Finał 4. sezonu „Stranger Things” potrwa jeszcze dłużej. Niektóre odcinki to niemal filmy pełnometrażowe!

Wiadomo było już, że nadchodzący 4. sezon „Stranger Things” będzie najdłuższą serią w historii produkcji. Oprócz tego, że informowano o tym, że każdy z odcinków potrwa ponad godzinę, nie wiedzieliśmy, ile dokładnie czasu ekranowego przeznaczyli twórcy na opowiedzenie nowego rozdziału hitu Netfliksa. Kolejne wywiady z braćmi Duffer rzucają nowe światło na ten temat. Rzućcie okiem, co mieli do powiedzenia filmowcy.

Do premiery 4. sezonu „Stranger Things” pozostały niecałe dwa tygodnie, a długo oczekiwany powrót hitowego serialu Netflixa będzie miał swoją premierę w piątek 27 maja. Nadchodzący czwarty sezon, który zostanie podzielony na dwie części (druga z nich ukaże się 1 lipca), rozgrywa się po bitwie w Starcourt Mall, która doprowadziła do rozłamu w ekipie. Nowa seria rozpoczyna się sześć miesięcy później w tym samym miejscu, w którym historia się dobiegła końca. Przyjaciele próbują odnaleźć się na piekielnych korytarzach szkoły, lecz w powietrzu wisi więcej niż jedno zagrożenie — w Hawkins czai się nowe zło, które pojawia się wraz z tajemnicą, której rozwiązanie może raz na zawsze wyeliminować niebezpieczeństwo związane z Drugą Stroną.

4. sezon „Stranger Things” dłuższy niż się spodziewaliśmy. Niektóre z odcinków będą tak długie jak filmy pełnometrażowe

Nowy sezon „Stranger Things” będzie przeważać nad poprzednikami nie tylko pod względem budżetu (szacowany koszt jednego odcinka wynosi ok. 30 milionów dolarów), ale, jak już zostało wspomniane, przede wszystkim pod względem długości. W jednym z najnowszych wywiadów bracia Duffer ujawnili, iż epizody nr 7 oraz 9 (z których ten drugi będzie finałem sezonu) w gruncie rzeczy będą pełnoprawnymi filmami pełnometrażowymi. „Odcinki 7 i 9 to bardzo, bardzo długie odcinki. O, tak. To pełnoprawne filmy”. 

Sprawdź też: Piekło zamarzło. Netflix na poważnie rozważa wypuszczanie filmów do kin

W rozmowie z serwisem TheWrap bracia Duffer (którzy wyreżyserowali aż 5 z 9 odcinków nowej serii) wyznali, iż jeszcze na etapie poprzedniego sezonu nie wiedzieli, że seria 4. będzie aż tak znacząco różnić się od poprzedniej. Dopiero wtedy, gdy faktem stała się informacja, iż 5. sezon będzie ostatnim, twórcy zdecydowali się na podjęcie „znacznie większych” kroków.

Wiele z tego wynikało z faktu, że nasze postacie były rozproszone w trzech różnych miejscach i mieliśmy o wiele więcej fabuły. Chyba czterokrotnie więcej niż w sezonie 3. Tamten sezon był naszym wielkim przebojem. Pracując nad tą serią wiedzieliśmy już, że sezon 5. będzie naszym ostatnim, więc musieliśmy zacząć pokazywać nieco więcej.

Pandemia a komfort pracy nad 4. sezonem „Stranger Things”. Więcej czasu na przemyślenia

stranger-things-sezon-5.jpg

Rozpoczynając przygotowania do sezonu liczącego o jeden epizod więcej niż miało to miejsce wcześniej, bracia Duffer mieli okazję przyjrzeć się pracom z nieco większej perspektywy. Jak sami wspomnieli, było to konsekwencją kilkumiesięcznej przerwy spowodowanej pandemią

Mieliśmy gotowe wszystkie scenariusze, zanim zaczęliśmy kręcić, więc byliśmy w stanie spojrzeć na całość i naszkicować cały sezon 5. Było to spowodowane sześciomiesięczną przerwą, którą mieliśmy z powodu pandemii. Zazwyczaj nie mamy tyle czasu. Z reguły jest tak, że czujemy się jakby pociąg rozpoczął trasę, a Ross, ja i nasi scenarzyści kładziemy tory w trakcie jazdy, i to wszystko w połowie sezonu. Po raz pierwszy mogliśmy spojrzeć na to całościowo, nie tylko na sezon 4., ale także na sezon 5. i okazało się, że są one naprawdę do siebie podobne.

Może zainteresuje Cię: W 3. sezonie „Bridgertonowie” pominą wątek z powieści Julii Quinn. Decyzję tłumaczy nowa showrunnerka

Na ten moment trudno jednoznacznie stwierdzić, co dokładnie oznacza wspomniane przez rozmówców podobieństwo dwóch ostatnich sezonów „Stranger Things”. Biorąc pod uwagę skalę przedstawiania wydarzeń kolejnych serii hitu Netfliksa, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, iż finalny sezon okaże się jeszcze większy.

Źródło: Collider / TheWrap / Zdj. Netflix