Już tylko pół roku dzieli nas od premiery następnej odsłony „Planety Małp”, zaś jej twórca już przymierza się do kolejnego projektu. W nowym wywiadzie reżyser Wes Ball („Więzień labiryntu”) zapowiedział, czego możemy spodziewać się po jego adaptacji słynnej serii gier Nintendo, „The Legend of Zelda”
Boom na adaptowanie gier wideo trwa w najlepsze – tegorocznym hitem okazała się filmowa wersja „Super Mario Bros.”, zaś na początku przyszłego roku czeka nas premiera odcinkowej ekranizacji kultowego „Fallouta” od Prime Video (prawdziwego smaka zrobiła fanom tego RPG-a pokazany ostatnio zwiastun). W ubiegłym miesiącu potwierdzono z kolei, że po latach zapowiedzi pełnometrażowej adaptacji doczeka się „The Legend of Zelda” – przygotowania obwieścił w mediach społecznościowych sam twórca gry Shigeru Miyamoto.
Miyamoto wyjaśnił wówczas, że film wkracza w oficjalną fazę rozwoju, zaś w jego wyprodukowanie zaangażowane będzie też samo Nintendo. Za kamerą widowiska ma znaleźć się właśnie Wes Ball, twórca zapowiedzianego na przyszły rok „Królestwa Planety Małp”. Scenariusz przygotowuje z kolei Derek Connolly, autor tekstów do filmów „Jurassic World: Upadłe królestwo”, „Kong: Wyspa Czaszki” oraz „Pokémon: Detektyw Pikachu”.
„Całe moje życie prowadziło do tej chwili”
W nowej rozmowie z magazynem Entertainment Weekly sam reżyser – obecnie doglądający postprodukcji „Królestwa Planety Małp” na terenie Nowej Zelandii – pokrótce omówił swoje podejście do wyczekiwanej adaptacji. W wywiadzie nie krył poruszenia uznaniem go za właściwego kandydata do zrealizowania projektu. „To będzie coś świetnego. Całe moje życie prowadziło do tej chwili. Dorastałem grając w Zeldę i uważam ją za najważniejszą markę na świecie. To taka franczyza, która wydaje się nietkniętym lądem. (...) i zrobimy z tego coś szczególnego” – obiecał Ball.
W tym samym wywiadzie reżyser sygnalizował, że w swojej ekranizacji zamierza odsunąć się od najpopularniejszych filmów z gatunku fantasy. „To będzie epicka przygoda fantasy, ale nie w stylu, który znacie z Władcy Pierścieni. Szykujemy coś zupełnie samodzielnego. Zawsze mówiłem, że chcę zobaczyć coś na kształt aktorskiej wersji filmów [Hayao] Miyazakiego. Przenieść to poczucie niesamowitości i fantazję (...)”. Przypomnijmy, że na przestrzeni lat Miyazaki – współzałożyciel legendarnego Studia Ghibli – przedstawił widzom takie klasyki anime jak „Spirited Away: W krainie bogów”, „Mój sąsiad Totoro” czy „Ruchomy zamek Hauru”. W najbliższym czasie filmowiec przedstawi polskim widzom swój najnowszy film zatytułowany „Chłopiec i czapla”.
Wyprodukowaniem filmowej „Zeldy” zajmie się Avi Arad czuwający nad aktorskimi filmami z serii „Spider-Man” i animowanymi produkcjami „Spider-Uniwersum”. Film będzie współfinansowany przez Nintendo i Sony Pictures, które zajmie się dystrybucją kinową.
Szczegóły fabuły pozostają na tym etapie tajemnicą, ale seria gier zabiera nas do fantastycznego królestwa Hyrule inspirowanego średniowieczną Europą i opowiada o przygodach wojownika Linka, wybrańca, który wyrusza w epicką przygodę, aby stawić czoła siłom zła i uratować księżniczkę Zeldę.
Ostatnia gra z serii – „The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom” – ukazała się jeszcze w tym roku. W ciągu pierwszych trzech dni sprzedano na świecie ponad 10 mln egzemplarzy. Produkcja zabrała zarazem znakomite opinie – ze strony krytyków posypały się głosy określające ją prawdziwym arcydziełem. „Tears of the Kingdom to gra na tyle wspaniała, że mogłaby zjednoczyć całą gamingową branżę. Produkcja celebrująca przeszłość, wytyczając zarazem najbardziej innowacyjną przyszłość na jaką tylko zezwala Nintendo” – napisano na przykład w recenzji na łamach GameMAG.
Źródło: Entertainemnt Weekly / zdj. Nintendo