Piekło zamarzło. Netflix na poważnie rozważa wypuszczanie filmów do kin

Nie milkną echa ostatniego finansowego raportu platformy Netflix, który mocno podkopał jej niezachwianą do tej pory pozycję lidera na streamingowym rynku. Po deklaracji wprowadzenia planu z reklamami, zapowiedzi walki z dzieleniem kont i zwolnieniu ponad 150 pracowników przyszła pora jeszcze bardziej sensacyjne posunięcie. Z zakulisowych informacji wynika, że Netflix poważnie zastanawia się nad podjęciem stałej i pełnoprawnej współpracy z kinowym przemysłem.

Po tym, jak w kwietniu Netflix ujawnił, że w pierwszych trzech miesiącach tego roku stracił 200 tys. użytkowników, jego pozycja bezsprzecznego hegemona na rynku streamingowym została poddana pod wątpliwość. Platforma mocno ucierpiała w oczach opinii publicznej, ale także zachwiała pewność w swoich inwestorach, na czym ucierpiały giełdowe wyniki. Już w kwietniu przedstawiciele Netfliksa zapowiedzieli powzięcie wielu nowych rozwiązań mających odpowiadać na spowolnienie, czy wręcz zahamowanie rozwoju serwisu. Dowiedzieliśmy się między innymi, że Netflix zamierza rozpocząć walkę z dzieleniem kont przez osoby pochodzące z różnych gospodarstw domowych, aby zwiększyć przychody z aktualnej bazy klientów i jednocześnie wprowadzić pakiet z reklamami (najnowsze informacje sugerują, że stanie się to jeszcze w tym roku), aby przyciągnąć nowych widzów oczekujących niższej ceny miesięcznego abonamentu.

Dyrektor finansowy Spencer Neumann nie ukrywał także, że Netfliksa czeka zmniejszenie zaplanowanych wcześniej nakładów na produkcje oryginalnych treści, które w kolejnych tygodniach przyniosło wiele anulacji seriali oraz cięcie kosztów aktualnej działalności streamingowego giganta, które zaowocowało zwolnieniem ponad 200 pracowników, w tym 150 zatrudnionych w pełnym wymiarze.

Mało kto jednak zakładał, że Netflix szukając pomocy w przywróceniu stabilności, zdecyduje się na skierowanie swojej uwagi w stronę kinowego przemysłu. Z najnowszych przecieków z obozu streamingowego giganta wynika, że jego przedstawiciele zaczynają na poważnie rozważać zmianę swojego dotychczasowego stanowiska względem kin o niemal 180 stopni. Netflix, którego jednym z filarów było postawienie na rozwijanie segmentu domowej rozrywki na podstawie niemal całkowitego ignorowania kinowego doświadczenia, jest teraz skłonny do podjęcia współpracy z branżą dużego ekranu. Mówi się, że wysocy rangą dyrektory Netfliksa spotkali się niedawno z przedstawicielami największych sieci kin i omawiali próbę rozpoczęcia współpracy. Tematem negocjacji miała być możliwość wypuszczenia w długim oknie kinowym kilku filmów Netfliksa, których ewentualny sukces kasowy byłby jedynie początkiem dłuższej współpracy. Nieoficjalnie mówi się, że Netflix może wypuścić do kin na wyłączność jeszcze w tym roku wyczekiwaną kontynuację kryminału „Na noże. Drugim potencjalnym kandydatem do długiego kinowego okna ma być nowy film Alejandro Gonzáleza Iñárritu.

Do tej pory Netflix nie mógł dojść do porozumienia z kinową branżą i jedynie okazjonalnie wypuszczał swoje produkcje na duży ekran. Co więcej, filmy Netfliksa dostępne były wówczas dla widzów przeważnie przez kilka lub kilkanaście dni i pojawiały się jedynie w mniejszych kinach. Tym razem jednak streamingowy gigant byłby skłonny do podjęcia współpracy z największymi sieciami kin w USA takimi jak AMC i Cineworld. Pandemia sprawiła, że do pewnych ustępstw skłonna jest także branża kinowa. Fakt, że kina nadal nie mogą odbudować pełnego zaufania widzów i muszą borykać się ze spadkami frekwencji, sprawił, że powszechne stało się zdecydowanie krótsze okno kinowe. Większość wytwórni może wypuszczać swoje filmy do streamingu już 45 dni po debiucie na dużym ekranie i właśnie taki okres wyłączności dla dużego ekranu miałby dotyczyć także filmów Netfliksa.

źródło: bloomberg.com / zdj. Netflix