Gdy wydawało się, że wszyscy zapomnieli już o ostatniej serialowej wpadce Disneya w świecie „Gwiezdnych wojen”, to o porażce „Akolity” postanowiła przypomnieć twórczyni produkcji, która błyskawicznie została anulowana przez włodarzy Lucasfilm.
Twórczyni zabrała głos po anulowaniu „Akolity”. Winni rasiści i faszyści
Jeszcze chwilę po premierze serialu w spór z fanami wdała się główna gwiazda serialu Amandla Stenberg, która obwiniła o anulowanie serialu o hiperkonserwatywne środowiska, które charakteryzować miały uprzedzenia i nienawiść. Jej komentarze wywołały gorącą debatę w społeczności fanów „Gwiezdnych Wojen”, a teraz, kiedy o serialu wszyscy powoli już zapominali, temat postanowiła ponownie podgrzać showrunnerka Leslye Headland. Jej uwagi ponownie dolewają oliwy do ognia i zapewne szybko odbiją się szerokim echem w mediach społecznościowych.
W swoim pierwszym poważnym wywiadzie od czasu anulowania „Akolity” przez Disneya, Headland nie gryzła się w język. Choć wcześniej przedstawiała się jako wieloletnia superfanka „Gwiezdnych Wojen”, która wolała nie komentować kontrowersji, teraz zdaje się powtarzać narrację Stenberg, nazywając część fanów „faszystami i rasistami”.
Mówiąc o najbardziej zagorzałych krytykach serialu, do których należeli w dużej mierze YouTuberzy, autorka serialu, stwierdziła: „Niektórych z nich szanuję, ale są też tacy, których uważam za prawdziwych oszustów, po prostu oportunistów. Oczywiście są też faszyści i rasiści”.
Sprawdź też: Ten horror będzie rządził w ten weekend! Kinowa premiera na HBO Max!
Headland stwierdziła, że serial nigdy nie dotarł do docelowej widowni. Twórczyni utrzymuje, że porażka serialu nie wynikała z jakości ani zaangażowania widzów, ale z tego, że rzekomo nigdy nie miał szansy nawiązać kontaktu z widzami, dla których był „przeznaczony”. Jak to ujęła: „Myślę, że w przypadku premiery pierwszego sezonu serialu, który próbował różnych rozwiązań, warto było pozwolić widzom, dla których był przeznaczony, go znaleźć. Ale to nie zależało ode mnie”.
Konsensus branży jest jednak nieco inny i mówi, że „Akolita” po prostu nie spodobał się widzom Disney+. Mimo że premierowy odcinek przyciągnął solidną widownię, to zainteresowanie publiczności spadało z tygodnia na tydzień. Po trzecim odcinku serial zniknął z list przebojów Nielsena. Po prostu nie przyciągnął widzów tak, jak inne seriale takie jak „The Mandalorian” czy nawet „Andor”.
Jego wynik mógłby być do zniesienia, gdyby serial był tani w produkcji. Jednak „Akolita” kosztował podobno 230 milionów dolarów za pierwszy sezon. Przy przeciętnych wynikach oglądalności i astronomicznych kosztach anulowanie serialu było więc praktycznie nieuniknione.
Nazywanie niezadowolonych widzów „faszystami” lub „rasistami” oczywiście wywoła kolejną burzę w sieci, ale niewiele wniesie do sedna sprawy. Dla wielu widzów problemem nie była ani polityka, ani tożsamość, lecz jakość samego produktu.
zdj. Disney