się tu do czegokolwiek przyczepić. Szczegółowość zawsze pozostaje bez zarzutu, a czernie odpowiednio głębokie. Mamy tu także do czynienia z dużą ilością zróżnicowanych lokacji, co pociąga za sobą znaczne urozmaicenie kolorystyki, która zmienia się drastycznie wraz z kolejnymi scenami, ale w każdym przypadku prezentacja pozostaje na najwyższym poziomie (w ramach możliwości formatu, rzecz jasna). Nawet bliższe oględziny nie wykazały żadnych problematycznych artefaktów czy defektów obrazu, które wpłynęłyby na komfort oglądania. Pod względem obrazu „Wojnie bez granic” trudno cokolwiek zarzucić.

00801.m2ts_snapshot_00.02.50.jpg 00801.m2ts_snapshot_00.12.35.jpg

00801.m2ts_snapshot_00.18.59.jpg 00801.m2ts_snapshot_00.20.05.jpg

00801.m2ts_snapshot_00.35.13.jpg 00801.m2ts_snapshot_00.58.27.jpg

00801.m2ts_snapshot_01.24.18.jpg 00801.m2ts_snapshot_01.39.03.jpg

00801.m2ts_snapshot_01.43.23.jpg 00801.m2ts_snapshot_01.49.00.jpg

00801.m2ts_snapshot_01.59.44_01.jpg 00801.m2ts_snapshot_02.07.39_01.jpg

Wykresy bitrate'u wideo na płytach Blu-ray 3D i 2D

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanych płyt Blu-ray 3D i Blu-ray 2D, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu Avengers: Wojna bez granic dostępnego w bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości Full HD, czyli takiej jak na płycie Blu-ray. Na porównaniu możecie bez problemu zauważyć przewagę fizycznego wydania względem wersji Full HD oferowanej przez iTunes.

Po kliknięciu na obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

avengers-wojna-bez-granic-2018-bitrate-3d-2d-bd-it.png

6
Obraz

Obraz 3D:

Od lat narzekam na 3D w MCU. Przyznaję, z każdym filmem jest coraz lepiej, ale problem polega na tempie tych zmian – nie nadążają one zwyczajnie za tym, co robi konkurencja i co oferuje rynek. W pewnym ograniczonym zakresie wyjątkiem były odsłony ze zmiennym AR, gdzie wypełniające cały ekran sekcje IMAX jakością stereoskopowych doznań przewyższały wszystko, co Marvel próbował sprzedać w szerokim kącie (nadal jednak nie dorównując najlepszym, o Real 3D nie wspominając). Tym razem mowa o pierwszym w historii Hollywood pełnometrażowym filmie fabularnym, kręconym w całości kamerami IMAX (tak przekonywali nas PR-owcy z Marvela). I nawet jeśli weźmiemy poprawkę na fakt, że nie chodzi o znane od lat kamery IMAX 3D, a o ich nową wersję 2D, bazującą na sprawdzonej Arri 6K Alexa 65, efekt powinien być powalający. Jaka była zatem szansa na to, że Infinity War niczym pewien „mosznobrody tytan” zarządzi (paradoksalnie, w czasach gdy łatwiej o kamień nieskończoności, niż odbiornik 3D)?

00801.m2ts_snapshot_00.20.01-min.png

Film obejrzałem dwa razy, za każdym razem w okularach na nosie. Seans w warszawskim IMAXie (pasywne 3D) dostarczył efektownych wrażeń głębi, chociaż przed ekranem niewiele się działo. Kolory, kontrast, ogólna jakość obrazu – standardowy, bardzo wysoki poziom, do którego kina IMAX nas przyzwyczaiły. Zaskoczenia zatem nie było – ani rozczarowania, ani efektu „wow”. Drugi seans to aktywne 3D w domowym zaciszu i tu nie obyło się bez niespodzianek. Zaskoczenie, jak to zaskoczenie, czyli w sposób bezczelnie nieoczekiwany, spotkało mnie już na samym początku seansu. AR skastrowany do 2.39:1 (dla niektórych, w szczególności preferujących obrazy 2D, może to być zaleta) i to nie w pierwszej czy drugiej scenie, ale w całym filmie! Szkoda, bo klatka IMAX robiłaby dużo większe wrażenie, tym bardziej że… to najlepsze jakościowo 3D od Marvela. Być może Guardians of the Galaxy, Civil War czy Ant-Man oddziałują w pojedynczych scenach mocniej, ale biorąc pod uwagę stabilność i siłę efektu 3D przez cały film, Infinity War postawiłbym oczko wyżej. Z drugiej jednak strony nie mam złudzeń co do tego, w jaki sposób ten „wyższy poziom” osiągnięto. Po pierwsze, Marvel zawsze dopieszczał sceny akcji, podczas gdy spokojniejsze, mniej wybuchowe momenty straszyły ghostingiem i crosstalkiem. Po drugie, łatwiej wygenerować środowisko 3D w komputerze, niż przetworzyć realny zapis 2D. Dodajmy dwa do dwóch i mamy gotowy przepis na sukces, a przecież Infinity War to przede wszystkim sceny akcji i ogromna porcja tortu stworzonego przez wysokobudżetowych grafików. Oddając jednak sprawiedliwość, sceny dające odetchnąć również nie wyglądają źle. Do oceny maksymalnej zabrakło niewiele. Mocna piątka z małym plusikiem za okazjonalne momenty, gdy „coś” wylatuje w stronę widza (najlepszy przykład to unoszące się w kosmosie ciała i fragmenty rozbitego statku).

+5
Obraz 3D

Dźwięk:

O ile do prezentacji video nie mam zastrzeżeń, tak już w kwestii dźwieku nie jest tak różowo. W przeciwieństwie do dwóch ostatnich filmów MCU („Thor: Ragnarok” i „Czarna Pantera”), które otrzymały pełnowartościowe, identyczne z zachodnimi wydaniami ścieżki DTS HD-MA 7.1, „Wojna bez granic” nie miała takiego szczęścia. Na płycie 3D zamieszono audio angielskie w formacie DTS HD-HR 5.1 (tymczasem wydania zachodnie mają HD-MA 7.1), co jest już swego rodzaju kastracją, ale prawdziwym kuriozum pozostaje to, co zrobiono z płytą 2D, która otrzymała dźwięk DD 5.1, czyli, praktycznie rzecz biorąc, audio prosto z DVD. W świetle tego, umieszczony na tylnej okładce w samej specyfikacji napis „Najwyższa jakość obrazu i dźwięku" uznać należy za kiepski żart, a może nawet fałszywy marketing, bo z najwyższą jakością taka ścieżka nie ma niestety nic wspólnego.

Na domiar złego mamy tu jeszcze do czynienia z problemem, który trapił już poprzednie filmy serii, choć tym razem zdaje się bardziej odczuwalny. Chodzi tu o problematyczny poziom głośności, zarówno dźwięku na płycie 2D, jak i 3D. Na standardowych ustawieniach sprawdzających się dla większości filmów możemy mieć problemy z dosłyszeniem niektórych dialogów. Da się temu, co prawda, po części zaradzić, podkręcając głośniki, ale chyba nie tak to powinno wyglądać w przypadku filmów tego rodzaju. Gdy już odpowiednio ustawimy głośność, możemy liczyć na zachowanie pewnego poziomu wrażeń. Szczególnie w scenach bitewnych, gdzie otacza nas bogactwo efektów dźwiękowych, a i muzyka Alana Silvestriego nabiera większej mocy. Mimo to niedomagać potrafią basy i trudno pozbyć się wrażenia, że całości wyraźnie czegoś brakuje. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, problemy te trapią także wydania 4K UHD i obecną w nim ścieżkę Atmos, zatem nie jest to efektem celowego zwiększania różnicy jakości między nowym i starym formatem. Trudno natomiast powiedzieć, co stoi za decyzją umieszczenia na płycie 2D dźwięku w formacie DD 5.1, który cofa nas do czasów DVD i z pewnością będzie przyczyną frustracji niejednego miłośnika audio w najwyższej jakości. W tym miejscu dodam, że problemy z głośnością dotyczą także i tej ścieżki. Na płycie 2D znalazły się tylko cztery ścieżki audio (z czego jedna to komentarz), więc trudno mówić o tym, że zabrakło miejsca, zwłaszcza gdy nie było problemu ze zmieszczeniem audio HD-HR na krążku 3D. 

Obie płyty zostały także zaopatrzone w polski dubbing w standardowym dla tego typu ścieżek DD 5.1. Obejrzałem cały film także i w takiej wersji, a mimo tego, że mam spore problemy z przyzwyczajeniem się do niektórych polskich głosów (szczególnie Iron Mana i Thora), to mogę powiedzieć, że dubbing wypadł tu ogólnie lepiej niż w przypadku „Czarnej Pantery”, choć wciąż do oglądania w towarzystwie osób preferujących polskie audio wolałbym lektora (byłoby miło, gdyby Disney poszedł w ślady Warnera i zamieszczał na płycie obie wersje). Również i w przypadku dubbingu dawały się we znaki wspomniane wcześniej problemy z głośnością, którą podkręcałem jakieś dwa razy wyżej niż to robię zazwyczaj.

Podsumowując: dźwięk na płycie 3D ze względu na swoje problemy, jak i wykastrowanie względem wydań zachodnich zasługuje najwyżej na tróję z plusem, podczas gdy ten z płyty 2D jest jeszcze o poziom niżej. Wyciagając z tego średnią otrzymujemy notę, której Disney powinien się wstydzić.

3
Dźwięk

Dodatki:

aiw-menu-2d-min.png

W kwestii dodatków dobrych wiadomości w zasadzie nie mam (no niby jest jedna, ale tylko dla widzów znających język angielski), choć w przypadku filmów Disneya nie jest to nic nowego. Na płycie otrzymujemy:

- Reportaże:

  • Zdumiewająca mikstura - (5:08) – rzucanie ogólnikami o tym, czym jest film, jakie to było wyjątkowe przedsięwzięcie oraz wzajemne poklepywanie się po pleckach ludzi związanych z produkcją.
  • Szalony Tytan - (6:34) – parę słów o Thanosie, wplecionych we fragmenty filmu.
  • Kulisy bitwy: Tytan - (9:36) – materiał przybliżający starcie z Thanosem na jego rodzinnej planecie. Równie powierzchowny i niemający wiele do zaoferowania reportaż jak poprzednie.
  • Kulisy bitwy: Wakanda - (10:58) – to co wyżej, tyle że tym razem tyczy się bitwy w Wakandzie.

Wszystkie reportaże sprawiają wrażenie rozciągniętych na siłę poprzez upstrzenie ich licznymi fragmentami filmu, które w dodatku potrafią się powtarzać w kolejnych materiałach. Informacje tu przekazane to w dużej mierze rzeczy, które wiemy z samego filmu, pozostałe dałoby się pewnie zmieścić w 10 minutach.

- Sceny niewykorzystane - (10:13) – w większości raczej rozszerzone, czasem o kilka dodatkowych linijek dialogowych, w dodatku w formie surowej bez dokończonych efektów specjalnych. Fakt ich usunięcia z filmu nie powinien nikogo dziwić, nie ma tu w zasadzie nic szczególnie ciekawego. Łącznie dostajemy cztery sceny:

  • Happy wie lepiej – w scenie ze Starkiem i Pepper wpada na chwilę Happy i gada o swoich problemach.
  • Polowanie na kryształ umysłu – nieco rozbudowany początek starcia Visiona i Wandy ze sługami Thanosa.
  • Strażnicy łapią rytm – Quill, Drax i Mantis sprzeczają się na statku (jedyna scena w całości nowa).
  • Wybór ojca – rozszerzony dialog Thanosa z Gamorą.

- Gagi (2:05) – standardowo: średnio śmieszne.

- Komentarz reżyserów i scenarzystów – zła wiadomość jest taka, że jak zwykle nie dostajemy polskich napisów. Jest też dobra – komentarz (w przeciwieństwie do reszty dodatków) rzeczywiście dostarcza nieco interesujących informacji o filmie. Bracia Russo oraz scenarzyści Christopher Markus i Stephen McFeely płynnie przechodzą od jednego aspektu do drugiego, dzieląc się z widzem szeregiem ciekawostek i rozwiewając wątpliwości tyczące się niektórych scen. Ich komentarza dobrze się słucha i jest on jedynym wartym uwagi dodatkiem na płycie. Pomocne mogą się okazać angielskie napisy.

O ile do niezbyt ciekawych zestawów dodatków Disney zdążył nas już przyzwyczaić, tak w przypadku „Wojny bez granic” jest nawet gorzej niż zwykle. Szkoda, szczególnie, że jest to przecież film o wyjątkowym znaczeniu w ramach całej serii. Aż chciałoby się doczekać jakiejś wzbogaconej edycji specjalnej, no ale czegoś takiego nie dorobił się jeszcze żaden film MCU, więc nadziei nie ma sobie co robić.

+2
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Standardowe wydanie ze standardowymi problemami, takimi jak potrójne logo Blu-ray 3D na froncie czy brzydkie, niebieskie płyty bez żadnego ciekawego nadruku. Do tego kiepskie żarty o jakości dźwięku na tylnej stronie okładki. Ja się nie śmiałem.

P1100164.jpg P1100180.jpg

P1100184.jpg P1100190.jpg

3
Opakowanie

Specyfikacja wydania:

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

05.09.2018

Opakowanie

Amaray

Czas trwania [min.]

149

Liczba nośników

2

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD-HR 5.1 angielski – płyta 3D, Dolby Digital 5.1 angielski – płyta 2D

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (dubbing) i napisy

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: AVENGERS_INFINITY_WAR
Disc Size: 39 973 144 391 bytes
Length: 2:29:21.243 (h:m:s.ms)
Size: 32 261 382 144 bytes
Total Bitrate: 28,80 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 25061 kbps 1080p / 23,976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Dolby Digital Audio English 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps
Dolby Digital Audio Polish 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps / DN -3dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 32,692 kbps
Presentation Graphics Polish 24,635 kbps

Płyta 3D

Disc Title: AVENGERS_INFINITY_WAR_3D
Disc Size: 46 623 095 039 bytes
Name: 00800.MPLS
Length: 2:29:21.243 (h:m:s.ms)
Size: 45 041 780 736 bytes
Total Bitrate: 40,21 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 23983 kbps Left Eye / 1080p / 23,976 fps / 16:9 / High Profile 4.1
MPEG-4 MVC Video 8793 kbps Right Eye

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
DTS-HD High-Res Audio English 2046 kbps 5.1 / 48 kHz / 2046 kbps / 24-bit (DTS Core: 5.1 / 48 kHz / 1509 kbps / 24-bit)
Dolby Digital Audio Polish 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps / DN -3dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 32,692 kbps
Presentation Graphics Polish 24,635 kbps

Pełne raporty BD-info dostępne są pod odnośnikami: Avengers: Wojna bez granic – raport BDInfo z płyty 2DAvengers: Wojna bez granic – raport BDInfo z płyty 3D.

Podsumowanie:

„Avengers: Wojna bez granic” (ależ ten polski tytuł niezgrabny), to ze wszech miar udane zwieńczenie dziesięcioletniej historii Marvel Cinematic Universe. Wręcz trudno sobie wyobrazić, by mogło być jeszcze lepiej, nie pozostaje więc nic innego, jak polecić zakup filmu każdemu miłośnikowi gatunku i nie tylko. W ramach całego kina superbohaterskiego niewiele jest filmów na tak wysokim poziomie. Omawiane wyżej wydanie oferuje doskonałą prezentację wizualną, aczkolwiek zostawia sporo do życzenia w kwestii dźwięku i materiałów dodatkowych.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem Avengers: Wojna bez granic znajdziecie na Filmoskopie.

6
Film
6
Obraz
+5
Obraz 3D
3
Dźwięk
+2
Dodatki
3
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić film „Avengers: Wojna bez granic”:

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

Specjalne podziękowanie dla Sokala za recenzję obrazu 3D.

źródło: zdj. Marvel / Disney / Galapagos