Demi Moore bała się, że ludzie znienawidzą „Uwierz w ducha”. „Musisz podjąć ryzyko”

Demi Moore na tegorocznym festiwalu w Cannes zachwyciła swoją wymagającą i przełomową rolą w „Substancji”, która może przynieść jej nawet upragnionego Oscara. Kariera 62-letniej artystki prawdziwie wystartowała wraz z kultowym „Uwierz w ducha” z 1990 roku, jednak Moore nie była wcale pewna, czy film przypadnie widowni do gustu. Aktorka bała się, że produkcja może okażać się prawdziwą katastrofą.

Demi Moore bała się premiery „Uwierz w ducha”. „Coś wspaniałego, albo kompletna katastrofa”

Choć Demi Moore może pochwalić się listą wielu udanych filmowych projektów, począwszy od „Uwierz w ducha”, po „G.I. Jane” i tegoroczną „Substancję”, aktorka przed premierą danego filmu często martwi się o to, że stanie się on finansową i wizerunkową porażką. Na festiwalu filmowym w Toronto, gdzie promowała doceniony przez krytyków body horror w reżyserii Coralie Fargeat, przyznała, iż kiedy pierwszy raz czytała jego scenariusz bała się, że „będzie to coś wspaniałego, albo kompletna katastrofa”. Okazuje się, że to nie jedyna produkcja, co do której Moore miała pewne wątpliwości. Jako 28-latka, aktorka zachwyciła widownię rolą Molly w filmie „Uwierz w ducha”, w którym jej bohaterka musi pogodzić się z nagłą stratą ukochanego Sama (Patrick Swayze). W niedawnym wywiadzie, Demi Moore przyznała, że aktor nigdy nie może być pewien, że jego projekt okaże się sukcesem.

„Miałam to uczucie podczas prac nad Uwierz w ducha, ponieważ łączył w sobie tak wiele różnych gatunków, i myślałam sobie: To będzie albo coś wspaniałego, albo j***na katastrofa. Tak czy siak, zawsze pojawia się głos, który mówi: Wejdź w to. Musisz podjąć ryzyko. Spróbuj. Zobaczymy, co będzie dalej”.

Sprawdź też: Andrew Garfield chce zostawić „Spider-Mana” za sobą. „Wciąż nad tym pracuję”

Obawy co do „Uwierz w ducha” okazały się rzecz jasna absolutnie zbyteczne - film z Moore i Swayzem z upływem lat stał się klasykiem kina romantycznego i zapisał się w historii popkultury razem z wieloma ikonicznymi scenami. Nie była to jednak dla aktorki najłatwiejsza rola, chociażby ze względu na bagaż emocjonalny, jaki niosła na swoich barkach główna bohaterka.

„Wystraszyło mnie to. Myślę, że z powodu doświadczeń bohaterki, która w tak młodym wieku straciła partnera, czytając scenariusz byłam bardzo przytłoczona mocą żałoby, w jaką musiałam wniknąć. I wiem, że sceny z moim płaczem są poniekąd kultowe - nie planowałam tego, nie miałam nad tym kontroli, to po prostu się stało. Ten film pomógł mi pokonać różne własne przeszody”. 

Demi Moore po spektakularnym powrocie na wielki ekran w „Substancji” nie zwalnia tempa i angażuje się w kolejne filmowe wyzwania. Następnym filmem aktorki będzie „I Love Boosters” w reżyserii Bootsa Rileya, który opowie o grupie złodziei znanych jako tytułowi Boosters. Oprócz Moore w filmie zobaczymy też LaKeitha Stanfielda, Naomie Ackie czy Keke Palmer.

Źródło: Deadline, zdj: Paramount Pictures