Dlaczego w „Kwantomanii” zabrakło Luisa? Reżyser trzeciego „Ant-Mana” tłumaczy decyzję o zrezygnowania z postaci Michaela Peñy

Widowisko „Ant-Man i Osa: Kwantomania” miało dla fanów MCU i cyklu o mrówczym superbohaterze kilka niespodzianek. Jedną z nich było nieuwzględnienie w fabule postaci Luisa, byłego skazańca i najbliższego kumpla Scotta Langa. O nieobecności postaci granej w poprzednich filmach przez Michaela Peñę opowiedział właśnie reżyser. 

Peyton Reed, mający w dorobku nie tylko „Kwantomanię” ale też obie poprzednie części „Ant-Mana” omówił nieobecność Peñy w rozmowie z The Hollywood Reporter. Jak się okazuje, o zrezygnowaniu z wykorzystania w filmie postaci Luisa zadecydowały liczba nowych postaci i odbiegająca od poprzednich widowisk struktura fabuły.

„Nie było takiej wersji tego filmu [w której miał znaleźć się Luis]. I bez niego pojawia się tu wiele postaci. Mamy oczywiście Langa, mamy van Dyne, mamy rodzinę Pymów. Ale wprowadzamy też Kanga, pojawia się MODOK i wszyscy Freedom Fighterzy” – czytamy w wywiadzie. Peyton dodaje, że z uwagi na złożony charakter fabuły, na samym początku pracy nad „Kwantomanią” pojawiła się konieczność zadecydowania, co trzeba będzie z filmu wyciąć – padło nie tylko na postać Michaela Peñy, ale i Davida Dastmalchiana, grającego w poprzednich filmach Kurta, cyberkryminalistę i kolejnego kolegę Ant-Mana. „Na początku musieliśmy podjąć decyzję, na które historie możemy sobie pozwolić, a na które nie. Uwielbiam te postacie. Były i naprawdę świetnie i były częścią rodziny Langa. Ale im dalej i dalej znajdowaliśmy się w pracach [nad scenariuszem], tym jaśniejsze stawało się, że chcemy jak najszybciej wrzucić bohaterów do Wymiaru Kwantowego. Wplątywanie w to [Luisa i reszty] nie miało żadnego sensu”. 

Przypomnijmy, że Dastmalchian i Peña już od zeszłego roku zapowiadali, że nie zobaczymy ich w „Kwantomanii”. Dodajmy jednak, że Dastmalchian i tak, choć w pomniejszonym zakresie, przewinął się przez obsadę – zapewnił bowiem głos jednemu z Freedom FIghterów

Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, rzućcie okiem na naszą recenzję „Ant-Mana i Osy: Kwantomanii”. Znajdziecie ją w tym miejscu

Źródło: The Hollywood Reporter / zdj. Marvel / Disney